Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kolejki przed stacjami paliw. Koncerny zapewniają, że utrzymają ciągłość dostaw

Coraz większe kolejki zobaczyć można przed wieloma stacjami paliw na całym Pomorzu. Długie sznury pojazdów powodują nawet utrudnienia w ruchu. Z drugiej strony, znaleźć można też stacje benzynowe, gdzie tankuje się „od ręki”. Czy działa zaniepokojenie wybuchem wojny na Ukrainie, czy obawa przed nagłym wzrostem cen? PKN Orlen zapewnia, że ciągłość dostaw paliw zostanie utrzymana.
kolejki stacje paliw
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Na Pomorzu w czwartek, 24 lutego pojawiły się dawno niewidziane długie kolejki przed stacjami benzynowymi. Oczekiwać na zatankowanie trzeba było w Lęborku, podobnie w Kartuzach, Miechucinie, Lesznie i Sierakowicach w powiecie kartuskim. Nie inaczej działo się w wielu innych powiatach całego regionu. Czy to rezultat działań wojennych na Ukrainie? Może posiadacze aut przestraszyli się przerwania dostaw ropy naftowej z Rosji, skoro nasz kraj zdecydowanie potępił decyzję prezydenta Putina?

Wzmożone zapotrzebowanie na benzynę i olej napędowy może mieć podłoże czysto ekonomiczne. 

– Od jutra ceny paliwa mają wzrosnąć o 15 groszy – powiedział stojący w kolejce mieszkaniec Kartuz.
 

Chojnickie stacje paliw już od południa zaczęły przeżywać prawdziwe oblężenie. Na stacji przy ul. Angowickiej samochody stały aż na ulicy, a to kilkadziesiąt metrów od dystrybutorów.

– Nie mogłam przejechać z pracy, taki był korek – mówi nam Anna (nazwisko do wiadomości redakcji), która jechała w stronę Chojnic.

Podobnie było na stacjach przy ul. Drzymały, Kościerskiej i kilku innych.

– Jechałam około 13:00 koło stacji BP w centrum Chojnic, przy rondzie, szok, ile było aut – mówi pani Kasia.

WIĘCEJ: Wojna na Ukrainie. Rosyjskie wojska zaatakowały

Michał z Chojnic w nocy z czwartku na piątek, 24/25 lutego wyjeżdża w podróż służbową na południe. Jest załamany tym, co w ciągu dnia zaobserwował na stacji paliw w Chojnicach.

– Korek był na kilkanaście samochodów, nie wiem, czemu ludzie nagle ruszyli po paliwo. Chyba bardziej chodzi im o cenę, bo słyszałem, że ma podrożeć. Obawiam się, jak będzie wieczorem na trasie, czy uda się gdzieś zatankować, czy będę stał z dwie godziny – mówi.

Długie sznury pojazdów oczekujących na tankowanie przysporzyły też zajęcia policji. W Tuchomiu na drodze krajowej nr 20 stojące przed stacją paliw auta zablokowały jeden z pasów ruchu na odcinku 200 m. Konieczna była interwencja drogówki, by zapewnić przejezdność szosy.

Nie na każdej stacji tak było, kto miał szczęście podjeżdżał wprost pod pistolet dystrybutora. Choćby w Gdyni, przed godziną 15:00 nie było kolejek na stacjach BMG przy Drodze Różowej, AMIC Energy i Orlenu przy ul. Wielkopolskiej.

Kolejki na stacjach paliw. Koncerny zapewniają, że utrzymają ciągłość dostaw

Na wzmożony popyt na paliwa szybko zareagował koncern PKN Orlen. Prezes zarządu Orlenu Daniel Obajtek oświadczył:

– Dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni. Jesteśmy bezpieczni, bo na przestrzeni ostatnich sześciu lat realizowaliśmy działania zmierzające do dywersyfikacji dostaw surowca. Jeszcze w 2013 roku rafineria w Płocku przerabiała 98 procent rosyjskiej ropy. Dzisiaj jej udział w przerobie to mniej niż połowa – dodał Daniel Obajtek.

Orlen zapewnia, że dostawy paliw na wszystkie stacje koncernu w całej Polsce są realizowane. Zarówno zapasy ropy, jak i produkcja paliw mają być na poziomie wystarczającym dla pokrycia bieżącego zapotrzebowania.

– Zabezpieczone są również dostawy ropy naftowej do rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie. PKN Orlen obserwuje sytuację na Ukrainie i jest przygotowany na różne scenariusze – czytamy w specjalnym oświadczeniu.

WIĘCEJ: „Solidarnie z Ukrainą!" Wielki wiec w Gdańsku na placu Solidarności

Głos w sprawie dostaw ropy do Polski zabrali także Grupa Lotos oraz PERN. 

– PERN w 2019 roku pomyślnie zdał test działania w sytuacji nadzwyczajnej, kiedy do Polski napłynęła skażona chlorkami organicznymi ropa naftowa. Wtedy przez 46 dni nie były realizowane dostawy poprzez rurociąg „Przyjaźń”. Nie miało to jednak wpływu na dostępność paliw na stacjach benzynowych. Było to możliwe dzięki zapasom posiadanym przez Polskę, ale także intensyfikacji dostaw surowca z morza poprzez Naftoport, należący do Grupy PERN – podkreśla Igor Wasilewski, prezes PERN.

PERN przez ostatnie kilka lat znacząco zwiększył możliwości, jeśli chodzi o magazynowanie ropy naftowej. Firma zbudowała nowe zbiorniki w bazie surowcowej w Gdańsku i Terminalu Naftowym w Gdańsku. W sumie pojemności na surowiec zwiększyły się o blisko 20%, czyli o prawie 600 tys. m3. Pojemności te pojawiły się nad Bałtykiem, umożliwiając skuteczną dywersyfikację dostaw ropy naftowej. W tym czasie zostały także zaostrzone procedury w zakresie monitoringu jakości surowca. Dziś jakość ropy naftowej napływającej ze Wschodu jest na bieżąco monitorowana, tak aby sytuacja z 2019 roku nie mogła się powtórzyć – podano w komunikacie.

Jak czytamy dalej, obecnie istniejąca infrastruktura pozwala na to, aby klienci PERN – PKN ORLEN i Grupa LOTOS mogli sprowadzać surowiec z dowolnego zakątka świata.

 – Spółka na bieżąco monitoruje sytuację i jest przygotowana na różne scenariusze. W 2019 roku rafineria w Gdańsku zmierzyła się już ze wstrzymaniem dostaw drogą lądową, utrzymując niezmieniony poziomu przerobu ropy naftowej oraz ciągłość ekspedycji swoich produktów na rynek. Nadmorskie położenie od zawsze poszerza naszą elastyczność operacyjną. Daje to spółce możliwość zakupu szerokiej gamy surowca z różnych kierunków świata, co stanowi naturalną część jej codziennej działalności, realizowanej zawsze w przypadku potwierdzenia ekonomiki potencjalnej transakcji – mówi Zofia Paryła, prezes zarządu Grupy LOTOS.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama