Samoloty szpiegowskie, technologie kosmiczne, wirujące satelity czy... Oni? Polska, jak wynika z badań amerykańskich rządowych ekspertów, znajduje się na na liście rejonów z największą liczbą zgłoszeń o niezidentyfikowanych obiektach latających. Szczególne miejsce zajmuje Pomorze - to właśnie w Gdyni odnotowano pierwszy udokumentowany przypadek pojawienia się UFO. A potem przyszły następne...
Prawie co drugi Polak wierzy w istnienie UFO, a 7 proc. wręcz twierdzi, że widziało niezidentyfikowane obiekty latające - wynika z badań przeprowadzonych przez Komputer Świat. Tylko w Trójmieście zanotowano w ostatnich latach 18 tego typu obserwacji. Przy czym coraz częściej zgłoszenia niemalże od razu wyjaśniane są przez naukowców.
CZYTAJ TEŻ: Niezidentyfikowany obiekt wpadł do stawu pod Czerskiem. To fragment rakiety Elona Muska?
Współczesne obserwacje – rakiety, satelity czy kosmici?
Tak było m.in. w maju 2024 r., kiedy to w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia i filmy ze świetlistą smuga, wokół której rozpościerała się równie świetlista aureola.
- To ewidentnie drugi stopień jakiejś rakiety, który wykonywał manewry na orbicie - tłumaczył Karol Wójcicki, prowadzący na Facebooku fanpage "Z głową w gwiazdach", sugerując, że mogła to być rakieta Falcon. Dwa miesiące później znów zrobiło się głośno o dziwnym obiekcie na niebie, absorbującym światło. Była to rakieta nośna Ariane 6, u której prawdopodobnie doszło do awarii silników korekcyjnych.
Kilkanaście obiektów lecących z dużą prędkością nad północną Polską w listopadzie ub. r. okazało się satelitami Starlink Elona Muska. Z kolei efektowna spiralna struktura na ciemnym niebie, zaobserwowana 24 marca 2025 r., wiązała się z tajną misją następnej rakiety Falcon, która wystartowała z Cape Canaveral na Florydzie.
O ile obecne obserwacje mogą być tłumaczone niespotykanym wcześniej tłokiem na orbicie Ziemi, to zagadką pozostają wcześniejsze, udokumentowane doniesienia o wyjątkowych wydarzeniach z kosmitami w tle.
Pierwsze udokumentowane UFO w Polsce – Gdynia, 1959 r.
Połowa lat 90. XX wieku. Przeglądając archiwalne egzemplarze nieistniejącej już popołudniówki "Wieczór Wybrzeża", natrafiam na krótką notatkę ze stycznia 1959 roku. Czytam, że dyżurująca w redakcji Wanda Odyja odebrała telefon od Jadwigi i Włodzimierza Płonczkierów. Małżeństwo pracowników gdyńskiego POSTI poinformowało dziennikarkę, że 21 stycznia o godzinie 6.05 rano zobaczyło obiekt przypominający talerz o różowych brzegach. Dziwny statek powietrzny zawisł nad miastem na kilkanaście sekund.
Dziennikarze ustalili, że godzinę wcześniej doszło do równie dziwnej i niepokojącej sytuacji - duży, czerwony bolid wpadł do wody w gdyńskim porcie. Zeznania o katastrofie złożyli w Komendzie Miejskiej m.in. pracownik portu Jan Blok oraz Jan Roczyński.
Temat "grzał" mieszkańców Trójmiasta przez kilka dni, póki w "Wieczorze" nie ukazała się niepodpisana notatka. Czytamy w niej, że do akwenu portowego wpadł albo meteoryt, albo szczątki amerykańskiej satelity Zeta, wyniesionej przez rakietę Atlas. Nikt już nie sprawdzał tej wiadomości. A było co weryfikować. Atlas rozpadł się, ale w zupełnie innym miejscu - w okolicach wyspy Guam nad Pacyfikiem, kilkanaście tysięcy kilometrów od Gdyni.
I jeszcze jedna informacja. 13 lutego 1959 r. - dziewięć dni przed "wypadkiem" - zanotowano dwie obserwacje niezidentyfikowanych obiektów w Trójmieście i okolicach. UFO widziano o godzinie 18 w Sopocie (dwóch świadków) i o godz. 22.36 w Gdańsku i Tczewie (ponad 10 osób zgłaszających).
.jpg)
Świadkowie: UB zabrało pojemnik
Niespełna trzy dekady później dotarłam do dwóch świadków tamtych wydarzeń. Emerytowany już wówczas portowiec, Stanisław Kołodziejski opowiadał, że tamtej nocy nagle zrobiło się zupełnie widno. - Potem coś płonącego, wielkości 200-litrowej beczki, wpadło do basenu.
Inżynier Alojzy Data dokładniej opisał tajemniczy obiekt.
- Był to walcowaty pojemnik, jakby z folii szklanej, wypełniony rdzawą cieczą cięższą od wody - wspominał.
Pojemnik został wydobyty z basenu i zabrany przez anonimowego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa.
Kosmita znaleziony na plaży?
W 1995 r. ukazała się publikacja Bronisława Rzepeckiego "Bliskie spotkania z UFO w Polsce". W książce opisującej dziesiątki przypadków spotkań z Obcymi nie mogło zabraknąć opowieści o Gdyni.
Autor zacytował przy tym fragmenty innej książki "Latające spodki i cywilizacja kosmiczna" Guya Tarade'a., który twierdził, że gdyńskie wydarzenia miały ciąg dalszy. Ponoć kilka dni po katastrofie, na plaży spotkano istotę w dziwnym uniformie ze spaloną twarzą. Strażnicy portowi, którzy się na nią natknęli, nie mogli się z nią porozumieć.
Wątek ten pociągnęli kolejni amerykańscy autorzy - Hilary Evans i John Spencer. Cytowali oni świadków z Polski, opowiadających o zabraniu istoty z plaży do "Szpitala Uniwersyteckiego". Badania lekarskie wykazały inną, od ludzkich budowę narządów wewnętrznych i inny system krążenia. Niecodzienny pacjent ponoć miał na ramieniu bransoletę. Kiedy mu ją zdjęto, natychmiast zmarł.
.jpg)
Z kolei w "The Flying Saucers" ukazała się relacja, w której powołano się na rozmowę z Antonim Szachnowskim, prezesem Angielsko-Polskiego Klubu Badaczy UFO. Miał on usłyszeć od pracownika szpitala w Gdyni o pacjencie z plaży. Tu też powtarza się relacja o zdjęciu bransolety z nadgarstka i śmierci dziwnej istoty. Jej ciało miało zostać zabrane do Instytutu Badawczego w Moskwie.
Ile w tym było prawdy? No cóż, w Trójmieście nie działał w tamtym czasie żaden "Szpital Uniwersytecki". Była Akademia Medyczna w Gdańsku, były szpitale miejskie w Redłowie i przy Placu Kaszubskim oraz podlegający AMG Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Miałam okazję rozmawiać z wieloma lekarzami i pielęgniarkami.. Były to osoby, które rozpoczynały pracę w tych czterech szpitalach jeszcze w latach 50. XX wieku. Wszyscy zaprzeczyli, by coś takiego miało miejsce. - Proszę mi wierzyć, niemożliwe było zachowanie tajemnicy - tłumaczyła mi nieżyjąca już prof. Janina Suchorzewska.
Lata 70. i 80. – „inwazja UFO” na Pomorzu
"Cygaro" nad Trójmiastem
Następne doniesienia z Pomorza pochodzą z przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Było ich tyle, że niektórzy wręcz mówili o "inwazji UFO" na polskie Wybrzeże. O większości z nich pisały trójmiejskie gazety.
Druga połowa sierpnia 1979 r. Setki osób - mieszkańców Gdyni, Gdańska, Pruszcza Gdańskiego, Malborka, Elbląga - widzi na niebie to samo. Z północy na południe dostojnie sunie obiekt o kształcie cygara, przy okazji żarząc się intensywnym światłem. Jeden ze świadków, wypoczywający w Juracie Jerzy Lebiedziński z Podkowy Leśnej, relacjonował reporterowi "Kuriera Polskiego", że od cygara nagle oderwał się drugi człon, który skręcił na Gdańsk.
Nad Toruniem było widać już nie "cygaro", ale świecące kule. O dziwnych obiektach raportowali także piloci samolotów.
Co ciekawe, przelot niezidentyfikowanego obiektu zakłócił fale radiowe. Gdynia Radio, stacja, dzięki której można było połączyć się ze wszystkimi polskimi statkami na morzach i oceanach, nagle zupełnie straciła łączność. Milczał cały zakres fal ultrakrótkich. Opisywał to dokładnie "Głos Wybrzeża". Podobne problemy miała stacja Szczecin Radio.
Atak na kuter rybacki
Trzy dni po przelocie "cygara", 23 sierpnia, doszło do niebezpiecznego incydentu na Bałtyku. Kuter Hel-127 znajdował się na łowisku w pobliżu Krynicy Morskiej, gdy około godz. 15 pojawiły się problemy z radarem. Potem po lewej stronie burty zauważono pulsujące, ciemnoczerwone światła. Szyper nakazał zwrot, wtedy kule ustawiły się na wprost dziobu. Następnie kuter stracił sterowność.
Nieznana choroba dopadła w tej chwili załogę. Wszyscy czuli woń przypominającą tabakę, zaczęli mieć odruch wymiotny. Do tego doszedł paraliż i ucisk klatki piersiowej. Rybacy mieli wrażenie, jakby wokół nich drgało powietrze. Na przemian tracili i odzyskiwali przytomność.
Po jakimś czasie kuter odzyskał sterowność i ruszył na Hel. Kule towarzyszyły im jeszcze 20 minut. W porcie kuter został zbadany przez jednostkę Marynarki Wojennej. Nie stwierdzono napromieniowania. Szyper trafił do szpitala, gdzie stwierdzono nieznaczną arytmię. Pozostali rybacy, znaleźli się w ostrym stanie lękowym, poza tym byli zdrowi.
Incydent w pobliżu Krynicy Morskiej wywołał falę plotek. Dominowała wersja, że rybaków nie zaatakowali kosmici, ale sąsiedzi ze Wschodu, testujący nową broń.

Sztumskie spotkania trzeciego stopnia
Noc z 4 na 5 września 1979 r. Kiedy Elżbieta Pluta z Komarowa poczuła, że zbliża się czas porodu, bliscy wezwali karetkę. Wóz z ciężarną kobietą wyruszył z Żuławki Sztumskiej do Sztumu. W pewnej chwili dr Barbara Anaczkowska, dyżurująca tamtej nocy w karetce, zauważyła zbliżającą się czerwoną chmurę.
Chmura przybrała kształt kuli i zatrzymała się ok. 150 metrów od karetki. Kierowca, Grzegorz Skoczyński, zatrzymał wóz.
- Kula była czerwona, pomarszczona, jak globus z siatką równoleżników i południków - opowiadała później dziennikarzowi Januszowi Ryszkowskiemu z "Panoramy Północy" pani Elżbieta. - Czułam bijące od niej promieniowanie.
Karetka cofnęła się do przejazdu. Świadkami niecodziennego zjawiska były także dwie dróżniczki. Lekarka zadzwoniła najpierw na pogotowie, potem na milicję.
Zanim dojechał radiowóz, kula zrobiła miejsce karetce. Zmieniła też kolor z czerwonego na czarny, potem znikła.
Do następnego spotkania z UFO w powiecie sztumskim doszło dwa tygodnie później. Opowiadali o nim dwaj mieszkańcy Sztumu, elektronik Mirosław G. i instruktor teatralny Krzysztof K. W czasie pracy na terenie ogródków działkowych przy ul. Sienkiewicza zobaczyli wolno opadający obiekt, składający się z dwóch trójkątów z łącznikiem w kształcie krzyża. Otoczyła ich mgła. Potem opowiadali, że mieli uczucie, jakby ktoś sprawdzał ich wiedzę z dziedziny nauk ścisłych, pytając o materię, półprzewodniki. - Materia jest przenikliwa - usłyszał jeden z nich.
Potem obiekt zniknął, a mężczyznom przez kilka dni towarzyszył silny ból głowy. Wydarzenia opisał "Kurier Polski", organizując przy tym badania "świadków". Wynikało z nich, że obaj panowie byli stabilni emocjonalnie, cechowały ich niski stopień kłamstwa i wybitna inteligencja.

