Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Proces za zerwane flagi [nl] z masztów w Pucku i hasła typu „je…ć Ukrainę”

Miałem w sobie złą energię. Niepotrzebnie się napiłem. Zrobiłem błąd. To było na przekór mojej dziewczynie – tłumaczył na początku śledztwa, przyznając się do winy, Mariusz L., który 9 kwietnia zerwał z masztów na rondzie Solidarności w Pucku flagi umieszczone tam w geście solidarności z napadniętą przez Rosję Ukrainą. We wtorek, 25 października rozpoczął się proces 41-latka, który nie pojawił się na sali rozpraw. Jego adwokat ma wątpliwości, czy niebiesko-żółte barwy nad rondem rzeczywiście były ukraińską flagą, i przekonuje, że mężczyzna nie nienawidzi wschodnich sąsiadów, a ideologię banderowską i działalność Ukraińskiej Powstańczej Armii.
flaga Ukrainy

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Do incydentu, który doprowadził do procesu karnego, gdzie Mariuszowi L. przedstawiono ponad 20 zarzutów zagrożonych karami do roku lub nawet do 5 lat pozbawienia wolności, doszło w biały dzień wiosną tego roku, a domniemanego sprawcę – 41-latka, ustalić udało się dzięki nagraniom monitoringu.

Proces za zerwane flagi z masztów w Pucku. Oskarżenie

– W dniu 9 kwietnia 2022 roku w Pucku na rondzie Solidarności publicznie znieważył trzy flagi państwowe Ukrainy wystawione na zarządzenie polskiego organu władzy, to jest burmistrza miasta Pucka, w ten sposób, że zrzucił je z masztów, a następnie jedną z nich podarł i rozerwał – zaznaczył, odczytując skrócony akt oskarżenia, prokurator Dominik Pietrzak z Prokuratury Rejonowej w Oliwie.

Tego samego dnia, jeszcze przed zatrzymaniem przez policję, Mariusz L. miał pochwalić się tym na Twitterze, pisząc:

„Puck. Uwierzcie lub nie. Zrobiłem to. Zerwałem szmaty ukraińskie, a ty?”,

czemu towarzyszyło zdjęcie masztów. Zwiastować zniszczenie miał zaś wcześniejszy wpis:

„Puck. 6 rano. Obiecuję, że te szmaty ukraińskie wieczorem już nie będą tam wisieć. To Polska, nie Ukropol. Wy róbcie to samo”.

PRZECZYTAJ TEŻ: Kaszubska i ukraińska kuchnia i sztuka w Muzeum Kaszubskim

To tylko kilka z długiej listy twitterowych wpisów 41-latka, które objęte zostały zarzutami za „nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i publicznego znieważenia, pochwalanie prowadzenia przez Federację Rosyjską wojny napastniczej, oraz znieważania, z powodu przynależności religijnej lub z uwagi na przynależność narodowościową”.

Oskarżyciel w sądzie cytował inne publikacje Mariusza L. z marca i kwietnia 2022 roku. Mężczyzna, posługując się kontem o nazwie „Variety Joness” [zostało usunięte z sieci – dop. red.], zamieścił wpisy o następującej treści:

„Je…ć Ukrainę”; „Każda koza już się boi, że Ahmed ją wyp...li”; „Wiecie, że ustawa covidowa zakazuje eksmisji i wywalania ludzi z domów w okresie pandemii? Wiecie, co to znaczy dla Upaińców? [zbitka słowna ze słów Ukraińcy oraz skrótu UPA – Ukraińska Powstańcza Armia] Te k...y nas zasiedzą oficjalnie”; „Oni mają te same geny, co mordercy z 1943 roku. Niech nikt mi nie mówi, że historia się nie powtarza. Tam też byli koledzy, dobrzy znajomi, sąsiedzi zza płota. Dostają PESEL, zaraz swoją partię pewnie”.

PRZECZYTAJ TEŻ: Strażacki wóz bojowy z Kwidzyna pojechał do Baru w Ukrainie

Jak relacjonował prokurator Dominik Pietrzak, w innym wpisie L. określił osoby z Ukrainy jako „je...ni Upaińcy”, a kiedy indziej napisał: „je...ć”, obok umieszczając ukraińską flagę, i w tym samym komentarzu używając określenia: „upaińskie bandziory”. Rozpowszechniać miał też w Internecie grafikę z postacią wyrzucającą flagę Ukrainy do kosza i podpisem: „dbaj o czystość, wyrzucaj śmieci”, a kiedy indziej używać określeń: „łachudraki z Upainy” oraz „Ukry”.

L. pisał także:

„Patrząc na moje tweety macie wrażenie, że jestem antyukraina i tak jest, bo to, co robi nasz polskojęzyczny rząd to plucie mi w twarz. Stałem się obywatelem drugiej kategorii w mojej ojczyźnie kosztem przesiedleńców, którzy nie potrafili zbudować swojego kraju, bo są upadłą nacją” i „ukraińska krew to krew wroga. Jestem Polakiem, żaden Ukrainiec nie jest moim bratem. W zgodzie z historią, nie na papier, niesie mnie prawda, nie powstrzyma żadna propaganda”; „Polska dla Polaków”.

