W swojej nowej powieści znowu wracasz do Gdańska…
Nigdy się z niego tak naprawdę – przynajmniej mentalnie – nie wyprowadziłem.
Dlaczego tak często wybierasz właśnie to miasto na miejsce akcji?
Ponieważ uważam Gdańsk, podobnie jak całe rodzinne Pomorze, za swoje literackie Klondike. Tak jak napisałem w Posłowiu do książki: trudna, złożona historia złotego Gdańska z jego genius loci, stanowi dla mnie źródło niewyczerpanej inspiracji literackiej. A wena jest tu dla mnie najłaskawsza. I to tu, na Pomorzu, mam najwięcej najwierniejszych czytelników, żywo reagujących na moje książki. Słowem: czuję się nad morzem jak w domu, a do domu chce się wracać.
CZYTAJ TEŻ: Gdańsk epoki napoleońskiej. „Hipnoza” – nowy kryminał Krzysztofa Bochusa
Premiera „Hipnozy”, nakładem Skarpy Warszawskiej, planowana jest na 10 września. A pierwsze spotkanie poświęcone nowej książce, odbędzie się właśnie podczas gdańskich targów książki, w bibliotece ECS – już 13 września. Serdecznie zapraszam!
Akcja „Hipnozy” toczy się w czasach napoleońskich, w roku 1807. W tej powieści znajdujemy wiele odwołań do prawdziwych wydarzeń z tamtych czasów.
Od dłuższego czasu chodził mi po głowie pomysł na rasowy kryminał, zakotwiczony w pasjonujących mnie od zawsze czasach napoleońskich. I tak powstała „Hipnoza”: mroczna opowieść o Gdańsku AD 1807, rasowy kryminał noir w kostiumie z epoki, z trójkolorową kokardą w klapie. W tle: epoka oświeceniowa, czas przełomów, wynalazków technicznych i fascynacji mesmeryzmem. Czytelnicy odnajdą tu także klimat znany z filmu „Vidocq” oraz awanturniczej prozy spod znaku płaszcza i szpady.

„Hipnozą” wracasz do gatunku kryminału retro, który jest ci szczególnie bliski.
Zatęskniłem za tym gatunkiem literackim. To od niego rozpoczynałem swoją karierę literacką. Przypomnę, że moja przygoda z literaturą trwa już prawie dziesięć lat, a pierwszą, napisaną przeze mnie powieścią, był „Czarny manuskrypt”, kryminał historyczny, w którym po raz pierwszy na scenę wkroczył radca Christian Abell. Zawsze pasjonowała mnie historia i to ona stanowi podglebie właściwie wszystkich moich powieści. Mam wrażenie, że to moja mocna strona. Oczywiście, staram się przede wszystkim nie nudzić i tworzyć zajmujące, intrygujące fabuły, przykuwające uwagę czytelnika. Nie ukrywam jednak, że zawsze bawiło mnie – i nadal bawi - rekonstruowanie dawnych światów oraz precyzyjne odmalowywanie realiów i detali epoki.
Twoja seria retro ze wspomnianym radcą Abellem i wachmistrzem Kukulką odniosła sukces rynkowy i artystyczny. Stworzenie nowego bohatera i osadzenie go w realiach historycznych zapewne nie było zadaniem łatwym i ryzykownym.
To prawda. Autor przyzwyczaja się do swoich bohaterów. Kreuje ich postaci, uzbraja w cechy osobiste, wkleja w ten portret indywidualne wady i zalety, użyczając im czasami cząstkę własnej tożsamości. Stają mu się oni bliscy: siedzą na ramieniu i spoglądają na klawiaturę, ciekawi dalszego biegu wypadków. W moim przypadku można by z nich już utworzyć niezłą drużynę: Abell, Kukulka, Adam Berg, Marek Smuga… Dlatego nie jest łatwo wykreować zupełnie nowego bohatera, który świeciłby własnym, a nie odbitym światłem. Nie interesowało mnie odcinanie kuponów od wcześniejszych sukcesów. Marzył mi się pełnowymiarowy bohater, całkowicie odmienny od dotychczasowych postaci pierwszoplanowych.
Osobny i intrygujący?
Taki jest, mam nadzieję, Hamilkar Sterling. To młodzieniec niepokorny - enfant terrible. Entuzjasta nauki i techniki, twórca unikatowych machin, w tym aerografu, aparatu do wykrywania kłamstwa, wielbiciel płci pięknej oraz raczkującej dopiero hipnozy. A przy tym wszystkim to człowiek młody, zderzony z walcem historii i postawiony przed największym wyzwaniem w jego życiu. Moi bohaterowie w tej książce nie są moralnie jednoznaczni, a wszechobecne zło znajduje swoje wytłumaczenie.
Przede wszystkim jednak mamy do czynienia z bardzo mocnym i mrocznym kryminałem.
