Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Siarkopol zanieczyszczał Martwą Wisłę? Ruszył proces

Rozpoczął się proces w sprawie możliwego zanieczyszczania Martwej Wisły przez gdański Siarkopol. Na ławie oskarżonych zasiadło pięciu byłych pracowników firmy, w tym członkowie jej kierownictwa.
Na zdjęciu Łukasz Hamadyk, zeznający w procesie, który o problemie poinformował media oraz prokuraturę

Autor: Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

Sprawa ma swój początek w połowie 2018 r., gdy zaniepokojeni zapachem oraz wyglądem Martwej Wisły mieszkańcy, zawiadomili organy ścigania o możliwości zanieczyszczenia rzeki. W wyjaśnienie zaangażował się m.in. ówczesny miejski radny Łukasz Hamadyk, który o problemie poinformował media oraz prokuraturę. Podejrzenie padło na przedsiębiorstwo Siarkopol Gdańsk SA. Kilka tygodni później, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przedstawił wyniki badań, według których nie doszło do zanieczyszczenia, ale ujawniono zły stan oczyszczalni działającej na terenie przedsiębiorstwa. Sprawą zajęli się śledczy. Efektem tego jest posadzenie na ławie oskarżonych pięciu osób, w tym byłych członków zarządu Siarkopolu.

Woda zmieniała kolor, czuliśmy dziwne zapachy

Pierwsza rozprawa odbyła się we wtorek (13.09.). Przed sądem stanął m.in. Dobrosław Bielecki, obecny przewodniczący Rady Dzielnicy Brzeźno, który wiosną 2018 r. usłyszał od wędkarzy o niepokojących zjawiskach nad rzeką.

- Dowiedziałem się, że po drugiej stronie Nowego Portu, dzieją się dziwne rzeczy - pływają śnięte ryby, woda zmienia kolor, a w powietrzu unoszą się dziwne, chemiczne zapachy - zeznał mężczyzna. - Postanowiłem udać się w okolice Twierdzy Wisłoujście, na drugą stronę rzeki. Na terenie oczyszczalni pracowali, chyba więźniowie i chętnie dzielili się tym, co dzieje się w środku. Pokierowali, bym udał się na brzeg, do miejsca ogólnodostępnego. Trafiłem tam na rurę o śr. 40-50 cm, z której do Wisły leciała jakaś ruda ciecz. (...) Po 20 min przebywania na tym terenie, poczułem w ustach metaliczny smak i zacząłem się źle czuć. Następnym razem pojechaliśmy tam razem. Udało się wejść na teren zakładu z przedstawicielami mediów. Jeden z pracowników był bardzo otwarty i wpuścił nas do środka. Pokazał cały zakład. Na pytanie o zbiorniki z pianą i dziwną substancją, powiedział, że to poletka ociekowe (później radny dodawał, że na ścianie widoczne były pęknięcia z zaschniętą cieczą po wycieku – dop. red. ). Na pytanie, co się tam znajduje, odpowiedział: panie, tam jest cała tablica Mendelejewa. Chwilę później przyjechał któryś z pracowników i kazał nas wyprosić. Byliśmy tam jeszcze ze dwa razy. Teren został prowizorycznie zabezpieczony. Któregoś razu zostawiłem auto, a po powrocie zobaczyłem pocięte siedzenia. Dało mi to do myślenia i wycofałem się z tego wszystkiego.

Obrońcy oskarżonych pytali czy sprawa zniszczonego auta, była jedyną tego rodzaju „przygodą, jaka spotkała mieszkańca w tym czasie”. Przypomniał, że kilka miesięcy później doszło do „samozapłonu tego samego auta”, natomiast rok wcześniej, do podpalenia klubu sportowego, w którym pracował.

Nie było środków na modernizację

- Mieszkańcy zaobserwowali, że substancje wydostają się z zakładu do Martwej Wisły. Mimo, że zakład uważany jest za niebezpieczny, nie było tam żadnego zabezpieczenia i każdy mógł się tam dostać - mówił z kolei Łukasz Hamadyk, którego zeznania pokrywały się z wcześniejszą relacją. Mówił o rurze, która prowadziła do rzeki, rdzawej substancji oraz niezabezpieczonych poletkach ociekowych, z których przeciekała podejrzana substancja. Obrona zasypała świadka licznymi pytaniami. Próbowano dowiedzieć się czy obecny radny dzielnicowy zapoznał się z wynikami kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Odpowiadał, że zna je jedynie z przekazów medialnych i nie ma zaufania do instytucji, która „zapowiada wizyty w kontrolowanych zakładach”. Pytano również o wiedzę z zakresu ochrony środowiska.

- Nie było moja rolą ustalenie co konkretnie wylewano do Martwej Wisły. Od tego jest prokuratura – podkreślał Łukasz Hamadyk.

W sądzie zeznawał także obecny prezes Siarkopolu. Zbigniew Kryj przekonywał, że spółka regularnie przeprowadza badania substancji wydostających się z zakładu, którymi zajmuje się niezależne laboratorium.

- Pan Łukasz Hamadyk widział z kolegą wypływającą ciecz. Moja wiedza jest taka, że to była mała plama o wielkości ok. 10 mkw. na terenie oczyszczalni ścieków. Teren był utwardzony, dlatego nie mogło tam dojść do skażenia, ani do wycieku do Wisłoujścia – mówił prezes Zbigniew Kryj. Wcześniejsi świadkowie mówili z kolei o substancji na glebie oraz skażonej roślinności.

Według zapewnień prezesa, przeprowadzane w Siarkopolu badania są zgodne z normami, oprócz jednego przypadku, gdy ukarano kierownika mediów technologicznych, za stwierdzenie ponadnormatywnych zawiesin. Dodawał, że po objęciu funkcji prezesa szczegółowo zapoznał się ze stanem oczyszczalni. Obecnie ścieki spuszczane są do rzeki trzy razy w miesiącu, co każdorazowo trwa ok. 7-8 godz.

- Od 2018 r. w spółce jest plan modernizacji oczyszczalni ścieków, który wprowadził poprzedni prezes, a my go kontynuujemy. W przyszłości czeka nas modernizacja jej pozostałych elementów – mówił prezes Siarkopolu. – Zdawałem sobie sprawę, że gdy spółka przynosi stratę, nie mogła przeznaczać wystarczających środków na modernizację. Ok. 85 proc. środków wydawano właśnie na oczyszczalnię. Najwięcej, gdy już pełniłem funkcję prezesa. (…) Myślę, że oczyszczalnia ma ok. 50 lat. Kapitalnych remontów nie było, natomiast były bieżące remonty oraz naprawy. Może nie robiła najlepszego wrażenia jak się tam wchodziło, natomiast wszystkie badania niezależnej firmy mówiły, że wyniki ścieków były w normie. Spełniały też wszystkie normy WIOŚ. Na bieżąco sprawdzaliśmy, czy wykorzystywane urządzenia są sprawne.

Od 2010 r. Siarkopol jest częścią Grupy Kapitałowej PERN S.A. Obecnie, poza magazynowaniem oraz obsługą transportową siarki, świadczy usługi przeładunkowo-magazynowe produktów płynnych: petrochemicznych, chemicznych oraz pochodzenia roślinnego. Kolejni świadkowie przesłuchiwani będą w późniejszych terminach.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama