Gwałtowne reakcje krytyczne wobec wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, graniczące z nagonką, spotkały się również z wieloma głosami w obronie twórców ekspozycji. Wyrazem tego jest petycja online, pod którą podpisało się już wiele wybitnych osobistości świata nauki, kultury i życia społecznego
Na podstawie dokumentów i fotografii ekspozycja ukazuje losy Polaków z Kaszub, Kociewia i Pomorza przymusowo wcielonych w latach 1939–1945 do niemieckich formacji zbrojnych. Oblicza się, że osób takich, pochodzących z pograniczy polsko-niemieckich, z ziem wcielonych do III Rzeszy było 200 tysięcy, a mogło ich być nawet dwukrotnie więcej. Część z nich poległa, część przeszła przez sowieckie gułagi i Syberię, część znalazła się w alianckiej niewoli. Część natomiast zdezerterowała, narażając swoje rodziny na zesłanie do obozu, i dołączyła do jednostek Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W prawicowej narracji wypierany jest zupełnie fakt, że 1/3 żołnierzy PSZ stanowili byli żołnierze Wehrmachtu, których los wojenny był dramatyczny: Rząd RP na Uchodźstwie uznał zmuszanie obywateli polskich do służby w armii wroga za zbrodnię wojenną. Ci, którzy przeżyli i wrócili do rodzin, w PRL żyli z obciążonym życiorysem.
Autorzy petycji w obronie wystawy „Nasi chłopcy”
Autorzy wskazują, że wielu krytyków wystawy zinterpretowało jej tytuł jako próbę zafałszowania polskiej pamięci narodowej i „prowokację”. W przekonaniu przeciwników ekspozycji tytuł ten sugeruje, że Polacy, którzy nosili podczas wojny mundur Wehrmachtu czy Kriegsmarine czynili to z ochotą, stając się nieuchronnie wspólnikami nieprzyjaciela.
Założenie to uznajemy za co najmniej pochopne, by nie powiedzieć skandalicznie krzywdzące, także dla milionów Polaków, potomków żołnierzy sił niemieckich. Tym bardziej, że pada ono najczęściej z ust osób, które nawet nie widziały ekspozycji. Skąd teza, że ludzie wcieleni do niemieckiego wojska pod groźbą śmierci w obozie koncentracyjnym i represji wobec ich rodzin, pełnili swą wymuszoną służbę z ochotą? W imię czego są wykluczani ze wspólnoty? Czy odziani w niemiecki mundur automatycznie przestali być członkami swoich rodzin, naszymi chłopcami? Nie. Byli nimi – tak samo jak inni Polacy – cierpiący i umierający na skutek postępowania hitlerowców, wciągnięci i przemieleni przez tryby Wielkiej Historii wbrew swojej woli i bez realnego prawa wyboru. Tytuł wystawy odczytujemy jako postulat, by włączyć pamięć pograniczy w ogólnopolską opowieść o przeszłości Polski, integrującą regionalnie zróżnicowane doświadczenia jej obywateli.
Autorzy petycji w obronie wystawy „Nasi chłopcy”
Sygnatariusze domagają się natychmiastowego zaprzestania nagonki na rzetelne świadectwo losów tej grupy ludzi w imię poszanowania dla prawdy historycznej i pamięci rodzinnej milionów Polaków, potomków m.in. Pomorzan, Kaszubów i Ślązaków wcielanych wbrew swej woli do służby w szeregach okupanta.
Inicjatorami powstania petycji są prof. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk z Uniwersytetu Gdańskiego oraz prof. Marek Wilczyński z Uniwersytetu Warszawskiego.
Petycja dostępna jest na stronie internetowej petycje.online.com, poparło już ją wiele osób. W tym gronie są m.in. profesorowie Uniwersytetu Gdańskiego: Marta Koval, Cezary Obracht-Prondzyński, Monika Rzeczycka, Arkadiusz Modrzejewski, Michał Harciarek, Piotr Mickiewicz, Józef Borzyszkowski, Ewa Graczyk, Dariusz Filar, Beata Możejko i Mieczysław Nurek, a także Basil Kerski z Europejskiego Centrum Solidarności, Agata Grenda z Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego oraz Justyna Limon z Fundacji Theatrum Gedanense, a ponadto kilkadziesięcioro wybitnych naukowców z Warszawy, Śląska, Wielkopolski, także Polskiej Akademii Nauk.
Petycję można podpisać TUTAJ.
























Napisz komentarz
Komentarze