25 sierpnia, na LIII sesji Rady Miasta Gdańska głosowano obywatelski projekt w sprawie uchylenia decyzji rady z 31 marca 2022 r. ustalającej nowe taryfy w komunikacji miejskiej. Z inicjatywą w tej sprawie wyszli lokalni przedstawiciele Partii Razem, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, Inicjatywy Pracowniczej oraz PPS, którzy dostarczyli przewodniczącej RM wymagane 300 podpisów. Powodem jest niezadowolenie z wysokości cen biletów, które od 1 czerwca obowiązują w środkach transportu zbiorowego na terenie miasta. Przypomnijmy, że w niektórych przypadkach, wzrosły o 30 proc. Od połowy roku, za bilet normalny na jeden przejazd trzeba zapłacić 4,80 zł (wcześniej 3,80 zł), a za miesięczny – 109 zł (99 zł).
Miasto na to stać?
„Szalejąca inflacja uderzyła najbardziej w budżety osób i rodzin niezamożnych. Dla niektórych wycofanie się z podwyżki może oznaczać pieniądze na dodatkowy posiłek, dla innych – umożliwi korzystanie z komunikacji miejskiej w ogóle. Uważamy, że miasto nie powinno szukać oszczędności kosztem niezamożnych mieszkańców i mieszkanek zmagających się ze skutkami trudnej sytuacji ekonomicznej w całym kraju” – napisali w uzasadnieniu inicjatorzy.
- Nasze zarobki nie wzrastają, dlaczego w takim razie mają wzrastać ceny usług miejskich – pytała na sesji Julia Kisielewicz, przedstawicielka wnioskodawców. - Nieprawdą jest mówienie, że miasto na to nie stać. W perspektywie budżetu dołożenie 15 mln do transportu miejskiego nie jest czymś niemożliwym, a istotnym dla sprawnie funkcjonującej przestrzeni miejskiej przyjaznej mieszkańcom.
Inicjatorzy pojawili się na sesji z transparentami, a na nich takimi hasłami, jak: „Albo podwyżki, albo zielony Gdańsk”, przekonującymi, że obecne ceny biletów uderzą zarówno w mieszkańców, jak i środowisko. Do argumentów przedstawionych w uzasadnieniu, odniósł się wiceprezydent ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu.
- Chciałbym, abyśmy w tej debacie używali jak najmniej argumentów dotyczących naszych potocznych opinii czy politykowania opartego na różnego rodzaju tezach – odpowiadał Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska. Jednocześnie, za plecami zastępcy prezydent wyświetlał się slajd zatytułowany: „Spektakularny rozwój komunikacji miejskiej w ostatnich latach”. – Chciałbym odwołać się do danych Głównego Urzędu Statystycznego, które wskazują, że w ciągu ostatnich 10 lat zarówno za minimalne jak i średnie wynagrodzenie możemy kupić o 50 proc. więcej biletów okresowych. To obiektywne dane, które podstawiam państwu pod analizę.
Prezydent Borawski mówił również o malejących dochodach miasta w związku z wprowadzeniem Polskiego Ładu, ale również rosnącymi cenami energii, paliw czy płac.
- W budżecie miasta, dzięki decyzjom rządzących miastem klubów „Koalicji Obywatelskiej” oraz „Wszystko dla Gdańska”, na komunikację miejską w tej kadencji wydaliśmy 20-krotnie razy więcej, niż 15 mln zł, o których pani wspomniała. Tylko w tej kadencji wydatki na ten cel wzrosły dwukrotnie. Proszę znaleźć drugą dziedzinę w mieście, w której tak zwiększyliśmy wydatki. Jak widać komunikacja miejska to dla nas priorytet – przekonywał wiceprezydent Gdańska. - Porównując sprzedaż biletów z czerwca 2022, czyli już po podwyżce, do maja 2022 r., wychodzi, że sprzedaliśmy o ok. 10 proc. więcej.
Radny Przemysław Majewski z Prawa i Sprawiedliwości, mówił, że miasto bez problemu znalazłoby w budżecie 15 mln zł oszczędności, gdyby tylko zechciało zrezygnować z kilku „zbędnych” wydatków.
- Czy miasto Gdańsk naprawdę jest tak pustym dzbanem, że już nic nie da się z niego wylać? Kiedy widzimy pół mln zł na długopisy, notesy i inne breloczki, kiedy widzimy 300 tys. zł na zrealizowanie reportażu o zabudowie Wyspy Spichrzów, kiedy widzimy 115 tys. zł na casting na prowadzenie Tik Toka, to łatwo policzyć, że suma urasta nam do setek tysięcy oraz milionów złotych - mówił radny Majewski. - Gdybyśmy pozostali przy planie budżetu za 2021 r., to już mielibyśmy zaoszczędzone 8 mln zł, czyli połowę tego, co nam potrzeba.
- Proponuję, abyśmy wspólnie wystosowali apel do naszego rządu, do waszej partii, w sprawie odpowiednich działań, które zmierzać będą do przywrócenia miastu tych środków, które traci na Polskim Ładzie, na braku KPO, czy naliczanych Polsce kar – odpowiadał radny Wojciech Błaszkowski z KO.
Po ponad 2-godzinnej debacie, projekt uchwały odrzucono 17 głosami "przeciw", przy 14 "za".
Napisz komentarz
Komentarze