Chałupy welcome to. Zielone istoty na plaży
W sierpniu 1980 r. pozaziemskie istoty miały spotkać się z niejakim panem K., warszawskim plastykiem wypoczywającym w Chałupach.
Mężczyzna opowiadał, że zostawił tego dnia żonę z przyjaciółmi na plaży i ruszył piechotą na camping. Nagle na drodze stanęły dwie szczupłe istoty w ciemnozielonych kombinezonach. Początkowo myślał, że to harcerze...
Potem zobaczył szare, skośne oczy, dwie kropki w miejscu nosa, wąską kreskę w miejscu ust. Telepatycznie przekazano mu, by się nie obawiał, następnie kazano iść dalej. Wtedy zobaczył unoszący się przy wydmie spłaszczony, podłużny dysk o ok. 6 metrach długości. Po chwili dysk odleciał.
Wraz ze znajomymi pan K. wrócił na wydmy, gdzie znaleźli ślady tworzące charakterystyczny owal. Szukano też innych świadków. Zgłosiła się studentka, która z innego miejsca widziała pomarańczowy obiekt lecący nad plażą.
Do końca lat 80. XX wieku jeszcze wielokrotnie obserwowano nad byłymi województwami gdańskim i elbląskim latające obiekty. W sierpniu 1984 roku UFO unosiło się przez 10 minut nad Gdańskiem, budząc powszechne zainteresowanie. W styczniu przez 8 godzin obserwowano niezidentyfikowany obiekt z Helu, ponownych obserwacji dokonano w lipcu 1987 i w lipcu 1988 r., znów w Gdańsku. A 29 listopada 1989 r. UFO dwukrotnie pojawiło się w Człuchowie.
O dziwnych obiektach na niebie donoszą także rybacy. Przed 10 laty w sieci udostępniono nagrania z Darłowa, przedstawiające oświetlony czterema światłami obiekt, który zawisł nad głowami świadków na 10 sekund, a potem z dużą prędkością ruszył na północ.
.jpg)
Co mówią amerykańskie raporty?
Na stronach All-domain Anomaly Resolution Office (AARO) - biura amerykańskiego rządu do spraw niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych pojawiła się mapa przedstawiająca miejsca, gdzie w latach 1996 - 2023 zanotowano najwięcej doniesień o UFO. Obok wschodniego i zachodniego wybrzeża USA, Hawajów, Morza Japońskiego i Bliskiego Wschodu, zaznaczono jeden obszar europejski - Polskę.
Czy jednak oznacza to, że przybysze z dalekich światów szczególnie upodobali sobie nasz kraj?
Raport Pentagonu o UFO
W listopadzie ubiegłego roku Pentagon przekazał Kongresowi dokument dotyczący niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych (UAP). Obejmuje 757 nowych obserwacji od maja 2023 do czerwca 2024 roku. Wniosek jednak jest jeden - nie znaleziono żadnych dowodów na obecność obcej technologii lub materiałów.
Z raportu także wynika, że gwałtowny wzrost liczby obserwacji UFO w latach 50. i 60. XX wieku był spowodowany testami zaawansowanych amerykańskich samolotów szpiegowskich i technologii kosmicznej. A dzisiaj także niektóre z tych obserwacji mogą mieć związek z tajnymi programami wojskowymi, ponadto podkreślono, że nowe technologie mogą być łatwo mylone z UFO.
To co w końcu lata nam nad głowami i odpytuje z nauk ścisłych? Nasi czy Obcy?
Najczęstsze pytania o UFO nad Pomorzem
1. Czy w Gdyni znaleziono ciało kosmity?
Historyczne doniesienia o „istocie z plaży” są niepotwierdzone. Lekarze z ówczesnych szpitali zaprzeczają (źródło: wywiady z pracownikami AMG).
2. Dlaczego w latach 70. UFO atakowało kutry?
Eksperci sugerują, że mogły to być testy broni elektromagnetycznej lub halucynacje wywołane czynnikami środowiskowymi.
3. Gdzie zgłosić obserwację UFO?
W Polsce nie ma oficjalnego rejestru. Warto dokumentować zdarzenie (zdjęcia, filmy) i kontaktować się z organizacjami jak Polska Fundacja Badań UFO.
























Napisz komentarz
Komentarze