Wystawa „Nasi Chłopcy”. Głos w obronie trudnej historii Pomorzan
Wystawa „Nasi Chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, otwarta 11 lipca w Muzeum Gdańska, wzbudziła duże emocje i wywołała społeczną dyskusję. W odpowiedzi na pojawiające się głosy oburzenia, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Jan Wyrowiński, opublikował oficjalne oświadczenie, w którym staje w obronie twórców wystawy oraz upomina się o pamięć przodków wielu mieszkańców Pomorza.
CZYTAJ TEŻ: „Nasi chłopcy”. Wielka awantura o nową wystawę w Muzeum Gdańska
Ofiary niemieckiej zbrodni, nie zdrajcy
Wyrowiński przypomina, że przymusowe wcielanie obywateli polskich z Pomorza do Wehrmachtu było zbrodnią wojenną, którą od lat dokumentują naukowcy, historycy i publicyści. Zaznacza, że osoby wcielone pod przymusem, często pod groźbą obozu koncentracyjnego lub represji wobec rodzin, nie powinny być dziś stygmatyzowane.
- Dziadek, pradziadek, wujek, czy kuzyn stawiani byli w środku zbrodniczego terroru przed dramatycznym wyborem: ubranie wrogiego munduru, lub represje: obóz koncentracyjny albo nawet śmierć. Co gorsza represje zbiorowe: wobec całych rodzin, a czasem i dalszych krewnych takiej osoby. Statystyki są tu jednoznaczne - pisze Wyrowiński.
„Nasi Chłopcy” – potrzebna i odważna wystawa
Prezes ZKP ocenia, że wystawa Muzeum Gdańska to potrzebny głos w polskiej debacie historycznej, który przypomina skomplikowane losy mieszkańców Pomorza. Zwraca uwagę, że wielu z wcielonych do Wehrmachtu przy pierwszej okazji dezerterowało i chciało wolczyć w polskiej armii. A po wojnie wracali do ojczyzny.
Większość Pomorzan wcielonych do Wehrmachtu czuła się Polakami i gdy pojawiała się taka możliwość chciała walczyć w polskiej armii. Zresztą najlepszym dowodem jest fakt, jak wielu z nich wróciło do Polski, by dalej tu mieszkać i żyć. Jak wielu z nas jest dzisiaj ich potomkami.
„Wystawa obudziła demony”
Jan Wyrowiński, w swoim oświadczeniu podkreśla, że każda "dobra wystawa, dotykająca zwłaszcza tak ważnego, ale i kontrowersyjnego tematu powinna budzić dyskusje, podlegać krytyce. Ale dyskusje powinny opierać się na faktach, a krytyka powinna być merytoryczna.
- Tymczasem na twórców wystawy spadła lawina oszczerstw i kłamstw. Nieuzasadnionej agresji. Odmawiania im nie tylko fachowych kompetencji, ale i prawa do polskiej tożsamości. Jeszcze więcej agresji spłynęło na bohaterów tej muzealnej opowieści. Naszych krewnych, przodków…Nagle przestało być istotne, że ktoś bohatersko bronił Polski w 1939 roku, potem przeszedł cały szlak bojowy z II Korpusem lub dywizją Maczka. Że jego ojciec lub brat padł ofiarą Zbrodni Pomorskiej, albo sam spędził lata w obozie koncentracyjnym. Nieważne są osobiste losy, historia, dramaty. Wystarcza sam fakt, że został zmuszony do ubrania niemieckiego munduru by uznać, że się zhańbił i nie jest godzien publicznej pamięci. A my, potomkowie i krewni, tych dziesiątek tysięcy ofiar tej niemieckiej zbrodni wojennej, mamy milczeć i się wstydzić za ich los.
ZOBACZ TEŻ: Apel do parlamentarzystów: Brońmy dramatu ludzi na pograniczu!
ZKP: „Nie damy odebrać naszej historii”
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie deklaruje, że nie pozwoli na zafałszowanie lub wymazanie tej części pomorskiej historii.
- Powikłane losy są częścią naszej pomorskiej historii, zaś oni sami, ofiary tej, jak niestety ciągle widać, nieoczywistej dla wielu niemieckiej zbrodni, zasługują na pamięć i rzetelne przedstawienie ich historii. Pełnej tak cieniów, jak i blasków
Na zakończenie oświadczenia prezes ZKP dziękuje autorom wystawy za odwagę i rzetelną pracę:
Autorom tej wystawy należą się słowa podziękowania i wdzięczności za ich pracę i podjęcie tego tematu. Jak życie pokazało ciągle dla wielu nieznanego i niezrozumiałego. Mamy nadzieję, że ataki, jakich padli ofiarą, nie zniechęcą ich przed dalszą pracą nad badaniem i przedstawianiem tego tematu.
























Napisz komentarz
Komentarze