Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Mandaty z fotoradaru: Kara za brak wskazania sprawcy może sięgnąć kilku tysięcy złotych

Polscy kierowcy przez lata próbowali omijać mandaty z fotoradarów, zasłaniając się „niepamięcią” lub podając fałszywe dane. Dziś takie metody mogą kosztować znacznie więcej – nawet grzywną lub więzieniem.
fotoradar, zdjęcie ilustracyjne
Nie pamiętasz, kto prowadził auto? To już nie działa. Kary za niewskazanie sprawcy wykroczenia z fotoradaru są znacznie wyższe niż dawniej

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Mandaty z fotoradaru: Oszukiwanie już się nie opłaca

Przez lata polscy kierowcy stosowali różne triki, by uniknąć mandatu z fotoradaru. Najpopularniejsze metody to zasłanianie się niepamięcią lub wskazywanie fikcyjnych sprawców. Dziś jednak prawo drogowe nie pozostawia złudzeń – za takie „wybiegi” można słono zapłacić.

CZYTAJ TEŻ: Fotoradary to maszynki do zarabiania kasy czy wręcz przeciwnie? Te dane zaskakują

Kiedyś wystarczyło powiedzieć „nie pamiętam”

Jeszcze kilka lat temu, gdy właściciel pojazdu otrzymywał wezwanie do wskazania sprawcy wykroczenia, wielu z nich tłumaczyło się brakiem pamięci. Taka postawa kosztowała 500 zł – i co ważne – nie skutkowała punktami karnymi.

Dla wielu kierowców była to bardziej opłacalna opcja niż przyznanie się do znacznego przekroczenia prędkości, które mogło oznaczać mandat na kilkaset złotych i punkty karne.

Nowe przepisy: Kara minimum 800 zł za brak wskazania sprawcy

Wraz z nowelizacją przepisów, kara za niewskazanie sprawcy wykroczenia drogowego została znacznie zaostrzona. Obecnie wynosi:

  • minimum dwukrotność grzywny za wykroczenie,
  • ale nie mniej niż 800 zł.

To oznacza, że „niepamięć” może kosztować więcej niż sam mandat. A w przypadku poważniejszych wykroczeń – nawet kilka tysięcy złotych.

Fałszywe dane sprawcy? Ryzyko jeszcze większe

Kiedy zasłanianie się niepamięcią przestało działać, niektórzy kierowcy zaczęli podawać fałszywe dane osobowe jako rzekomych sprawców. Często wskazywano osoby spoza Unii Europejskiej, np. obywateli Ukrainy czy Białorusi – licząc na brak możliwości weryfikacji.

Podobną metodę stosowali niektórzy motocykliści, których twarze nie są widoczne na zdjęciach z fotoradarów. Celem było przedłużanie postępowania i liczenie na jego umorzenie.

Krajowe Punkty Kontaktowe utrudniają manipulacje

Sytuację zmieniło uruchomienie 32 Krajowych Punktów Kontaktowych. Działają one nie tylko w państwach UE, ale również w krajach takich jak:

  • Norwegia,
  • Gruzja,
  • Mołdawia,
  • Ukraina,
  • Czarnogóra,
  • Armenia.

Dzięki nim GITD i inne służby mogą skutecznie weryfikować dane osób wskazanych jako sprawcy wykroczeń. Jeśli podany kierowca nie istnieje lub nigdy nie był w Polsce, odpowiedzialność przechodzi na osobę, która go wskazała.

Fałszywe dane? Możliwa grzywna lub nawet więzienie

Podanie nieprawdziwych informacji w postępowaniu administracyjnym to poważne przestępstwo. Grożą za nie:

  • wysokie grzywny,
  • a nawet kara pozbawienia wolności.

Wszystko to sprawia, że oszukiwanie fotoradaru stało się nie tylko nieopłacalne, ale i ryzykowne.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama