Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Nasze babki czy prababki raczej kursów nie kończyły,ale wsłuchiwały się w rytm przyrody

15 sierpnia to święto związane z urodzajem. W czasie jego obchodów pola powinny być sprzątnięte, a plon odwieziony do stodół. Kwiaty i dożynkowe wieńce przynoszone Matce Boskiej miały zaś dowodzić wdzięczność za dobre, za sprawą nieba, zbiory. O ziołach i roślinach, które są nieodłącznym elementem tego święta mówi Edyta Słomczyńska z Fundacji Chlorofeel

Autor: Edyta Słomczyńska

Powinienem rozpocząć naszą rozmowę od stwierdzenia, że my Polacy nie mamy większego pojęcia, ile roślin porasta nasz kraj i ile z nich nadaje się do spożycia. Jesteś w stanie udzielić prostej wskazówki?

W naszym kraju występują tysiące gatunków roślin, wystarczy się rozejrzeć. Liczby mogą zniechęcać, aby zainteresować się roślinami w szczególności tymi, z których chcemy mieć pożytek. Moja przygoda rozpoczęła się od tego, że zbierałam zioła, które łatwo rozpoznać: mięta, melisa, tymianek, pokrzywa, żywokost, glistnik jaskółcze ziele, dziurawiec, krwawnik. Chodziłam po łąkach, polach, lasach i rozpoznawałam. Zasada jest taka, aby nawet nie silić się na to, iż od razu wszystko będziemy wiedzieć i umieć wszystko rozpoznać. Zaczynamy metodą małych kroczków. Jestem chemikiem, więc mnie w roślinach najbardziej interesowały substancje chemiczne czynne i to, jak je można wykorzystać? Dlatego, aby uzupełnić swoją wiedzę i się nie zatruć, zrobiłam kurs z ziołolecznictwa i fitoterapii. To było bardzo pomocne, ale najcenniejsza jest wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Nasze babki czy prababki raczej kursów nie kończyły, jednak wsłuchiwały się z większą uwagą w rytm przyrody.

Wspomniane wyżej liczby sprawiają, że w sklepie z przyprawami czujemy się znacznie lepiej, bo przecież na łące nie ma kolorowej torebki, która gwarantuje bezpieczeństwo. Widzimy na niej obrazek z rośliną, której możemy nie być pewni w warunkach naturalnych, ba, może nawet nie widzieliśmy jej w naturalnym środowisku, ale kolorowy obrazek kusi, a znana marka jest gwarancją sukcesu…

Dzisiaj, mimo że zielarstwo, kuchnia słowiańska czy dzika kuchnia stają się coraz bardziej popularne, jesteśmy wygodni i nie lubimy wychodzić ze swojej strefy komfortu. Zachęcam na każdym spotkaniu: spacerze ziołowym czy warsztatach, aby jednak rozpocząć swoją przygodę z tym, co naturalne i korzystać z naturalnych mieszanek ziół, własnych warzyw, owoców z własnych przetworów. Zalet z takiego wyboru jest ogrom. Korzystamy z nieprzetworzonych roślin. Wiemy, kiedy i z skąd je pozyskaliśmy i wiemy jak suszymy. A to wszystko jest bardzo ważne dla naszego organizmu.

Wspomniałem o sklepach i torebkach z gotowymi ziołami, teraz myślę, że popełniłem błąd. Z faktu poznawania w nich pieprzu, ziela angielskiego, liścia laurowego, papryki może wynika bezpieczeństwo kontrolowanej produkcji, ale nie wynika radość związana z wpływu na to, co będziemy spożywać. Stereotypy najprostszego postępowania w zgodzie z przepisem z torebki prowadzą do tego, że nadużywając niektórych roślin czynimy danie niezbyt smacznym po przyrządzeniu. Niewielu wie przecież, że zioła w ramach obróbki termicznej zmieniają smak i aromat, a od odpowiednio dobranego momentu ich dodania zależy efekt końcowy. Możesz wyjaśnić czytelnikom tą nieobliczalność ziół?

CZYTAJ TAKŻE: Przetwory. Zamykanie lata w słoiku zacznijmy od papierówek

Często w trakcie warsztatów np. z dzikiej kuchni uczestnicy mówią, że coś smakuje jak zielsko. Albo, że jest gorzkie lub jak w przypadku pokrzywy ma „specyficzny - metaliczny” posmak.  Korzystając z przypraw czy żywności termicznie przetworzonej tak przyzwyczajamy nasze kubki smakowe, i niestety potem nie mamy świadomości, że osłabiamy swoje zmysły. Nie potrafimy rozpoznawać smaków czy zapachów, bo są zbyt delikatne. Jeszcze gorzej jest, jak coś nam nie smakuje, bo np. jest za cierpkie lub gorzkie, bo właśnie nasze kubki smakowe zdominował np. benzoesan sodu i wszystko smakuje tak samo - intensywnie. Jest to substancja używana do konserwacji żywności i wzmacniania smaku. Tylko czy jest to dla nas zdrowe?

Z nadmiernego korzystania z przypraw słynęła kuchnia staropolska. Mówi się, że liczne i intensywne przyprawy miały sprawić, że dania, szczególnie mięsne, nie sprawiały wrażenia zepsutych, mimo że z racji braku skutecznych sposobów przechowywania doprowadzanie mięsa (białka) do stanu niezdatnego do tolerowania, było bardzo częste.

Jeżeli chodzi o wiedzę kuchenną, to zostawiam to tobie, bo większego eksperta od ciebie to trudno znaleźć. Od siebie dodam, że bardzo lubię sięgać do książki „Lecząca Siła Klasztornej Kuchni”, gdzie można znaleźć bardzo dużo wskazówek jak zapobiegać chorobom, leczyć je czy uzdrawiać korzystając z odpowiedniej diety w myśl zasady przez żołądek do zdrowia. I tak np. co jeść, aby uniknąć choroby stawów? O. Kilian Saum OSB proponuje, aby spożywać np., zimnowodne ryby morskie (łosoś i śledź). Według średniowiecznej nauki klasztornej ryby morskie usuwały nadmiar phylegmy, która nazbierała się w stawach.

Mam wrażenie, że zaraz przywołasz św. Hildegardę z Bingen.

Średniowieczna medycyna klasztorna nie znała ananasów. Dzięki nim możemy zlikwidować zapalną opuchliznę. Substancją czynną zawartą w tym owocu jest bromelaina. Przy zapaleniach wewnętrznych medycyna klasztorna zalecała mąkę pełną pszeniczną, ugotowaną w wodzie z miodem. Skutecznymi składnikami w pełnych ziarnach pszenicy są aminokwasy, jak: lizyna i arginina oraz witamina B6 ważna dla budowy kolagenu. Pełne ziarna pszenicy, a także soi, oferują dużą ilość cynku, selenu czy manganu. Zauważono, już w średniowieczu, łagodzące działanie pokrzywy przy zapaleniu stawów.  Na bolące stawy przygotowywano wywar winny z liśćmi lub mus z korzeni pokrzywy. Krzem z pokrzywy, prosa, orkiszu, marchwi i bulwy selera jest ważny dla odbudowy chrząstki.
Jednak wróćmy do tego co możemy znaleźć tuż za miedzą. Na Kaszubach popularnym ziołem jest żywokost. Żywokost jest bardzo starą rośliną leczniczą. Korzeń żywokostu zawiera śluzy – do 15%, alantoinę C4H6N4O3  (ok. 1,5-2%), garbniki 4-6%, kwas digalusowy, kwas chlorogenowy, kwas kawowy, rozmarynowy, alkaloidy pirolizydynowe – 0,02-0,07%, asparaginę – 3%, trójterpen – izobauerenol, sole potasu, wapnia i sodu, glukuromannany (podaję za H. Różański, „Medycyna dawna i współczesna”). Wśród wielu pożytecznych zastosowań, żywokost przyśpiesza gojenie ran, aktywuje procesy regeneracji chrząstek i kości, przyśpiesza zrastanie się kości złamanych i pękniętych. Jak wykonać w prosty sposób maść z żywokostu dzieliłyśmy się w trakcie warsztatów w ramach projektu Kaszëbsczi ògród / Kaszubski ogród dofinansowanego z programu Etno Polska 2024. Opłukany korzeń żywokostu należy dokładnie rozdrobnić (przy pomocy, tarki, blendera). Masę umieścić w słoiku skropić niewielką ilością alkoholu 40-70% procentowego i zalać gliceryną. Odstawiamy słoik, aby substancje czynne chemicznie mogły się wyekstrahować od kilku dni do kilku tygodni. A następnie odcedzamy przez gazę i łączymy z tłuszczem. Tradycyjnie do maści z żywokostu wykorzystywany jest smalec gęsi, ale można go zastąpić np. olejem kokosowym.  Proponuję, aby swoją przygodę w przygotowywaniu maści czy innych specyfików ziołowych, rozpoczynać od małych proporcji, aby przekonać się, czy dane mazidło, macerat, będzie nam służyć.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gorące dni, zimne noce. Lato dobiega końca i pora witać się z jesienią?

Czy powyższe rozważania oznaczają to, że powinniśmy wybierać jedynie gotowe mieszanki do mielonych, potraw włoskich, rosołu, etc.? Czy może powinniśmy uczyć się zbierać zioła i wykorzystywać je w sposób przemyślany, by uzyskać oczekiwany efekt?

Według mnie najlepsze są świeże zioła. Świeżo zerwane mają piękny aromat i wiele pożytecznych cech, właściwości. Dla przykładu podam popularne zioło na Kaszubach – lubczyk. Sami sięgnijmy w pamięci, jak pachnie intensywnie i jak zmienia smak i aromat np. rosołu świeże zioło, a jak pachnie już wysuszony. Poza tym ważne jest, aby zioła przechowywać czy konserwować i móc z nich korzystać przez cały rok. Niektóre muszą być zanurzone w oleju czy w alkoholu, aby mogły rozpuścić się w bazie (olejowo/alkoholowo/wodnej) te substancje chemiczne czynne, na których nam zależy np., hiperycyna z dziurawca, ale inne zioła są skuteczne jak są świeże, np. melisa, zawierająca m.in. cytral, geraniol, kumen.

Organizujecie spotkanie poświęcone ziołom. Czy są one dla każdego, czy może trzeba legitymować się już jakąś wiedzą?

Fundacja Chlorofeel organizuje warsztaty, spacery i inne spotkania dotyczące edukacji przyrodniczej. W porze wiosenno-jesiennej dużo zajęć dedykowanych jest roślinom, ziołom. Prowadzimy warsztaty z dziećmi, młodzieżą, rodzinami czy seniorami. Zapraszamy do śledzenia naszego fundacyjnego profilu Fb, Instagrama czy strony www.fundacjachlorofeel.pl.

We wszystkich tych wydarzeniach bardzo ważny jest dla nas bezpośredni kontakt z przyrodą. Pozytywna relacja z nią. Edukując chcemy, aby każdy, jeżeli tylko ma taką potrzebę mógł skorzystać z naszej wiedzy i chciał samodzielnie wyruszyć na spacery ornitologiczne, entomologiczne czy zielarskie. Przypominam o zasadzie małych kroczków - aby ogrom wiedzy, który szumi w lasach, na polach, łąkach, jednym słowem dookoła nas - nie przytłoczył. Spotkania, które proponujemy są dla każdego.

Czy możesz nam wymienić zioła, które powinny znaleźć się w bukiecie zaniesionym do kościoła w dniu święta Matki Boskiej Zielnej?