Jako autor nie zapominam, że „Hipnoza” ma przede wszystkim dostarczyć czytelnikom zajmującej i inteligentnej rozrywki. Fabułę umiejscowiłem w Pierwszym Wolnym Mieście Gdańsk, wyzwolonym spod władzy Prus i pozostającym pod kuratelą Napoleona. Jest zima roku 1807. W mieście nadal trwa jednak cicha, niewypowiedziana wojna. W gdańskich zaułkach giną francuscy oficerowie, mordowani w bestialski sposób przez nieuchwytnych sprawców. Śledztwo stoi w miejscu, wykrycie skrytobójców nie jest bowiem łatwe. Kto odpowiada za te zbrodnie? Możliwości jest wiele: pruscy partyzanci, szpiedzy, gdańscy masoni, a może przemytnicy z portu?
Ale Francuzi zmuszają do współpracy Polaka, dobrze znającego stosunki w obcym dla nich mieście.
Pochodzącego z Gdańska Hamilkara Sterlinga, hardego syna lekarza pułkowego, aresztowanego pod fałszywym zarzutem błędu lekarskiego i doprowadzenia do śmierci jednego z generałów francuskich. Francuzi decydują się na szantaż wobec młodzieńca: albo pomoże w śledztwie i doprowadzi w ten sposób do uwolnienia ojca, albo stanie on przed sądem wojennym. Atutem Hamilkara są jego nietypowe pasje, które mają pomóc w śledztwie. Młodzieniec nie ma wyboru. Podejmuje współpracę z francuskim agentem Victorem, próbując wykryć morderców. Musi wykazać się talentami detektywistycznymi, aby dojść do niespodziewanej i zaskakującej prawdy. Tym bardziej że zagadka jest złożona i wielopiętrowa, a jej rozwiązanie wymaga od Hamilkara także konfrontacji z własną rodzinną przeszłością. I tak przed oczami czytelników przewinie się swoiste panopticum ludzkiej zdrady i wzgardzonej miłości, makabrycznych zbrodni i śledztwa, w którym nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Nie zabraknie szpiegowskich intryg, walki mocarstw i tajemnicy rzucającej długi cień na życie miasta. Starałem się zapewnić moim czytelnikom niebanalną, inteligentną rozrywkę – mam nadzieję, że polubią Hamilkara Sterlinga.
Fabuła „Hipnozy” to oczywiście fikcja literacka, ale w książce przybliżasz klimat i wydarzenia z czasów napoleońskich.
To świadomy zabieg. Intryga kryminalna jest dziełem wyobraźni, ale udało mi się powiązać ją z dramatycznym okresem w dziejach Gdańska, który po krótkotrwałej okupacji pruskiej znalazł się pod kuratelą napoleońskiej Francji. W ówczesnym Gdańsku, niczym w soczewce, skupiały się sprzeczne interesy wielkich mocarstw i różnych nacji. Dla Francuzów Gdańsk był ich Gibraltarem na Bałtyku, pokonani Prusacy dążyli do odzyskania miasta, obawiając się unieważnienia rozbiorów Rzeczpospolitej, gdańszczanie marzyli o odzyskaniu autonomii, a Polacy śnili o wybiciu się na niepodległość pod berłem Napoleona. W książce przywołuję także mało znane fakty z dziejów miasta, takich chociażby jak bunt Bartholdy'ego, kiedy to gdańska młodzież przeciwstawiła się pruskiej okupacji po II rozbiorze Rzeczpospolitej. To w takim właśnie mieście, głęboko podzielonym i wstrząsanym sprzecznymi partykularyzmami, prowadzą swoje śledztwo moi bohaterowie: Hamilkar i współdziałający z nim, francuski tajny agent Victor. Początkowo nie darzą się sympatią, są tak różni od siebie, jak ogień i woda. Stopniowo nabierają do siebie zaufania, bo mogą liczyć tylko na siebie.
Gdańsk jest tu mroczny...
Przypomina w tej powieści termitierę. Skrywa swoją prawdziwą twarz. Prawdziwe życie toczy się pod ziemią. Nie przypomina „Amsterdamu Północy”: kosmopolitycznego i barwnego, jak kart z dawnego oleodruku. Jest wrogi i skonfliktowany, brudny i śmierdzący, głodny i żarłoczny zarazem. W tę konwencję wpisuje się także apokaliptyczny nastrój końca dawnego świata, który za przyczyną Napoleona odchodzi już w przeszłość. Do tego dochodzą moje ulubione motywy: chore ambicje, zbrodnia i kara oraz obsesyjne namiętności.
Byłbym szczęśliwy, gdyby czytelnicy dali się uwieść tej kryminalnej intrydze. I gdyby, przymykając oczy, mogli przenieść się w wyobraźni do tamtych czasów, zanurzając się w mieście pełnym tajemnic, wypełnionym wielojęzycznym gwarem i skrzypieniem portowych dźwigów.
























Napisz komentarz
Komentarze