Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Radosław Michalski: Mam pretensje do Paulo Sousy

Z Radosławem Michalskim, prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej o eliminacjach do mundialu 2022, Lechii Gdańsk, Arce Gdynia i innych pomorskich drużynach rozmawia Adam Mauks.
Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej (Fot. Adam Mauks) 

Jesteś byłym piłkarzem Stoczniowca Gdańsk, Legii Warszawa i Widzewa Łódź, grałeś w Lidze Mistrzów oraz reprezentacji Polski, i właśnie o reprezentacje chcę cię zapytać. Oglądałeś wszystkie mecze eliminacyjne Polaków do finałów MŚ w Katarze. Co sądzisz o grze biało-czerwonych?

Byłem na wszystkich meczach reprezentacji w ostatnich paru latach i uważam, że zmiana trenera Brzęczka na Sousę to ogromne rozczarowanie. Z perspektywy czasu, to był słaby ruch, który pokazał, że Sousa potrafił wygrać tylko z San Marino, Andorą i Albanią. Jego największym sukcesem był remis w Warszawie z Anglią. To, moim zdaniem, porażka, a potwierdzeniem jej był skład reprezentacji na mecz z Węgrami, który też przegraliśmy, i to w kiepskim stylu. Nie wiem, dlaczego trener dał odpocząć zawodnikom, którzy następny mecz w kadrze mają prawie za pół roku. Jeśli na poważnie nie traktuje się każdego meczu, to trudno w niego dobrze wejść.

Gdybym miał podsumować okres pracy trenera Sousy, to jest to jedna wielka porażka. Zaczynając od wyboru Wojciech Szczęsnego na bramkarza nr 1, a kończąc na wyborze składu na mecz z Węgrami.

Kiedy zobaczyłeś, że w eliminacjach do mundialu gramy z Anglią, Węgrami, Albanią, Andorą i San Marino liczyłeś na to, że możemy wygrać tę grupę?

Jestem z reguły optymistą, ale wiedziałem, że to będzie bardzo, bardzo ciężkie zadanie. W momencie kiedy straciliśmy punkty z Węgrami, wiedziałem, że będzie trudno. Potem był mecz na Wembley, gdzie Anglicy mieli chyba najsłabszą swoją drużynę, którą pamiętam. Pomyślałem:

– Kurczę, szkoda, że nie ma Lewego, bo z nim pewnie byśmy ten mecz wygrali.

Po tamtej przegranej, widziałem, że nie ma szans na pierwsze miejsce.

Jesienią był moment, że zremisowaliśmy z Anglikami w Warszawie i wygraliśmy z Albanią w Tiranie. Pojawiły się głosy, że może jednak reprezentacja Paulo Sousy nie jest taka zła, coś jeszcze ugra i na mundial pojedziemy. Byłeś w grupie optymistów?

Nikt przy zdrowych zmysłach, w tym i ja, nie krytykowałby trenera Sousy za to, że z kadrą zajął drugie miejsce za Anglikami. Oni cały czas są piłkarską potęgą. Ale nam nie udały się też mistrzostwa Europy. Największe pretensje mam do Sousy za personalia. Pierwsze jedenastki były nietrafione zupełnie. Trochę ratował się zmianami. Rzeczywiście, był taki moment, że mogło się wydawać, iż już coś drgnęło. W piłce nie mamy tyle czasu, co olimpijczycy, którzy przygotowują się cztery lata do najważniejszej imprezy. Co chwilę coś się dzieje i wydawało się, że, po wygranym meczu z Albanią, jednak jest lepiej. Że Sousa już na tyle poznał zawodników, że wie, co robi, ale przyszedł mecz z Węgrami i ręce mi opadły.

Dziś wiemy, że Robert Lewandowski powinien grać w tym meczu…

Nie wiem, na ile Robert był zmęczony, chociaż wygląda na „człowieka-maszynę”. Myślę, że lepiej byłoby, gdyby odpoczął w meczu z Andorą, a najlepiej, gdyby dał sobie chwilę wytchnienia w Bundeslidze, gdzie Bayern jest niezagrożony. Dla reprezentacji Polski ten mecz był bardzo istotny, także ze względu na 56 tysięcy ludzi, którzy kupili bilety. Myślę, że Robert dziś żałuje, że nie zagrał z Węgrami. Jego oświadczenie mnie nie przekonuje.

Rozmawiamy 18.11.2021 r., a już 26.11. 2021 r. poznamy rywala w barażach. W grupie rozstawionych drużyn są: Szwecja, Rosja, Walia, Szkocja, Portugalia i Włochy. Z kim mamy szanse wygrać?

Trzeba zdać sobie sprawę, że nie wolno nam rzucić ręcznika. Te eliminacje jeszcze się nie skończyły, a chłopaki na pewno będą walczyć. Ja najchętniej grałbym przeciw drużynom z Wysp Brytyjskich, czyli z Walią lub Szkocją. To zawodnicy gorzej wyszkoleni technicznie, może trochę więcej biegający, ale raczej niegrający zbyt wyrafinowanej piłki. Ich futbol jest oparty na bieganiu i sile, a my w tym też jesteśmy nie najgorsi. Oni nie będą nas „klepać”, jak Portugalczycy czy Włosi. Nam gra z kontry w takim meczu daje duże szanse na sukces.

