Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Hossa nowa oferta Wiszące Ogrody - Osiedle doskonale skomunikowane

Znicze na Placu Solidarności pamięci Kamilka

- Zorganizowałyśmy to spotkanie, by widział z góry, jak mocno kochają go obcy ludzie, którzy zawsze będą o nim pamiętać – mówili uczestnicy symbolicznego pożegnania Kamilka z Częstochowy, zorganizowanego pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku. Podobnie jak na pogrzebie, oprócz zniczy pojawiły się białe i niebieskie balony.
Znicze na Placu Solidarności pamięci Kamilka

Autor: Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

13 maja, tuż przed godziną 13, kilkudziesięciu gdańszczan symbolicznie pożegnało 8-letniego Kamilka, którego historia poruszyła całą Polskę. Wydarzenie na Placu Solidarności odbyło się równolegle z uroczystościami pogrzebowymi na cmentarzu Kule w Częstochowie.

8-letni Kamilek był maltretowany przez swojego ojczyma. Do lecznicy trafił z ciężkimi obrażeniami klatki piersiowej, kończyn oraz oparzeniami jednej czwartej ciała. Mimo ponadmiesięcznej walki o życie w katowickim szpitalu, zmarł 8 maja na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej. Ojczym chłopca usłyszał zarzut zabójstwa. O jego doprowadzenie na ławę oskarżonych będą odpowiadać śledczy z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sprawę śmierci maltretowanego Kamilka z Częstochowy poprowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku

W dniu pogrzebu, 8-latka symbolicznie pożegnali także mieszkańcy Gdańska. Pod pomnik Trzech Krzyży przyniesiono znicze oraz biało i niebieskie balony. Uczestnicy głośno wykrzyczeli: stop przemocy dzieciom!

- Stwierdziliśmy, że Kamilkowi należy się to wspomnienie, takie symboliczne oddanie cząstki siebie, przez osoby, które może były mu obce, ale które poruszyła jego tragiczna historia – mówiła Magdalena Lewandowska z Gdańska, inicjatorka spotkania na Placu Solidarności. - Tej śmierci można było uniknąć. Wystarczyło, że zareagowano by odrobinę wcześniej. Jako matce, pęka mi serce, gdy myślę o cierpieniu jakie spotkało to dziecko.


- Czuję jeden wielki gniew. W stosunku do wszystkich, którzy wiedzieli o tym co dzieje się w tym domu. Do sądów, MOPS-ów oraz szkoły. Przecież Kamilek pojawiał się w szkole z obrażeniami, z rozciętą wargą, ze śladami pobicia – mówia Dorota Deyk, współorganizatorka spotkania. - Kocham swoje dzieci ponad życie i trudno mi inaczej ocenić to co się stało niż bestialstwo. Zorganizowałyśmy to spotkanie, by gdańszczanie, którzy nie mogą uczestniczyć w pogrzebie, mogli spotkać się w jednym miejscu, zapalić symboliczny znicz, przynieść balonik lub misia. Po to, by Kamilek widział z góry, jak mocno kochają go obcy ludzie, którzy zawsze będą o nim pamiętać. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze