Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Unia to codzienność, chociaż dla wielu nadal pozostaje odległą „Brukselą”

Polacy są drugim najbardziej zadowolonym z życia społeczeństwem spośród krajów Unii Europejskiej. Lepiej niż my oceniają swoje życie tylko mieszkańcy Austrii. Co nam dała Unia Europejska? - 20 lat po wstąpieniu do Wspólnoty sprawdzimy w naszym cyklu redakcyjnym
  • Źródło: materiał informacyjny
Unia to codzienność, chociaż dla wielu nadal pozostaje odległą „Brukselą”

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

W 2004 roku w Polsce urodziło się 356 tys. dzieci. I nawet jeśli w ostatnich latach przybywało ich mniej, to jednak zawsze było to dużo ponad 300 tysięcy noworodków każdego roku. 1 maja tego samego roku Polacy powiedzieli „tak” Unii Europejskiej. A to oznacza, że 20 lat po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej co najmniej 7 milionów Polek i Polaków i kilka roczników ich nieco starszych kolegów żyje w kraju, który w ich osobistej historii „od zawsze” był w UE.

Gdy kilka lat temu Instytut Spraw Publicznych zapytał młodych mieszkańców (wówczas 15-24 - letnich) sześciu krajów Unii Europejskiej: Austrii, Czech, Niemiec, Polski, Słowacji oraz Węgier - o sprawy związane z integracją europejską: m.in. o to, czy członkostwo w UE jest dobre, jakie korzyści płyną z integracji europejskiej, co zagraża Unii, 76 proc. pytanych odpowiedziało, że członkostwo w UE jest dla Polski korzystne.

Do dzisiaj za najważniejszą korzyść płynącą z integracji europejskiej młodzi uważają zachowanie pokoju między państwami, czyli – jak pisali autorzy badania – „wartość, na której ojcowie Europy budowali podstawy dzisiejszej UE”. Za ważną lub bardzo ważną korzyść uznało to 76 proc. młodych Polaków.

Inne ważne korzyści, które wówczas wymienili polscy respondenci? To możliwość zamieszkania i pracy w innym państwie członkowskim UE (72 proc.), brak kontroli granicznych między państwami strefy Schengen (63 proc.), możliwość studiowania w innym państwie członkowskim UE (61 proc.), fundusze płynące do słabiej rozwiniętych państw członkowskich UE (58 proc.).

- Czyli to wszystko, co jest dla tego pokolenia absolutną codziennością – komentuje socjolożka Magdalena Skąpska. - Nie postrzegają tego już jako zdobyczy, tylko jako rozwiązania, organizujące rzeczywistość ich kraju.

Zadowolony jak Polak

I to zapewne od nich i ich rodziców zależały opublikowane kilka dni temu wyniki ostatniego badania Eurostatu, sprawdzającego poziom zadowolenia z życia w UE. Co się okazuje? Polacy są drugim najbardziej zadowolonym z życia społeczeństwem spośród krajów Unii Europejskiej

Lepiej niż w Polsce ludzie oceniają swoje życie tylko w Austrii, w dwóch innych państwach UE – w Finlandii i Rumunii - ludzie są tak samo zadowoleni jak my.

- Nie wiedziałem, że kiedyś dożyję czasów, w których Polska obok kilku innych krajów będzie liderem rankingów subiektywnej satysfakcji z życia – cieszy się Piotr Arak, były szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Jak wskazuje Eurostat - na satysfakcję z życia wpływa wiele czynników, takich jak wiek, poziom wykształcenia, sytuacja rodzinna i finansowa, ale także takich jak indywidualne doświadczenia, wybory, priorytety i wartości.

Co więc wpływa na taki poziom satysfakcji Polaków?

Najpierw dochody

Oficjalny wniosek do Unii Europejskiej Polska złożyła w 1994 r., członkiem wspólnoty staliśmy się 10 lat później, w maju 2004 r. Jaka wtedy dzieliła nas przepaść do Zachodu? Nasze PKB wyniosło nieco ponad 933 mln zł - na jednego Polaka w 2004 r. przypadało 13 tys. dol, czyli połowa ówczesnej średniej unijnej. Dziś jest to ponad 70 proc. średniej unijnej. Zanim dopadła nas pandemia, a potem wojna w Ukrainie, Polska notowała wzrost gospodarczy przez 28 lat bez przerwy, czyli przez cały okres przygotowań do akcesji i przebywania w Unii Europejskiej.

Przynależność do UE dała Polsce dostęp do europejskiego rynku towarów, usług, kapitału i pracy. Różnicę między byciem Polski w UE i poza nią sprawdzili dwaj ekonomiści Jan Hagemejer i Jan Michałek w badaniu, opublikowanym w 2021 r. Aby porównać dwa scenariusze: rzeczywisty i prognozowany na podstawie najważniejszych cech kraju, który w 2004 r. nie wszedł do Unii Europejskiej. Wynika z niego, że gdyby Polska nie weszła do Unii Europejskiej, nasze PKB na głowę mieszkańca wynosiłoby raczej 21 – 22 tys. dol. zamiast obecnych powyżej 33 tys. dol. PPP („purchasing power parity”, czyli parytet siły nabywczej pieniądza). A w okresie po 2004 r. to PKB urosłoby zaledwie o niecałe 20 proc.

Z kolei w artykule naukowym jeszcze z 2020 r. ekonomiści z Uniwersytetu Warszawskiego ocenili, że już pięć lat temu, po 15 latach od akcesji, realny dochód na mieszkańca był o około 55 proc. większy, niż byłby, gdybyśmy do Unii nie weszli. To oznacza, że w 2020 r. wynosiłby nie 55 tys. zł, tylko 35 tys. zł.

– Najważniejsze były inwestycje, które dzięki obecności w UE przyciągnęliśmy. One przyczyniły się do wzrostu produktywności, a więc także płac oraz eksportu – tłumaczył dr Jakub Borowski, wykładowca w SGH. - Inwestycje publiczne współfinansowane z funduszy unijnych też przyczyniły się do wzrostu jakości życia.

Fundusze unijne i otwarte granice

Pozwalające gonić kraje „starej Unii” fundusze i możliwość swobodnego podróżowania i pracy w dowolnym unijnym kraju – to przede sprawia, że zdecydowana większość Polaków popiera naszą obecność w UE. Zdaniem ekspertów, główną gospodarczą korzyścią jest wspólny rynek zapewniający swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału oraz nieskrępowany dostęp do potencjalnych odbiorców (do brexitu było to ponad 500 mln, teraz ok. 450 mln konsumentów). - Fundusze europejskie, wbrew obiegowej opinii, pełnią jedynie funkcję pomocniczą. Efekty udziału w jednolitym rynku są co najmniej trzykrotnie większe niż powszechnie dostrzegane korzyści tytułu napływu do Polski funduszy unijnych – podkreśla ekonomista prof. Witold M. Orłowski, koordynator naukowy raportu UW.

Ekonomiści wyliczają dosyć długą listę obszarów, w których Polska zyskała dzięki wejściu do Unii. – To, co widać gołym okiem, to duże wsparcie dla programu rozbudowy polskiej infrastruktury i rolnictwa – to opinia prof. Stanisława Gomułki, ekonomisty BCC.

Wśród 50 największych unijnych inwestycji w Polsce – pod względem zaangażowanych funduszy – są warszawskie metro, modernizacje portów, inwestycje w kolej i drogi czy lotniska.

- Dostęp do jednolitego unijnego rynku i swobodnego przepływu kapitału, pracy, towarów i usług – wyliczał Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. - Dzięki temu staliśmy się częścią wielkiej fabryki o nazwie Europa. Firmy, którym już za ciasno na polskim rynku, odnoszą korzyści ze specjalizacji i dużej skali produkcji.

Mordasewicz przypominał, że w latach 90. XX w. głównym polskim produktem eksportowym była tarcica i węgiel. - Dziś zamiast drewna sprzedajemy meble wysokiej jakości – oceniał w artykule w „Rzeczpospolitej”. - Naszym hitem eksportowym są też różnego rodzaju maszyny, pojazdy, skomplikowane urządzenia i części, a do tego zdrowa żywność.

Kilometr za kilometrem

Wśród korzyści, które przychodzą na myśl Polakom jako związane z UE, wymieniane są – oprócz ogólnego stwierdzenia „fundusze europejskie” – autostrady. To one – jak mówili w badaniach w ciągu pierwszych lat po akcesji, są źródłem narodowej zazdrości. W momencie wejścia do Unii Europejskiej w 2004 r. Polska miała nieco ponad 600 km dróg szybkiego ruchu. Przez lata sieć autostrad wydłużyła się: o kolejne odcinki A2 i przedłużenia A4. Teraz można już przejechać A1 od Rusocina do południowej granicy. Warszawa została połączona z europejską siecią dróg szybkiego ruchu, zbudowano też dłuższe odcinki dróg ekspresowych: S3, S5, S7 i S8.

Obecnie kierowcy mają do dyspozycji ponad 4600 km dróg szybkiego ruchu, w tym ponad 1700 km autostrad. Od 2002 tylko do końca 2021 r. Polska wydała na inwestycje w drogi krajowe ponad 208 mld zł. Duży udział w realizacji inwestycji drogowych mają środki z funduszy Unii Europejskiej.

Kilka miesięcy temu Fundacja Przyjazny Kraj opublikowała raport „Polska w Unii Europejskiej. Bilans korzyści”. Pojawił się tam także temat wpływu funduszy europejskich na rozwój polskiej infrastruktury oraz inwestycji drogowych i kolejowych.

- Od 2002 roku do końca 2021 roku Polska wydała na inwestycje w drogi krajowe ponad 208 miliardów złotych – obliczył w raporcie Robert Azembski, specjalizujący się w tematyce inwestycji infrastrukturalnych. - Od 2004 roku w ramach dofinansowania, nasz kraj otrzymał na ten cel ponad 104 miliardy złotych.

20 lat rolniczych dopłat

O wpływie unijnych regulacji i rynku na sytuację polskich rolników napisano setki analiz - o dopłatach bezpośrednich, dofinansowaniu przetwórstwa rolno-spożywczego, otwarciu rynku na polskie produkty i żywność. Prof. Walenty Poczta, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, wyliczył, że „od początku akcesji do czerwca 2023 roku z unijnego budżetu sektor rolno-żywnościowy został wsparty łącznie kwotą 75,4 miliarda euro tylko z funduszy WPR (wspólna polityka rolna)”.

Według jego obliczeń na rolnictwo i rozwój obszarów wiejskich przekazano około 32 procent we wszystkich transferach z unijnego budżetu do Polski. A unijny rynek pochłania 75 proc. polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych. Tylko w 2022 roku dało to ponad 47,6 miliarda euro – oblicza prof. Poczta.

Jeśli nie pieniądze, to...

Instytut In Europa w projekcje „Po co nam Unia Europejska” zadał to pytanie 40 młodym ludziom. Jednym z odpowiadających był Cezary Paprzycki, siedmioletni w czasie, gdy Polska do UE przystępowała.

- Nie pamiętam Polski bez Unii Europejskiej i Unii Europejskiej bez Polski – pisze. - Błękitna flaga ze złotymi gwiazdami towarzyszyła mi na wiejskiej drodze do szkoły, była obecna podczas lokalnych uroczystości, widziałem ją w telewizji, a jednocześnie odczuwałem korzyści płynące z członkostwa we Wspólnocie. Nigdy nie miałem paszportu, bo nie był mi potrzeby, aby spędzić wakacje w kraju o cieplejszym klimacie niż Polska, brałem udział w szkoleniach finansowanych z unijnych funduszy czy w końcu słyszałem o wartościach europejskich, na których Unia jest zbudowana i którymi powinniśmy się kierować. Unia jest potrzebna, bo jest codziennością, chociaż dla wielu osób nadal pozostaje ona odległą, mityczną „Brukselą”.

- Unia Europejska, dla mnie, studentki pierwszego roku uniwersytetu w Londynie, to przede wszystkim możliwości – ocenia z kolei Zuzanna Hebdzyńska. - Instytucja ta umożliwiła mi wyjazd stypendialny do liceum do Wielkiej Brytanii, na studia oraz na wolontariat z ramienia korpusu. Cały czas mam możliwość niesłychanego rozwoju, poznawania innych kultur i doceniania wartości jaką przynosi różnorodność.

A Karolina Wójcicka dodaje: - Unia Europejska jest dla obywateli i obywatelek państw członkowskich parasolem bezpieczeństwa. Szczególnie ważnym, bo w świecie, w którym do władzy często dochodzą jednostki o autorytarnych zapędach, potrzebna jest organizacja, która monitoruje i (z różnym skutkiem) wyciąga konsekwencje z działań poszczególnych rządów.

Unia od 20 lat

1 maja 2004 roku nastąpiło największe rozszerzenie Unii Europejskiej w historii - do Wspólnoty przystąpiło 10 państw, w tym Polska.

Było to zakończenie wieloletnich wysiłków kolejnych rządów, oficjalne negocjacje zainaugurowano bowiem 31 marca 1994 roku w Atenach, a zakończono 13 grudnia 2002 roku podczas szczytu Unii w Kopenhadze.

Traktat akcesyjny podpisano 16 kwietnia 2003 roku roku w Atenach. W imieniu Polski pod dokumentem podpisali się premier Leszek Miller, minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz oraz minister do spraw europejskich Danuta Hübner.

Następnego dnia Sejm podjął uchwałę o przeprowadzeniu referendum akcesyjnego. Jego termin wyznaczono na 7 i 8 czerwca. Za członkostwem w Unii opowiedziało się wówczas 77,45 proc. głosujących, przeciwnych było 22,55 proc., przy frekwencji wynoszącej 58,85 proc.


Partnerem cyklu jest Komisja Europejska

20 lat Polski w UE

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama