Wyłudzili 140 milionów złotych. 13 zatrzymanych kobiet i „mózg operacji” z Mazowsza
W tej sprawie zatrzymano 13 kobiet w 10 województwach. Czternasta podejrzana sama zgłosiła się do prokuratury. Wszystkie kobiety usłyszały zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. A także - poświęcenie nieprawdy w dokumentacji, którą przedkładały następnie kierowane przez nich placówki ubiegając się o dotację. W ten sposób wyłudziły łącznie od samorządów 39,5 miliona zł. Łączna kwota wyłudzeń sięga 140 mln złotych.
- Potwierdzam, że jedną z zatrzymanych osób jest dyrektorka gdańskiej szkoły - mówi w rozmowie z "Zawsze Pomorze" prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: Pomagali w wyłudzaniu pieniędzy z firm leasingowych. Zarzuty dla notariusza i adwokata
Wśród zatrzymanych są dyrektorki szkół niepublicznych dla dorosłych różnych szczebli - od szkół podstawowych, przez dawne gimnazja, licea i szkoły policealne. Łącznie do tej pory, wraz z zatrzymanymi na początku tygodnia kobietami, zarzuty usłyszało 47 osób.
- Zarzut kierowania grupą usłyszał, przebywający już w areszcie, 52-letni mężczyzna, fotograf z województwa mazowieckiego - dodaje prokurator Kopania. - Korzystał on z sieci pośredników, pozyskujących osoby udostępniające swoje dane. Na te właśnie dane były rejestrowane spółki, które prowadziły szkoły w różnych częściach Polski, w tym w Gdańsku. Skala tego procederu była faktycznie duża.
Kontrola? Autobusy dowoziły "uczniów"
Szkoły wpisywały na listę uczniów "martwe dusze". Część z nich rzeczywiście już nie żyła, inni nosili fikcyjne imiona i nazwiska, jeszcze inni przebywali np. za granicą. Zdarzało się, że te same osoby były wykazywane jako równolegle uczniowie różnych szkół na terenie Polski. Zdaniem prokuratury skala tych fikcyjnych uczniów może sięgać nawet kilkunastu tysięcy w skali kraju.
Szkoły na początku nawet prowadziły rzeczywistą działalność edukacyjną, ale po jakimś czasie przestało się to im opłacać. Samorządy podejrzewały, że niektóre szkoły mogą próbować wyłudzać dotacje. Próbowano to sprawdzić, organizując kontrole.
- Wiadomo, że podczas tych kontroli szkoły sztucznie organizowały frekwencje - mówi rzecznik łódzkiej prokuratury. - Na przykład pod szkoły przyjeżdżały autobusy z werbowanymi osobami, które dostawały karteczkę jak się mają nazywać, a następnie szły do klasy i odgrywały rolę uczniów.
Prokuratura nie podaje nazwy sieci szkół, w których dochodziło do gigantycznego oszustwa. Jednak dziennikarze przypomnieli, że już w 2020 r. w Nowym Sączu do należących do ogólnopolskiej sieci szkół szkoły zawodowej, policealnej medycznej i liceum dla dorosłych wszedł prokurator, gdy nagle liczba uczniów wzrosła z 300 do 700. Z kolei w Gdańsku w 2021 r. oskarżono dwóch dyrektora dwóch prywatnych szkół - licealnej i policealnej o fałszowanie dokumentacji, zawyżenie liczby uczniów i wyłudzenie 230 tys. zł dotacji oświatowej.
Czy Gdańsk odzyska pieniądze?
Zwróciliśmy się do Urzędu Miasta w Gdańsku z kilkoma pytaniami: Czy i kiedy władze samorządowe dowiedziały się o tym procederze? Jakie straty poniósł Gdańsk wskutek działalności przestępczej? Oraz, czy miasto będzie dochodzić rekompensaty od winnych?
- Urząd Miejski w Gdańsku nie posiada innych informacji na temat prowadzonego śledztwa niż te, które zostały już opublikowane w mediach - mówi Marta Formella z Referatu Prasowego gdańskiego magistratu. - Prokuratura nie kontaktowała się z nami w tej sprawie. Z opublikowanych dotąd informacji wynika, że śledztwo dotyczy placówek niepublicznych, a więc nieprowadzonych przez miasto Gdańsk.
Jak dodaje Formella, "działalność samorządu w odniesieniu do placówek niepublicznych sprowadza się do przekazywania dotacji oraz prowadzenia kontroli ich wykorzystania".
- Miasto Gdańsk regularnie prowadzi kontrole zarówno w zakresie frekwencji uczniów, jak i prawidłowości wydatkowania środków publicznych. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości organy prowadzące placówki są wzywane do zwrotu dotacji, co w większości przypadków jest skutecznie realizowane. Jeżeli w wyniku działań organów ścigania potwierdzi się, że jakiekolwiek środki publiczne zostały wykorzystane niezgodnie z prawem, miasto podejmie odpowiednie kroki w celu ich odzyskania. Dotychczas jednak prokuratura nie zwracała się do nas w związku z tym postępowaniem.
























Napisz komentarz
Komentarze