Według relacji oskarżenia, nazywał osoby pochodzące z Ukrainy „kanaliami” oraz pisał: „Mieszkańcy Mariupola są wdzięczni i dziękują rosyjskim żołnierzom”, opatrując wpis emotikoną serca i dopiskiem: „oswobadzanie od nazistów”. Publikował również hasła: „Upaińcy, je…ć Banderę i Ukraińców. Wołyń 1943, ja nie zapomnę”; „Przyjdzie i rozmnoży się milion Upaińców, nas zaludnią, a Rosji oddadzą swoje”. Zaś, nie wcześniej niż 9 kwietnia, miał opublikować wpis, zaczynający się od słów: „Ukraino zdychaj…”, w którym pochwalał rosyjską wojnę napastniczą w Ukrainie, i drugi o treści: „Fuck Ukraina”, z symbolem litery „Z”.

Proces przed gdańskim sądem, na którym nie pojawił się oskarżony Mariusz L.
Proces przed gdańskim sądem, na którym nie pojawił się oskarżony Mariusz L.

Proces za zerwane flagi z masztów w Pucku. Oskarżony

Odpowiadający z tzw. wolnej stopy oskarżony we wtorek, 25 października nie pojawił się na sali rozpraw. Nie mógł więc zabrać głosu. Jego głos wybrzmiał jedynie z akt sprawy.

– Przyznaję się do winy popełnienia zarzuconych mi czynów. Bardzo żałuję tego, co zrobiłem, gdy byłem pod wpływem alkoholu, a dodatkowo pokłóciłem się z dziewczyną i zrobiłem to ze złości na nią. Nie czuję nienawiści do narodu ukraińskiego. Jest mi wstyd za to, co zrobiłem. To już się nigdy więcej nie powtórzy, i to wszystko – sędzia Joanna Więckowska cytowała zaprotokołowane wyjaśnienia, złożone w śledztwie przez Mariusza L. po zatrzymaniu za zerwanie flag, i kolejne jego wypowiedzi do protokołu 2 dni po zerwaniu flag:

– Przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi czynu. Oczywiście, że się przyznaję i wyrażam skruchę, i ubolewanie. Ja od rana miałem złość w sobie, tak ogólnie. Miałem w sobie złą energię. Niepotrzebnie się napiłem. Zrobiłem błąd. To było na przekór mojej dziewczynie. Nastąpiła eskalacja złości po wizycie u mojej dziewczyny, która mnie rzuciła, gdyż nienawidzi, jak piję alkohol. Ja byłem wzburzony, że wszędzie widzę te flagi, to znaczy flagi ukraińskie. W sumie, jest mi obojętne, czy była to flaga ukraińska, chodziło mi o to, że nie była to flaga polska. Złość spotęgowały u mnie widoki flag ukraińskich w Sejmie i w Belwederze, do tego doszła wypowiedź posła [Konfederacji, Grzegorza] Brauna, który sprzeciwiał się wywieszaniu ukraińskich flag, który powiedział, że łamie protokół flagowy. Poseł się wypowiadał, że flaga Ukrainy wisi nad flagą polską. Ja jeszcze przed wybuchem wojny pracowałem z dwoma Ukraińcami, i nadal pracuję. Ja nie mam nic przeciwko nim. Ja teraz nie czuję nienawiści do narodu ukraińskiego.

PRZECZYTAJ TEŻ: Gdańsk: Dzień Obrońców Ukrainy z piosenkami, jedzeniem i zbiórką

Z ówczesnych tłumaczeń 41-latka wynikało, że był pod wpływem alkoholu [badanie wykazało powyżej 1 promila] oraz że robił na złość dziewczynie, choć tego drugiego „nie umie wytłumaczyć”. Mężczyzna początkowo chciał dobrowolnie poddać się karze, przy czym zaznaczył, że ma rodzinę i ciężko pracuje, także w weekendy, dlatego prosił o grzywnę w wysokości 3 tysięcy złotych oraz gotów był ponieść koszty postępowania.

Pod koniec maja, po uzupełnieniu zarzutów, Mariusz L., którego wypowiedzi relacjonowała sędzia, zupełnie zmienił swoje stanowisko.

– Nie przyznaję się do popełnienia zarzucanych mi czynów – miał powiedzieć wówczas prokuratorowi i skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień, oraz analogicznie zachować się 3 miesiące później – w sierpniu, gdy śledztwo było już na ukończeniu.

Kolejny termin procesu wyznaczony został w połowie listopada 2022 r. O komentarz, już po rozprawie, poprosiliśmy obrońcę Mariusza L.

Proces za zerwane flag z masztów w Pucku. Obrona

– Mój klient ostatecznie nie przyznał się ani do zarzutów dotyczących wpisów w Internecie, ani do zarzutu związanego z flagą. Przepis dotyczący znieważenia flagi obcego państwa jest, wbrew pozorom, bardzo skomplikowany i zawiera w sobie różne warunki, które muszą zostać spełnione, by do przestępstwa faktycznie doszło. Przede wszystkim, musimy mieć do czynienia rzeczywiście z flagą obcego państwa, a tutaj są pewne wątpliwości: w Polsce wiesza się mnóstwo różnych flag, które przypominają flagę Ukrainy, ale niekoniecznie nią są. Chodzi m.in. o kształt, proporcje, kolory czy barwy. Podobnie zresztą, nie każda flaga przypominająca tę polską, jest flagą naszego kraju – zastrzega mecenas Jacek Wilk, który w sądzie zawnioskował o zamówienie opinii biegłego z zakresu weksylologii „na okoliczność określenia, czy materiał niebiesko-żółty stanowi flagę państwową Ukrainy”.

Podpowiedział też Polskie Towarzystwo Weksylologiczne – jako ekspercką organizację, która może pomóc w tej materii [weksylologia to dyscyplina naukowa zajmująca się chorągwiami jako rzeczywistymi i symbolicznymi znakami]. Decyzja w sprawie ewentualnego powołania biegłego-eksperta jeszcze nie zapadła.

PRZECZYTAJ TEŻ: Z Tczewa wyruszy kolejny transport z pomocą dla Ukrainy. Kierunek: Izium

Adwokat dodaje: – Taka flaga musi być wywieszona na zarządzenie odpowiedniego organu, a – nie wchodząc w szczegóły, bo to element linii obrony – są duże wątpliwości, czy tak się stało. W ocenie obrony: nie, a w każdym razie, nie zostało to wykazane. Czy zarządzenie pochodziło od organu uprawnionego? Czy w ogóle było zarządzenie? Mój klient początkowo nie zdawał sobie sprawy ze ścisłych uwarunkowań, jakimi obłożony jest ten przepis w kodeksie karnym, i przyznawał się do winy. Jednak, jak sądzę po konsultacji z prawnikami, doszedł do wniosku, że sprawa nie jest taka oczywista. Co również istotne, pan Mariusz usłyszał również zarzut, będącego wykroczeniem, zniszczenia mienia w postaci wywieszonego materiału, i tu, jako obrońca, nie mam wątpliwości, do tego obwiniony się przyznał.

Obrona poddaje w wątpliwość także kwestie rzekomego nawoływania przez 43-latka do nienawiści „na tle różnic narodowościowych”, oraz znieważenia grupy, „z uwagi na przynależność narodowościową”.

– Pan Mariusz, owszem, ma bardzo jasne i zdecydowane stanowisko, co do ideologii banderowskiej, i się jej bardzo mocno sprzeciwia, o czym mówi cały czas w swoich wpisach, natomiast nie oznacza to propagowania nienawiści do kraju – przekonuje mec. Jacek Wilk. – Oznacza to bardzo negatywną opinię co do ideologii, w przypadku polskiej historii niezwykle zbrodniczej i szkodliwej, która przecież skończyła się dziesiątkami tysięcy, jeśli nie ponad 100 tysiącami, śmierci Polaków. Można mówić, że oskarżony negatywnie ocenia ideologię banderowską i działalność band ukraińskich UPA – Ukraińskiej Powstańczej Armii. Do tego się odnosi. Natomiast, to nie oznacza przecież nienawiści do narodu ukraińskiego, tylko do określonego czynnika politycznego, który tam działał i ma swoją kontynuację obecnie w postaci, chociażby, ulic [Stepana] Bandery oraz czczenia tego człowieka, który w Polsce jest uznany jednoznacznie za zbrodniarza – mówi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Emocjonalna sesja Rady Miasta Gdańska. Skandowano: Ukraina, Ukraina!

– Tam są też zarzuty dotyczące tego, że używa określenia „Ukry”. Trzeba by, być może, powołać biegłego, który stwierdziłby, czy to jest określenie obraźliwe, czy nie. To jest pewien skrót. Owszem, może nie specjalnie sympatyczny, ale czy obraźliwy? Też mam wątpliwości. Krótko mówiąc, jeżeli przeanalizuje się każdy z tych wpisów z osobna, to są naprawdę wątpliwości, czy on znieważał naród jako taki, czy też zajmuje się tylko polemiką z pewną ideologią, która rzeczywiście w Polsce jest uznana za zbrodniczą, za przestępczą, za niedopuszczalną, za w wielu aspektach bardziej zbrodniczą – zwłaszcza na tamtych terenach – niż ideologia nazistowska czy bolszewicka. Nikomu nie wolno odbierać prawa do wyrażenia poglądów w tym zakresie – zaznacza mec. Jacek Wilk.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka