W tych szpitalnych oddziałach zobaczyłam młodych, wykształconych lekarzy, którzy z pasją zawodową i energią, z emocjonalnym, ludzkim podejściem do chorych wykonują swój zawód. A jest to zawód trudny, wymaga stale unowocześnianej wiedzy, wysiłku, koncentracji oraz stałej uważności. Podczas porannych i wieczornych obchodów widziałam, jak zespół lekarzy przekazuje dobre słowo chorym na dobry dzień i dobrą noc.
Wokół pacjentów nieustannie krążyły młode pielęgniarki. Pracowały jak mrówki, pytając nas - w czym możemy pomóc? Dowiedziałam się, że pochodzą one z różnych stron kraju. Jedna z pań, urodzona we Lwowie, choć pracuje długo w Gdańsku, wymawiając słowo "Lwów" , zawsze kładzie rękę na sercu. Także druga pani, również przybyła z Ukrainy i mówiąca ze śpiewnym akcentem, z poświęceniem pomaga polskim chorym.
Nie mogę nie wspomnieć o rehabilitantach. To oni energicznym i pouczającym głosem domagają się, abyśmy ćwiczyli, by usprawnić mięśnie i uzdrowić chore miejsca.
Jestem dzieckiem wojny i uczestniczką Powstania Warszawskiego.Nigdy nie ulegam emocjom reklamowym. Jeżeli coś mówię, mówię prawdę. Prawdziwie szanuję świat medyczny. I Was proszę - szanujcie swoich lekarzy, gdyż przekazują oni Wam najważniejsze dary świata. Zdrowie i życie.
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska, 98 lat, uczestniczka Powstania Warszawskiego
Napisz komentarz
Komentarze