– Na początku duża część tej młodzieży była nieufna, wycofana, czasem buntownicza. Z morza wracała uśmiechnięta, z wiarą w siebie i w ludzi - opowiada Sylwia Mrowińska.
To dzięki żeglowaniu wielu młodych ludzi po raz pierwszy czuje, że ma wpływ na własne życie. I o to chodzi ludziom ze stowarzyszenia. Na pokładzie jachtu „Gedania” życie wygląda inaczej niż na lądzie. Każdy ma swoje zadanie, liczy się współpraca, zaufanie i dyscyplina. Właśnie tego uczy młodzież Stowarzyszenie The Sail Training Association Poland, czyli organizacja, która od lat łączy pasję do morza z misją społeczną.
CZYTAJ TAKŻE: Ratujmy nasze dzieci. Czy sport jest lekarstwem na poprawę zdrowia psychicznego u dzieci i młodzieży?
Jedną z kluczowych postaci w stowarzyszeniu jest Sylwia Mrowińska.
- Moja przygoda z żeglarstwem rozpoczęła się w szkole podstawowej. Urodziłam się na Kaszubach, gdzie dookoła były jeziora i lasy. Pojechałam na obóz Przysposobienia Obronnego do Garczyna, gdzie były różne sekcje, między innymi sekcja żeglarska. Pływaliśmy po jeziorze na Omegach. Lubiłam wodę, zresztą bardzo dobrze pływałam więc żeglarstwo mnie wciągnęło – wspomina swoje żeglarskie początki Sylwia Mrowińska, członkini zarządu STAP i inicjatorka rejsów dla młodzieży z domów dziecka.
Jeśli ją ono w jakiś sposób zmieniło, to może tak być z innymi ludźmi.
– Wierzę, że żeglarstwo potrafi zmieniać ludzi. Na morzu uczysz się odpowiedzialności za siebie i innych, a to procentuje w dorosłym życiu – mówi.
Morze jako nauczyciel życia
W tym roku stowarzyszenie zorganizowało rejs szkoleniowy dla podopiecznych Domu Dziecka w Kościerzynie – „Księżycowego Domu” i „Domu pod Gwiazdami”. Przez kilka dni młodzi uczestnicy żeglowali po Bałtyku, ucząc się obsługi żagli, zasad bezpieczeństwa i współpracy na pokładzie.
– Dla mnie największą nagrodą jest widzieć, jak z czasem nabierają odwagi i zaczynają wierzyć, że mogą coś w życiu zmienić - cieszy się Sylwia Mrowińska
Dla uczestników wyprawy, którzy często dorastali w trudnych warunkach, te kilka dni na morzu bywa przełomowe. Rejs to nie tylko przygoda, ale też codzienna nauka - punktualności, porządku, współdziałania i wzajemnego szacunku.
- Pracowałam i pracuję w instytucji, która pomaga, czyli gdańskim Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. Pomyślałam więc, że mogę jakoś przyczynić się do tego, aby poprzez żeglowanie, poznanie czegoś innego, lepszego, oderwać młodzież, nierzadko wykluczoną ze złego środowiska, z domu , w którym zaznali przemocy czy innych złych doświadczeń. Moje dzieciństwo też nie było kolorowe, więc wiem, co takie dzieciaki myślą czy przeżywają – dodaje Sylwia.
Na drodze Sylwii Mrowińskiej stanęło kilku fajnych ludzi, którzy bezinteresownie pomagali innym. Sama też jest takim człowiekiem i też chce taką pomoc nieść.

- Wierzę, że poprzez żeglarstwo, życia na małej przestrzeni, dyscyplinę czy odpowiedzialność za innych, młodzież poradzi sobie lepiej w życiu. Obierze lepszą ścieżkę w dorosłość. Poprzez organizację rejsów z młodzieżą, poznałam ich charaktery, marzenia. Widziałam i doświadczałam, jak takie rejsy potrafią zmieniać ich podejście do życia, do przyszłego życia. Młodzież wyjeżdżała nieufna, zamknięta w sobie, była butna, widząca i doświadczająca życia niefajnego, nierzadko pełnego przemocy. Wracała uśmiechnięta, wierząca w innych ludzi, w marzenia oraz w to, że czeka ich w życiu coś lepszego.
„Gedania” i ludzie z misją
STAP jest właścicielem żaglowca „Gedania”, który pełni rolę jachtu szkoleniowego. To wyjątkowa jednostka, która powstała w Gdańsku w 1974 roku. Rok później jacht na czele z kapitanem Dariuszem Boguckim wypłynął w wyprawę za północne i południowe koło polarne. Od lipca do października 1981 roku 6-osobowa załoga dowodzona przez kapitana Wojciecha Wierzbickiego odbywa wyprawę naukowo-sportową "Spitsbergen 81". W czasie tego rejsu „Gedania” jako pierwszy polski jacht opłynęła Spitsbergen ze wschodu na zachód. W latach 1987-1988 „Gedania” wyruszyła na następną wielką wyprawę - dookoła świata. Trasa wiodła z Gdańska dookoła Europy przez Morze Śródziemne, Kanał Sueski, Ocean Indyjski by dotrzeć do Australii w 200-lecie osadnictwa europejskiego. „Gedania” od 2002 roku należy do STAP, które ją wyremontowało i rozbudowało. Dziś na jego pokładzie odbywają się rejsy edukacyjne, integracyjne i charytatywne. Organizacja działa społecznie, bo jej członkowie nie pobierają wynagrodzenia, a wszystkie środki przeznaczają na utrzymanie jednostki i realizację projektów dla młodzieży.
CZYTAJ TAKŻE: Dzieci w żałobie – zapomniani żałobnicy. Jak szkoła może pomóc?
– W naszym stowarzyszeniu nikt nie robi tego dla zysku. Wszyscy jesteśmy społecznikami i żeglarzami z pasji. Każdy rejs to ogromna praca, ale też ogromna satysfakcja – podkreśla Mrowińska, która z STAP związana jest od 2011 roku. Jest trzecią kadencję w jego zarządzie i pełni funkcje skarbnika.
Potrzebne wsparcie, by płynąć dalej
Największym wyzwaniem dla stowarzyszenia są finanse. Utrzymanie jachtu, opłaty portowe, ubezpieczenia czy wyżywienie załogi to spore koszty. Mimo że STAP co roku organizuje rejsy charytatywne, nie ma stałego sponsora.
– Mamy jacht, mamy doświadczoną kadrę i serce do pracy z młodzieżą. Brakuje tylko środków, żeby robić to częściej. Marzymy o partnerze, który co roku pomoże nam zorganizować takie rejsy – mówi Mrowińska.
Dzięki takim inicjatywom młodzież z domów dziecka może nie tylko spełnić marzenie o żeglowaniu, ale przede wszystkim uwierzyć, że potrafi kierować własnym życiem. Dokładnie tak, jak załoga statkiem na pełnym morzu.
























Napisz komentarz
Komentarze