Arka zaczęła spotkanie od wysokiego pressingu, ale to gospodarze pierwsi stworzyli groźne sytuacje. Już w 2. minucie Damian Węglarz, bramkarz Arki, musiał ratować swój zespół po strzale głową Youssufa Sylli. Chwilę później obronił też uderzenie Jesusa Imaza, potwierdzając, że zna każdy centymetr białostockiej murawy.
W 16. minucie Jagiellonia dopięła swego. Sergio Lozano uderzył z rzutu wolnego obok trzyosobowego muru i trafił w sam róg bramki. Węglarz nie zareagował, a gospodarze objęli prowadzenie 1:0.
Arka próbowała odpowiedzieć, miała kilka obiecujących akcji z udziałem Sebastaiana Kerka i Espiau, ale brakowało dokładności pod bramką debiutującego w ekstraklasie Miłosza Piekutowskiego.
PRZECZYTAJ TEŻ: Arka Gdynia – Cracovia 2:1. Sebastian Kerk bohaterem meczu w Gdyni
Do przerwy Jagiellonia była skuteczniejsza, Arka, bardziej ambitna. Statystyki mówiły o niemal równym posiadaniu piłki (51:49), jednak konkretów brakowało po stronie gdynian.
Arka dynia: fatalna druga połowa
Po zmianie stron obraz meczu zmienił się diametralnie. W 57. minucie fatalny błąd Nguiamby przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Sylla, który podwyższył na 2:0. Chwilę później trener Dawid Szwarga zareagował zmianami, ale zamiast poprawy przyszła katastrofa.
W 66. minucie Luis Perea, świeżo wprowadzony z ławki, stracił piłkę w niemal identyczny sposób jak jego poprzednik, a Afimico Pululu nie zmarnował okazji na 3:0. Ten sam zawodnik chwilę później dobił Arkę, trafiając po podaniu Leona Flacha i ustalając wynik na 4:0.
W końcówce gospodarze grali już na luzie, a kibice Jagiellonii bawili się w rytm skandowania kolejnych liczb. Arka nie oddała po przerwie ani jednego celnego strzału. To najlepiej oddaje, jak mocno opadła z sił i wiary po trzecim golu.
Po tej porażce gdynianie zostają z pytaniami o mentalność i błędy indywidualne, które kosztowały ich zbyt wiele. Jagiellonia natomiast potwierdziła, że na swoim stadionie potrafi zamieniać każdą pomyłkę rywala w bramkę.
Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia 4:0 (1:0)
Bramki: Lozano (16’), Sylla (57’), Pululu (66’, 70’).
























Napisz komentarz
Komentarze