Na Cmentarzu Witomińskim podczas pełnej wzruszeń i wspomnień uroczystości pożegnano Michała Pruskiego - wieloletniego, trójmiejskiego dziennikarza i scenarzystę filmowego. Pogrzeb był świecki i skromny jak sam Michał. W ostatnim pożegnaniu towarzyszyła mu pogrążona w bólu rodzina oraz wielu przyjaciół.
Zanim Michała Pruskiego odprowadzono do miejsca wiecznego spoczynku, w kaplicy żegnano go wzruszającymi wspomnieniami.
Dorota Sobieniecka, która przez wiele lat pracowała razem z Michałem Pruskim w redakcji „Głos Wybrzeża” żegnała go m.in. tak: - Teraz mówi się o Michale jako o scenarzyście. I rzeczywiście był wybitnym scenarzystą. Ale dla mnie, na zawsze, pozostanie fantastycznym dziennikarzem, z niesamowitym poczuciem humoru. Tak subtelnym, inteligentnym i błyskotliwym, które się rzadko zdarza. Czasami potrafił jednym słowem cichutko spuentować spod długiego wąsa coś, co powodowało, że wszyscy spojrzeli na to inaczej…. I chociaż sam nie sprawiał wrażenia osoby niezmiernie otwartej, ekspresyjnej, zawsze można było liczyć na jego mądrość dziennikarską i życiową, jak również na jego pomoc. Michał był wiernym i oddanym przyjacielem ale nie zapominajmy, że był fantastycznym człowiekiem pióra. I bardzo mądrym obserwatorem rzeczywistości.
Wspominała go również producentka filmowa Olga Bieniek, która pracowała m.in. przy filmach, do których Michał Pruski współtworzył scenariusze. To były: „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”, „Układ zamknięty” i „Kamerdyner”. Podczas pożegnania mówiła, że Michał był i jest wybitnym literatem bo pozostawia po sobie fantastyczną schedę literacką. W jego tekstach czuło się wrażliwość na drugiego człowieka.
- Ale był też człowiekiem, który potrafił zaskoczyć. Po wielu latach naszego błagania, wręcz nękania go o to, żeby zgolił wąsy, wreszcie kiedy już daliśmy mu spokój, zgolił je. Nie żegnam się z nim. Bo za chwilę wejdziemy na plan kolejnego filmu na podstawie scenariusza, który Michał napisał razem z Mirosławem Piepką. Niech patrzy na nas z góry, trzyma za nas kciuki, pomaga i daje znać, jeśli coś będzie nie tak – zakończyła Olga Bieniek.
Michała Pruskiego już przy grobie żegnała też żona – Bogna Pruska. Dziękując wszystkim, którzy przyszli na pogrzeb, powiedziała, że Michał odszedł tak, jak chciał. - Nie cierpiał bardzo. Całe to cierpienie, związane z chorobą nowotworową ominęło go.
Po złożeniu urny do rodzinnego grobu, uroczystość zakończyła instrumentalna wersja utworu Led Zeppelin „Stairway To Heaven” czyli Schody do nieba.
Żegnaj Michale.
Napisz komentarz
Komentarze