Spotkanie w Zabrzu rozpoczęło się od lekkiej przewagi Arki, która próbowała narzucić pressing, ale szybko została skarcona. W 13. minucie Sondre Liseth wykorzystał świetne podanie Lukasa Ambrosa i otworzył wynik meczu. Gdynianie próbowali odpowiedzieć, lecz mimo utrzymywania się przy piłce nie potrafili zagrozić bramce Marcela Łubika. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 1:0 i statystyką, która mówiła wszystko: 12:4 w strzałach dla Górnika.
Po przerwie Arka niespodziewanie wróciła do gry. W 46. minucie Nazarij Rusyn wykorzystał fatalny błąd bramkarza Górnika i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Niestety, radość trwała krótko. Już cztery minuty później Maksym Chłań popisał się indywidualną akcją i mocnym strzałem z 15 metrów przywrócił prowadzenie zabrzanom.
To był moment, w którym Arka całkowicie się załamała. Węglarz nie radził sobie z uderzeniami rywali, a obrona traciła głowę. Patrik Hellebrand dołożył trzecią bramkę po strzale z dystansu, potem Ousmane Sow wykorzystał rzut karny, a w 71. minucie Luka Zahović ustalił wynik na 5:1, kończąc koncert gry ofensywnej Górnika.
W ostatnim kwadransie gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń, a żółto-niebiescy wyglądali, jakby chcieli tylko doczekać końcowego gwizdka. Węglarz jeszcze kilka razy ratował drużynę, ale wynik mówi sam za siebie.
W tabeli PKO BP Ekstraklasy sytuacja Arki robi się coraz trudniejsza. Drużyna z Gdyni nie potrafi ustabilizować formy i z meczu na mecz traci punkty, które miały ją trzymać w środku stawki. Jeśli sztab szkoleniowy nie znajdzie szybko rozwiązania problemów w obronie, walka o utrzymanie stanie się faktem dużo wcześniej, niż ktokolwiek przypuszczał.
Górnik Zabrze – Arka Gdynia 5:1 (1:0)
Bramki: Liseth (13’), Chłań (50’), Hellebrand (59’), Sow (62’), Zahović (71’) – Rusyn 46’.
























Napisz komentarz
Komentarze