Święto Matki Boskiej Zielnej, kojarzone głównie z obdarowywania obrazów Matki Boskiej bukietami ziół i kwiatów, wzięło swój początek prawdopodobnie w czasach przedchrześcijańskich. Sierpień był czasem dziękowania za zbiory z jednoczesnym zaklinaniem obfitości na kolejny rok. Dlatego właśnie zbierano i nadal zbiera się zioła - przede wszystkim lecznicze jak: wrotycz, piołun, dziurawiec, krwawnik, bylicę pospolitą i inne. Nierzadko nadając im nazwy związane z Matką Boską np. bylica – „boże drzewko”, „koszyczki Najświętszej Marii Panny” - werbenę pospolitą czy „warkocze Marii Panny” oznaczające dziewannę.

Roślin zwyczajowo było 7 lub 77, liczb mających znaczenie szczególne w pismach chrześcijańskich (m.in. „boska” trójka, „ziemska” czwórka - dające siedem, siedem cudów, siedem dni stworzenia świata, 77 - liczba wybaczeń wg. odpowiedzi Jezusa etc., liczba 77 to nawiązanie do biblijnej postaci Lameka, jednego z potomków Kaina, który gotów był mścić się aż siedemdziesiąt siedem razy etc.). Do bukietu nie wkładano ziół „zwierzęcych” tj. wyki, lucerny, koniczyny.

Niemniej sam poświęcony bukiet zielny był stosowany do okadzania budynków gospodarczych, a tym samym ochrony zwierząt. Inne przeznaczenie bukietu to podstawa ziołolecznictwa intuicyjnego. Naparami z ziół leczono różne choroby ludzi i zwierząt. Kąpiel w wodzie z dodatkiem ziołowego wywaru zalecano chorym na gruźlicę. Znaczenie „magiczne”- poświęcone rośliny zatknięte za święty obraz w tzw. świętym kącie zabezpieczały dom przed złymi mocami oraz uderzeniem pioruna. Makówki z bukietów wkładano do kołysek niemowlętom. W celach ochronnych stosowano również okadzanie ludzi i domostw dymem z palonych, poświęconych roślin. Poświęcone bukiety wkładano też do trumny. W niektórych regionach wierzono, że położone między uprawy zioła z bukietu chroniły warzywa przed szkodnikami i zapewniały obfite plony. Bukietów nigdy nie wolno było wyrzucić, tylko spalić - oddać niebu i/lub ziemi. Wiele z elementów bukietów zielnych miało charakter ponadregionalny, część była praktykowana lokalnie. Np. wg niektórych przypisów w Sierakowicach praktykowano wkładanie do bukietu kolendry, która później miała przynieść szczęście przyszłej pannie młodej, a z innej strony - to samo zioło, zatknięte za końską uprząż - miało zapewnić bezpieczną podróż.

Święto Matki Boskiej Zielnej

Zbliżające się święto Matki Boskiej Zielnej, a właściwie święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, będące w istocie najstarszym świętem maryjnym, powiązane jest z kresem życia Matki Boskiej, która miała zasnąć głębokim snem, a jej ciało złożone do grobu miało być przeniesione przez anioły do nieba, ma silne nawiązanie do zwyczajów pogańskich, które podczas świąt ku czci bożków urodzaju, kazały składać im ofiary ze zwierząt, chleba wypieczonego ze świeżo zebranego ziarna, owoców, ziół i kwiatów

Z perspektywy około 2000 lat trudno powiedzieć, czy apokryficzny zapis o pustym grobie pełnym kwiatów i późniejszy zwyczaj przynoszenia ziół pod wizerunki matki Chrystusa sprawił, że ją wiążemy z ziołami, czy może ona sama miała jakąś wiedzę na temat ziół, wszak żyła w czasach przedchrześcijańskich, więc zwyczaj składania kwiatów do grobu mógł być jej nieobcy. 

Zwyczaj ofiarowania kwiatów Matce Boskiej został przyjęty przez kościół chrześcijański, a samo święto związane z urodzajem włączono do kalendarza świąt kościelnych. 

SPRAWDŹ TAKŻE: Seniorzy i osoby z niepełnosprawnością mogą w Elblągu jeździć taksówką za darmo
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama