W mieszkaniu 60-letniego Jerzego K., na jednym z osiedli w Słupsku, gospodarz razem z kuzynem - Leszkiem Ł. pił piwo i wódkę, gdy doszło między nimi do kłótni o wcześniejsze rozliczenia finansowe. Podczas awantury, wzburzony gospodarz kilka razy dźgnął dzisiejszego 66-latka widelcem i uderzył pięścią w twarz. W odpowiedzi, Leszek Ł., kóry upadł na podłogę sięgnął po kuchenny nóż, którym zadał trudną do wyobrażenia liczbę ciosów powodując śmierć mężczyzny. Taki przebieg zdarzeń z wtorku 7 kwietnia 2020 roku wyłania się z postępowania prokuratorskiego, które właśnie zakończyło się aktem oskarżenia skierowanym do Sądu Okręgowego w Słupsku.
- Z ustaleń śledztwa wynika, iż Leszek Ł. zadał swojemu kuzynowi Jerzemu K. nie mniej niż 240 ciosów nożem, powodując w ten sposób liczne rany głowy, szyi, pleców, pośladków oraz rąk i nóg, przy czym 61 z nich były ranami ciętymi, a 179 ranami kłutymi – ujawnia makabryczne szczegóły tragedii prokurator Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku. - W następstwie ran kłutych zadanych w okolice pleców Jerzy K. doznał obrażeń wewnętrznych w postaci 10-krotnego przebicia płuc, co z kolei w wyniku masywnego krwotoku wewnętrznego oraz zewnętrznego doprowadziło do jego śmierci – dodaje.
W kontekście tragedii i poprzedzającej ją jatki aż trudno uwierzyć w będące skutkiem pracy śledczych podłoże „rozliczeń finansowych”, jakie doprowadziły do konfliktu między kuzynostwem. W lutym 2020 roku obaj mężczyźni również mieli wspólnie pić alkohol, a Leszek dać Jerzemu 100 złotych na zakup dodatkowej butelki wódki. Kompan jednak – według prokuratury – flaszki nie kupił, a pieniędzy nie oddał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ponad 20 ciosów nożem. 36-latek z Malborka przyznał się do zabójstwa ojca
Z kolei wracając do kwietniowej tragedii, dziwić może zachowanie oskarżonego o zabójstwo, dziś 66-letniego gościa Jerzego K., ustalone w toku postępowania. Leszek Ł. Miał bowiem wrócić do swojego domu i zmyć z siebie krew kuzyna, a zakrwawioną odzież spakował do reklamówki i wyrzucić do śmietnika oddalonego od swojego mieszkania.
Do zatrzymania Ł., który później przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do popełnienia zarzucanej mu zbrodni, doszło w dniu znalezienia zwłok - 2 dni po morderstwie. Mężczyzna, jak słyszymy, „zasłaniał się niepamięcią [dotyczącą] tego fragmentu zdarzenia, w którym doszło do zadawania ciosów nożem” i został tymczasowo aresztowany.
Biegli psychiatrzy, po przeprowadzonej obserwacji, orzekli, że Leszek Ł. był poczytalny w chwili popełnienia zarzucanego mu zabójstwa. Za kratami oczekuje na proces, który odbędzie się przed Sądem Okręgowym w Słupsku, a oskarżenie na poczet przyszłych rekompensat finansowych dla bliskich ofiary i kary zabezpieczyło jego majątek na kwotę ponad 21 tysięcy złotych.
- Leszek Ł. nie był dotychczas karany sądownie – informuje rzecznik słupskiej „Okręgówki”, który zaznacza, że „przyjęto, iż działał on ze szczególnym okrucieństwem” i wylicza, że 66-latkowi grozić może kara od 12 lat więzienia wzwyż, 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie.
Napisz komentarz
Komentarze