W piłce – i to jest pięknie – wszystko się może zdarzyć. Ja trochę narzekam, bo my takiej reprezentacji możemy za chwilę już nie mieć. Robert Lewandowski będzie powoli schodził w dół, Kamil Glik będzie kończył karierę, podobnie Grzegorz Krychowiak. Ta drużyna powinna osiągnąć więcej niż osiągnęła. To jeszcze trzon kadry trenera Adama Nawałki, stąd moje rozczarowanie tymi wynikami.

Jakie my mamy szanse na awans do mundialu?

Bardzo nie chciałbym, byśmy trafili na Włochów czy Portugalczyków. W rywalizacji z nimi daję nam 20 procent szans. Rosjanie i Szwedzi są w naszym zasięgu, oni nie grają takiej piłki, której my nie lubimy, czyli południowej. Tu obstawiałbym 50-procentowe szanse, a Walia i Szkocja, trochę więcej dla nas.

Reasumując dziś szanse na awans, nie znając pierwszego przeciwnika, gdybyśmy byli rozstawieni, dawałbym Polsce 70 procent, a że nie jesteśmy, to daję nam 30 procent.

Jesteśmy w budynku z 1906 roku, gdzie mieści się siedziba Pomorskiego Związku Piłki Nożnej w Gdańsku. Kilkaset metrów dalej swoje mecze rozgrywa Lechia, która dziś zajmuje 2. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Na co ją stać w tym sezonie?

Lechia jest od pewnego czasu stabilna personalnie. Przez kilka lat pracował tam Piotr Stokowiec, jest ciągle grupa niezłych piłkarzy, którzy są tu 4-5 lat. To jest ważne w procesie budowania drużyny. Przed sezonem myślałem, że Lechia może zagrać w pucharach, ale szczególnie mocno tego nie wypowiadałem. Teraz widać, jak ważna jest rola trenera. Przychodzi do Lechii Tomasz Kaczmarek i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jest wyraźny postęp. Ta drużyna wcześniej nie grała źle, ale teraz gra bardzo dobrze. Celem Lechii, przy odpowiednim wzmocnieniu zimą, powinien być tytuł mistrza Polski. Moim zdaniem, potrzebny jest ktoś do środka obrony, bo kiedy nie ma Michała Nalepy, to linia obrony nie wygląda mocno. Środek pomocy jest zabezpieczony ponad miarę. Do ataku powinien być jednak jeszcze ktoś szybszy i mobilniejszy niż Flavio Paixao. Szukałbym środkowego napastnika, chociaż wiem, że to najtrudniejsze zadanie na świecie. Łukasz Zwoliński jest dobrym piłkarzem, ale mało skutecznym. Dziś Lechia gra fajny futbol, ale tak nie będzie zawsze, będą słabsze mecze i wtedy taki napastnik będzie bardzo potrzebny. Nie sztuką jest wygrywać mecze, kiedy gra się dobrze, sztuką jest je wygrywać, kiedy nie idzie.

Zejdźmy o szczebel niżej. Arka Gdynia gra w I lidze i w Pucharze Polski. Czy gdynianom uda się coś zwojować na dwóch frontach?

Arka nie ma wyjścia. Byłem już cztery razy z rzędu na finale Pucharu Polski z udziałem pomorskich drużyn. Musi podtrzymać serię (śmiech). Z perspektywy ligi, Arce bardzo ciężko będzie zająć miejsce premiowane bezpośrednim awansem do ekstraklasy, ale powinna spokojnie zająć miejsce w pierwszej szóstce i grać w barażach. Oby skutecznie. Ma przecież trenera Ryszarda Tarasiewicza, specjalistę od awansów.

W II lidze są Chojniczanka Chojnice i Radunia Stężyca. O co grają te drużyny?

Dla mnie miłym zaskoczeniem jest Radunia. Personalnie ma mocny skład, co jest też zasługą wójta Tomasza Brzoskowskiego. W Stężycy są boiska, SMS, internat. Myślałem, że będzie im trochę trudniej, ale prą do góry, i pewnie w pierwszej szóstce będą.

Jeśli chodzi o Chojniczankę to myślałem, że będą nieco wyżej i powalczą o bezpośredni awans, a z tym może być ciężko. To dobrze poukładany klub z fajnymi kibicami i wsparciem burmistrza Arseniusza Finstera. Nie boję się o Chojniczankę.

Gorzej jest z naszymi drużynami w III lidze. GKS Przodkowo chyba spadnie, Stolem Gniewino może notować lekki zjazd, KP Starogard jakoś się trzyma. Bałtyk Gdynia chyba też się odbił. Myślę, że w 2022 roku możemy cieszyć się z awansu któregoś z naszych II-ligowców do I ligi, Arka też powinna w końcu awansować. Wisienką na torcie może być Lechia. Ma duże szanse na tytuł, bo Legia już się nie będzie liczyć, a Maciej Skorża, jak wpada w dołek, to długo w nim jest, więc największym rywalem Lechii będzie Raków Częstochowa.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama