Coraz częściej słyszymy, że morska energetyka wiatrowa ma być nie tylko jednym z fundamentów polskiej transformacji energetycznej, ale także kołem zamachowym pomorskiej gospodarki. W pobliżu polskiego wybrzeża powstaje łącznie siedem farm wiatrowych. Jakiego rodzaju korzyści Pomorze, a przede wszystkim jego mieszkańcy, mogą wynieść z rozwoju sektora offshore?
To pytanie, które należałoby skierować przede wszystkim do przedstawicieli biznesu, i to biznesu szeroko pojętego. Przede wszystkim tego, który będzie świadczyć usługi nie tylko w trakcie budowy farm, ale także serwisowe na tych farmach, oraz szereg innych usług np. hotelarskie, czy gastronomiczne. To oczywiście wymaga szerszego ujęcia na poziomie krajowym. Na przykład otwarcia różnego rodzaju inwestycji dotyczących budowy statków serwisowych, co oczywiście nie jest domeną lokalnych małych firm, tylko dużych stoczni. Skoro mowa o statkach, to dla nich potrzebne są porty. Nie tylko duże, ale także małe. Te mniejsze porty powinny być przygotowywane do obsługi statków serwisowych. Jest też szereg różnych prac około offshore’owych, czyli budowa całej infrastruktury przesyłu wyprodukowanej energii z morza na ląd i dalej na lądzie. Do tego należy dodać także wspomniany rozwój usług i małych przedsiębiorców oraz programy edukacyjne podnoszące poziom świadomości społeczeństwa.
CZYTAJ TEŻ: Farma wiatrowa Baltic Power będzie wielka jak Gdynia! Donald Tusk z wizytą w Łebie
A jeśli chodzi o samą technologię, to na ile jest tu miejsce dla rozwiązań innowacyjnych, a na ile rola polskich inżynierów sprowadza się to do implementowania gotowych rozwiązań, które są tylko powielane w naszych warunkach?
To obszar o dużym potencjale wprowadzanie innowacji, ale sama implementacja gotowych rozwiązań ma także duże znaczenie dla rozwoju całego sektora i poszczególnych pracowników. Jeżeli się skoncentrujemy na zagadnieniach dotyczącymi turbin wiatrowych, którymi zajmujemy się w Instytucie Maszyn Przepływowych PAN, to trzeba podkreślić, że obecnie instalowane turbiny są produkowane przez Siemens albo Vestas, bo nie ma polskiej turbiny. Natomiast operatorzy farm wiatrowych, potrzebują także wiedzy jak tymi turbinami i całymi farmami sterować, żeby móc efektywnie wykorzystywać energię z wiatru. I tu tkwi ogromny potencjał. Ogromne możliwości, jeżeli chodzi o wprowadzanie innowacji, widać też w dziedzinie monitorowania pracy turbin i warunków atmosferycznych. W tej chwili na świecie rozwijane są różnego rodzaju systemy sterowania turbinami, ustawiania ich do wiatru, tak żeby nie tylko zwiększać ich produktywność, ale zwiększać ich żywotność i lepiej przewidywać potrzeby serwisowania. To ogromne pole do rozwoju technologii, zwłaszcza, że czas pracy turbin określony jest na 25, a nawet 30 lat. Z góry można więc założyć, że – przy obecnym tempie rozwoju technologii – za 10-15 lat ten serwis będzie się odbywać – można powiedzieć – w innej rzeczywistości. Ponadto, niezwykle istotnymi zagadnieniami są budowa konstrukcji wsporczych, produkcja okablowania, procesów instalacji poszczególnych komponentów układu elektrycznego na morzu i na lądzie, czy wspomniany pomiar warunków atmosferycznych i analiza danych. One wszystkie wymagają nieustannego rozwoju technologii. W dzisiejszym świecie niebagatelne znaczenia ma też kwestia zabezpieczenia przed zagrożeniami, szczególnie w zakresie cyberbezpieczeństwa, a więc systemów informatycznych.
Wróćmy jeszcze na moment do samych turbin. Niektóre środowiska polityczne sceptyczne wobec zielonej energii i – tak się jakoś składa – jednocześnie specjalizujące się w retoryce antyniemieckiej, podnoszą argumentację, że lwia część instalacji wiatrowych importowana jest zza naszej zachodniej granicy. W domyśle: na wiatrakach zarabiają Niemcy, a my im tylko płacimy.
Nie, nie można mówić, że to jest technologia niemiecka, bo rozwój energetyki wiatrowej jest realizowany na szerszej platformie, europejskiej, a nawet ogólnoświatowej. Na przykład nasz zespół w Instytucie, w ramach projektów międzynarodowych finansowanych przez Komisję Europejską czy współfinansowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, współpracuje z instytucjami z Niemiec, Danii, Belgii, Holandii, Norwegii, a także korzystamy z programów obliczeniowych rozwijanych w Stanach Zjednoczonych, więc twierdzenie, że to jest technologia niemiecka nie jest trafne. Można narzekać, że większość technologii pochodzi zza granicy, ale wciąż w Polsce brakuje zdecydowanych ruchów, które umożliwiałyby rozwój badań w tym kierunku albo stymulowanie dużych firm energetycznych do większego inwestowania w takie badania. Wtedy centra badawcze mogłyby powstać u nas i współpracować z rozwijającym się sektorem prywatnym. Niestety podpisane Porozumienie Sektorowe na Rzecz Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej w 2021 nie spowodowało uruchomienia funduszy umożliwiających rozwój w oczekiwanym pierwotnie zakresie. Potencjał w kraju jest ogromny, ale ograniczone możliwości, aby rozwijać nowe technologie. Niemniej jednak w Polsce rozwija się szereg firm oferujących usługi wspierające energetykę wiatrową i warto podkreślić uruchomioną produkcję wież wiatrowych Baltic Towers w Gdańsku.
Skoro o kapitale ludzkim mowa: rozwój całej sfery morskiej energetyki wiatrowej będzie wymagać wysoko wykwalifikowanej kadry roboczej. Pewne kroki po temu zostały poczynione, Politechnika Gdańska uruchomiła specjalny kierunek studiów offshore. Widać zainteresowanie? I jakie są perspektywy dla młodych ludzi wybierających te studia?
Tak, to bardzo ważny element energetyki wiatrowej w Polsce, nie tylko morskiej. Jestem w komisji programowej tego kierunku, o którym pan wspomniał, a który został utworzony w ramach projektu europejskiego DigiWind, koordynowanego przez Duński Uniwersytet Techniczny. Nowy kierunek studiów koncentruje się na cyfryzacji w energetyce wiatrowej, a pierwszy nabór już za nami i muszę powiedzieć, że miejsca bardzo szybko się wypełniły. Gdy się dyskutuje z firmami, nie tylko dużymi operatorami farm, ale tymi, które są zaangażowane w cały proces budowy farmy i różnego rodzaju podzespołów, podpór, okablowania, układów elektrycznych, czy szeroko pojętej energetyki, widać, że potencjał zatrudnienia jest bardzo duży. Przedsiębiorcy określają swoje potrzeby, które są brane pod uwagę w formułowaniu programu studiów. Z drugiej strony bardzo często do pracy w tym sektorze trafiają absolwenci innych kierunków, niekoniecznie związanych z energetyką wiatrową, więc myślę, że z miejscami pracy dla naszych absolwentów nie będzie problemu.
Wspomniał o żywotności turbin. To kolejny argument podnoszony przez przeciwników energii wiatrowej. Pojawiają się głosy, że to energia jedynie pozornie zielona, bo urządzenia do jej produkcji pozostawiają po sobie trudne do zutylizowania elementy, jak choćby właśnie skrzydła wiatraków. Jak to faktycznie wygląda?
Technologie recyclingu są cały czas rozwijane. Kładzie się nacisk na to, by łopaty budować z materiałów, które po demontażu będą mogły być powtórnie wykorzystywane w różnego rodzaju miejscach – czy to w jakiś komponentach budowlanych, czy w jakiś innych zastosowaniach. W Norwegii jest na przykład mała firma, która ze starych łopat robi… narty. Oczywiście to nie jest pomysł do zastosowania na wielką skalę, ale z łopat robi się też wiaty rowerowe czy parkingowe. Takich zastosowań jest już sporo i można się spodziewać, że w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale chyba obecnie największy potencjał jest w zastosowaniu zużytych łopat w materiałach lub konstrukcjach budowlanych. Problem jest istotny, ale kwestia recyclingu dzisiaj dotyczy wielu elementów związanych z wytwarzaniem energii lub wykorzystywanych w sektorze transportu i jest to obecnie kierunek badań i rozwoju technologii, które umożliwią zastosowanie innowacji i rozwiązanie tego problemu.
ZOBACZ TEŻ: Pierwsze cięcie stali na konstrukcje dla morskiej farmy wiatrowej Baltica 2
W nasze rozmowie padło już raz słowo „bezpieczeństwo”, ale chciałbym, żebyśmy się na chwilę zatrzymali przy tej kwestii. Wydaje się, że na Morzu Bałtyckim w obecnej sytuacji międzynarodowej, nasze farmy wiatrowe mogą być szczególnie narażone na różnego rodzaju potencjalne ataki. Jak zapewnić im bezpieczeństwo?
Bezpieczeństwo to nie jest moja domena, nie jestem ekspertem, ale ten problem dotyczy każdej innej infrastruktury energetycznej: czy to fotowoltaiki, czy turbin wiatrowych na lądzie, przyszłej elektrowni jądrowej, czy szeregu istniejących elektrowni węglowych. Każda z lokalizacji ma inną specyfikę, ale dzisiaj istotnym zagadnieniem jest zabezpieczenie przed cyberatakami lub małymi dronami i chyba temu powinniśmy poświęcać szczególną uwagę.
Pierwszy prąd z morskich farm wiatrowych ma popłynąć do sieci już przyszłym roku...
Tak, taki jest plan.
Powiedział pan to z pewnym ociąganiem. Czy to znaczy, że to nie jest pewne w stu procentach?
Kilka turbin zostało już postawionych na jednej z lokalizacji Baltic Power i faktycznie w przyszłym roku grupa Orlen chce uruchomić pierwszą farmę. Natomiast trzeba mieć świadomość, że są to są bardzo złożone i trudne projekty, które z natury ulegają opóźnieniu. Po prostu tego typu inwestycje napotykają na szereg różnych przeszkód, czy to natury formalno-prawnej, czy środowiskowej, których pokonanie czasem zajmuje więcej czasu, niż początkowo zakładano. No i oczywiście kwestia łańcucha dostaw komponentów turbin, co jest zależne od sytuacji na rynkach światowych, a na co inwestorzy nie mają wpływu. Stąd zawahanie w mojej odpowiedzi.
Czy zawetowana właśnie przez prezydenta Nawrockiego ustawa wiatrakowa ma jakiś wpływ na branżę offshore? Pytam, bo kontrowersje wokół tej ustawy dotyczyły przede wszystkim minimalnej odległości wiatraków od zabudowań, a w przypadku wiatrowych farm na morzu ten problem raczej odpada.
Weto ogranicza rozwój farm wiatrowych na lądzie, a bezpośrednio nie dotyczy farm morskich. Natomiast jakie ma pośrednie konsekwencje trudno mi powiedzieć i z tym pytaniem jednak należałoby się raczej zwrócić np. do Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW). PSEW posiada szereg analiz i dużo lepiej się orientuje się w szerszym oddziaływaniu obecnych ograniczeń energetyki wiatrowej.
I ostatnia kwestia: na Pomorzu powstaje jednocześnie dużo większa inwestycja energetyczna – pierwsza polska elektrownia jądrowa w Choczewie. Czy to nie będzie sytuacja z gatunku „dwa grzyby w barszcz”? Nie będzie niepotrzebnej konkurencji, konfliktu?
Zdecydowanie nie. Moim zdaniem nie powinno być żadnego konfliktu, rozwijająca się gospodarka potrzebuje nowych źródeł energii, a co więcej one się powinny dobrze uzupełniać. Oba mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego w Polsce. Warto dodać, że charakterystyka pracy i stabilność dostaw energii jest różna, ponieważ jak ogólnie wiadomo, produktywność turbin wiatrowych jest zależna od wiatru.
























Napisz komentarz
Komentarze