Do zdarzenia doszło w niedzielę, 7 maja. Jak informują przedstawiciele spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje, ok. godz. 19 chłopiec wsiadł na przystanku przy ul. Wagnera do autobusu linii 130 i jechał nim przez kilka kolejnych przystanków. Maluch od razu zwrócił uwagę kierowcy, jednak początkowo wydawało się, że nie będzie potrzeby wszczynania alarmu. Razem z chłopcem weszło do pojazdu kilka innych osób.
- Chłopczyk wszedł do autobusu i samodzielnie wybrał miejsce przy oknie. Wiem, jakie są dzieci - same lubią o sobie decydować – mówi Mikołaj Uranowski, kierowca GAiT. Mężczyzna obserwował 4-latka. Gdy miejsce naprzeciwko niego zajął pasażer, który wsiadł na tym samym przystanku, uspokoił się. Problem powrócił kilka przystanków później. Gdy część pasażerów opuściła autobus, nie było już wątpliwości, że chłopiec podróżuje sam.
- Podszedłem do miejsca, w którym siedział i zapytałem, czy ktoś z pasażerów jest jego opiekunem – relacjonuje kierowca. - Obok miejsca, w którym siedział stało dwóch mężczyzn, prawdopodobnie ojciec z synem. Mężczyzna powiedział, że zwrócił uwagę na malca bez opieki jeszcze zanim wsiadł do autobusu. Zawiadomił policję, po czym wsiadł za nim do pojazdu.
Podszedłem do miejsca, w którym siedział i zapytałem, czy ktoś z pasażerów jest jego opiekunem. Obok miejsca, w którym siedział stało dwóch mężczyzn, prawdopodobnie ojciec z synem. Mężczyzna powiedział, że zwrócił uwagę na malca bez opieki jeszcze zanim wsiadł do autobusu. Zawiadomił policję, po czym wsiadł za nim do pojazdu.
Mikołaj Uranowski również skontaktował się z policją i podał dokładną lokalizację, w której miał oczekiwać na przyjazd służb.
- Malec był zupełnie spokojny. Udało się nam tylko ustalić, jak ma na imię i ile ma lat. Pokazał na palcach, że cztery – mówi kierowca.
Jak się okazuje, gdańscy policjanci odebrali w sumie kilka zgłoszeń o dziecku podróżującym bez opieki.
- Gdy byli już na miejscu i zajęli się chłopcem, oficer dyżurny przekazał im informację o tym, że właśnie zgłoszono zaginięcie dziecka - informuje asp.szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku. - Ostatecznie, policjanci przekazali chłopca matce.
Opiekunka 4-latka nie uniknie konsekwencji. Interwencja mundurowych zakończyła się dla matki mandatem karnym za brak opieki oraz dopuszczenie do przebywania małoletniego w okolicznościach niebezpiecznych. O sprawie poinformowano też sąd rodzinny. Z kolei GAiT chwali postawę kierowcy, który przez cały czas podróży miał chłopca na oku oraz zawiadomił służby, gdy okazało się to niezbędne.
- Za każdym razem, gdy nasi kierowcy i motorniczowie ratują czyjeś życie, interweniują, gdy komuś dzieje się krzywda, niosą pomoc zagubionym osobom, gdy po prostu służą wsparciem, jesteśmy z nich dumni – mówi Anna Dobrowolska, rzeczniczka Gdańskich Autobusów i Tramwajów.
Wesprzyj nas,
aby mieć wybór, alternatywę i dostęp do obiektywnej, wiarygodnej i rzetelnej informacji.
BEZ PROPAGANDY
Komentarze