Proces trzy lata po tragicznym rejsie „Galara Gdańskiego I”
„Nieprzystosowanie konstrukcyjne” łodzi do ekstremalnej sytuacji, w jakiej się znalazł i „niezaprzeczalny fakt” podjęcia błędnej decyzji przez sternika – to tylko dwa z długiej listy wniosków zawartych w raporcie, dotyczącym katastrofy z października 2022 roku, w której śmierć poniosło czworo pasażerów Galara Gdańskiego I: para Litwinów, którzy przyjechali do Gdańska na wycieczkę(50-letnia kobieta i 59-letni mężczyzna) oraz 27-letnia kobieta w zaawansowanej ciąży - dziecka nie udało się uratować. W trakcie zdarzenia na pokładzie „Galara Gdańskiego I”, który przewrócił się w trakcie rejsu, znajdowało się łącznie 14 osób - w tym 12 pasażerów. Teraz ruszył proces Marka O., który był sternikiem galara podczas tragicznego rejsu.
Prokurator: „Naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym”
Raport końcowy na temat tragedii Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich opublikowała pod koniec 2022 roku. Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie trwało ponad półtora roku i w znacznym stopniu potwierdziło wcześniejsze ustalenia. Jak wskazywali śledczy, wiedzę na temat przebiegu feralnego popołudnia uzyskali w oparciu o:
- zebrany materiał dowodowy (w tym zeznania świadków),
- specjalistyczne opinie,
- raport końcowy Państwowej Komisji Wypadków Morskich.
Według oskarżenia publicznego, do katastrofy doprowadziło „naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym oraz dobrej praktyki morskiej wynikającej z Konwencji w sprawie Międzynarodowych Przepisów o Zapobieganiu Zdarzeniom na Morzu przez pełniącego na jachcie funkcję I sternika”.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wypadek Galara Gdańskiego na Motławie. Prokuratura stawia zarzut armatorowi
Marek O., w czasie gdy doszło do wypadku, miał zaledwie 19 lat. Jak zaznaczono: oskarżony zaniedbał zachowanie środków ostrożności, niewłaściwie prowadził obserwację wzrokową i nie ustąpił mającemu pierwszeństwo zespołowi holowników i statkowi.
Wbrew zwyczajowemu obowiązkowi uzyskania od pilota zespołu holowników zgody na przepłynięcie, ignorując sygnały alarmowe, wbrew obowiązkowi postoju, wpłynął w strugę śrubową holownika, wskutek czego doszło do niekontrolowanego przemieszczenia się jachtu, utraty stateczności i jego wywrócenia - mówiła prok. Grażyna Wawryniuk, ówczesna rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Przed sądem Marek O., jak podaje Gazeta Wyborcza, wyjaśnił: „Podjęliśmy ryzyko.”
„Galar Gdański I”. Jak doszło do tragedii?
8 października 2022 roku, około godziny 14.45 Galar dopłynął do miejsca, gdzie do Nabrzeża Przemysłowego cumował w asyście trzech holowników duży, 200-metrowy masowiec Federal Biscay. „Po zmniejszeniu prędkości i próbie rozeznania sytuacji, sternik „Galara” zdecydował się przepłynąć za rufą holownika dopychającego statek do nabrzeża. Przepłynął, mimo ostrzeżenia przekazanego na kanale 14 UKF z jachtu stojącego w dryfie po drugiej stronie cumującego statku, sygnału tyfonem oraz werbalnie i gestami przez kapitana holownika [w innym miejscu napisano, że ostrzegał on „krzykiem oraz gwałtownymi gestami” – stwierdzają autorzy raportu, którzy zwrócili uwagę, że pasażerowie „siedzieli na ławkach przodem do kierunku płynięcia, bez założonych kamizelek ratunkowych”.
Sternik, pomimo ostrzeżeń, po ok. 2-minutowym postoju w dryfie, miał zwiększyć prędkość do około 6 węzłów i około godz. 14.50 wpłynąć w obszar prądu zaśrubowego holownika Atlas dopychającego cumujący statek.
„Silny strumień prądu odrzucił „Galara” na zacumowany do przeciwległego nabrzeża Gdańskiej Stoczni Remontowej stalowy ponton i po uderzeniu w burtę pontonu wywrócił go do góry dnem. Wszyscy pasażerowie i załoga znaleźli się w wodzie” – napisali eksperci.
Wskazali też, że w ratowaniu rozbitków uczestniczyły załogi pobliskich jednostek, ale też jednostki straży pożarnej, służby ratowniczej SAR i Urzędu Morskiego w Gdyni.

Biegli zwrócili również uwagę, że dopiero nurkowie będący na pokładzie statku Kontroler-20 wydostali spod przewróconego „Galara” uwięzione tam, nieżyjące dwie pasażerki.
CZYTAJ TAKŻE: Śluzę Kamienną w Gdańsku próbowano otworzyć na siłę? Kontrowersje z Galarem Gdańskim w tle
Prokuratura nie tylko przesłuchała wielu świadków tego tragicznego wypadku, ale i zamówiła opinie specjalistów i zapoznała się z raportem specjalnie powołanej komisji. Wnioski? Sternik naruszył zasady bezpieczeństwa wynikające z Konwencji w sprawie Międzynarodowych Przepisów o Zapobieganiu Zdarzeniom na Morzu.
Jaki wyrok grozi Markowi O.?
Markowi O. grozi kara do ośmiu lat więzienia. Przed sądem mężczyzna, który odpowiada z wolnej stopy, złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Co to oznacza dla prowadzonej sprawy? Przed sądem nie będzie prowadzone postępowanie dowodowe, a oskarżony skazany zostałby na określonych warunkach. Takiemu trybowi prowadzenia procesu sprzeciwili się oskarżyciele posiłkowi. Sąd wniosku nie uwzględnił.
























Napisz komentarz
Komentarze