Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Agnieszka Holland: Jesteśmy w takim momencie, kiedy światem rządzą potwory

Agnieszka Holland to festiwalowa rekordzistka. Na swoim koncie ma już cztery statuetki Złotych Lwów i Lwy Platynowe. Niektórzy filmowcy nawet czasami pytają - po co jeździ jeszcze ze swoimi filmami na festiwale, skoro ma tyle nagród.
Agnieszka Holland: Mam wrażenie, że jesteśmy w momencie, kiedy światem rządzą potwory
George Orwell na początku lat 40. czy pod koniec lat 30. powiedział takie zdanie: „Światem dziś rządzą potwory”. I mam wrażenie, że właśnie jesteśmy w takim momencie, kiedy światem rządzą potwory - mówi reżyserka Agnieszka Holland

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Agnieszka Holland i jej „Franz Kafka” – film metafizyczny i osobisty

Tym razem Holland do Gdyni przyjechała z „Franzem Kafką” - filmem mocno oczekiwanym. To metafizyczna podróż z Kafką, ale też głębokie wejrzenie w ludzką naturę człowieka, który ciągle sam siebie szuka. 

Jak mówi reżyserka było kilka takich powodów do zrobienia tego filmu. 

- Franz Kafka nie opuszczał mnie przez lata. Czasem odkładałam go na półkę, a czasem wyskakiwał jak diabeł z pudełka. To rzeczywiście moja wielka inspiracja pisarzem i człowiekiem - tłumaczy. I dodaje, że Kafka uaktualnia się też jako pewnego rodzaju termometr czasu. Potrafił w inny sposób niż większość komunikować rzeczywistość, jako pułapkę z której nie umiemy albo nie chcemy się wydostać. - Jako człowiek, taki neurotyczny, delikatny, kruchy, a jednocześnie wytrwale dążący do tego co dla niego najważniejsze i przede wszystkim taki osobny, wydał mi się głosem młodego pokolenia. 

Idan Weiss jako tytułowy Kafka - zachwyca. Fenomenalnie gra tytułowego bohatera. On nie tylko fizycznie przypomina Kafkę, ale on tym Kafką w filmie naprawdę jest.

- Andrzej Wajda powiedział kiedyś, że dobrego reżysera poznaje się po tym, czy ma szczęście do pogody. To znaczy, że jeśli sobie zaplanuje słoneczny dzień, to ma słońce. A ja bym dodała, że dobrego reżysera poznaje się też po castingu. Po tym czy ma szczęście, że trafi na aktora, który wyraża to, czego by sobie nawet reżyser nie wyobraził - mówi Agnieszka Holland. 

"Światem rządzą potwory"

Podczas konferencji prasowej na moje pytanie - jak skomentuje fakt, że po informacji, iż „Franz Kafka” jest kandydatem do Oscara, z prawej strony słychać głosy, że to nie jest polski film, skoro mówią w nim po czesku i niemiecku i gra międzynarodowa obsada, Agnieszka Holland odpowiedziała, iż wie, że nie pierwszy raz odmawia się jej polskości. Przypomniała wściekłe ataki na nią po filmie „Zielona granica”. Dlatego, cieszy się, że komisja, która o tym decydowała, uważa, że jest Polką, i że w tym momencie kreacyjny wkład polskich twórców jest najbardziej istotny. Zwłaszcza, że ona ma przy tym filmie funkcję współscenarzysty, reżysera i producenta. 

Tę kwestię spuentowała też tak: - George Orwell na początku lat 40. czy pod koniec lat 30. powiedział takie zdanie: „Światem dziś rządzą potwory”. I mam wrażenie, że właśnie jesteśmy w takim momencie, kiedy światem rządzą potwory. 

„Wielka Warszawska” czyli... czy konie mnie słyszą?

Filmem pokazywanym w piątek 21 września była także „Wielka Warszawska”. To dobre kino rozrywkowe, które nie rości sobie pretensji do objeżdżania międzynarodowych festiwali. Ale ma nadzieję na dużą widownię. I można już wyrokować, że publiczność dopisze. Bo najnowszy film Bartłomieja Ignaciuka ma przede wszystkim to, co w polskim kinie często szwankuje - dobry scenariusz Jana Purzyckiego. Nieżyjący już scenarzysta (na jego koncie jest m.in. „Wielki Szu„ i „Piłkarski poker”) napisał historię o dżokejach, hazardzie i mafii prawie 40 lat temu. Ignaciuk sięgnął po ten scenariusz niedawno, uaktualnił go nieco, przesunął akcję na wczesne lata 90. i wyszła fajna opowieść filmowa. Jak żartowałam na konferencji prasowej, tak się mocno wciągnęłam w gonitwę, że w pewnym momencie pomyślałam, czy nie postawiłam na jakiegoś konia pieniędzy? 

Krótki zarys filmu jest taki - młody dżokej Krzysiek marzy o triumfie w Wielkiej Warszawskiej. W świecie wyścigów odkrywa jednak układy i korupcję. Musi więc wybrać między czystą pasją, a pokusą szybkiej kariery i dużych pieniędzy. 

W tym filmie jest także ładnie zarysowana relacja ojca (Ireneusz Czop) i syna (Tomasz Ziętek).

Podczas konferencji prasowej Ireneusz Czop żartował, że zaproponowano mu, żeby zagrał konia. 

- Ale byłem za stary. Mówiłem Tomkowi (filmowemu synowi): ucz się na moich błędach. Lecz on uparcie gnał do przodu, jak koń.

Właściciela koni wyścigowych gra Tomasz Kot, który skwitował podczas konferencji, że ucieszyło go to, iż w filmie nazywa się Lewandowski. Przy okazji przypomniano, że wszyscy w ekipie martwili się, że aktorzy grający dżokejów są zbyt wysocy. Ale potem żartowano: - Nie szkodzi, postawi się Kota i wszyscy przy nim będą mali. 

Bohaterami filmu są też konie. Tomasz Sapryk również występujący w tym filmie, stwierdził, że film o koniach jest bardzo trudny, bo one szybko przejmują uwagę na ekranie. Tomasz Ziętek za to przypomniał, że nie raz został ugryziony przez konia, z którym grał. 

Część zdjęć kręcono w Trójmieście. Konkretnie w Sopocie, na Hipodromie, który posłużył jako tło dla scen związanych z wyścigami konnymi. Część realizowano także w Orłowie i na plaży w Sobieszewie. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

czy ktoś uważa, że ma monopol na definiowanie potworów? 27.09.2025 23:29
To możliwe jest tylko w "naszej" demokracji. I to właśnie jest potworne.

tak, zgodzę sie... 27.09.2025 15:12
Komentarz zablokowany

Wolny Gdynianin 27.09.2025 14:22
Festiwal Nudy. A odloty pani Holland coraz dalsze...

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama