Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Posłowie apelowali do rządu pod upadającym sklepem w Nowym Porcie w Gdańsku

Niemal 4-krotna podwyżka cen prądu, właściwie z miesiąca na miesiąc, podobny skok w kosztach ogrzewania i inflacja – to tylko kilka z bolączek pana Floriana Wojciechowskiego, który zapowiada, że zamknie sklep prowadzony od prawie 30 lat w gdańskim Nowym Porcie. W piątek, 14 października przed lokalem z dziennikarzami spotkali się parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej i z listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej. Domagają się od rządu wsparcia drobnych przedsiębiorców i zarzucają mu bezczynność. – Rząd ma narzędzia, żeby oddziaływać, interweniować, tak żeby umożliwić przetrwanie osobom, takim jak pan Florian – przekonywał Tadeusz Aziewicz.
Konferencja posłów Koalicji Obywatelskiej przed upadającym sklepem Florian w Nowym Porcie | zdj. Zawsze Pomorze
Konferencja posłów Koalicji Obywatelskiej przed upadającym sklepem w Nowym Porcie

Autor: Zawsze Pomorze

– Sklep pana Floriana jest jednym z wielu sklepów, jednym z wielu przedsiębiorstw, które dzisiaj upadają przez drastyczny wzrost cen prądu – zaznaczyła posłanka Agnieszka Pomaska, która przekonywała, że spotkanie z mediami służyło wystosowaniu do rządu gorącego apelu o rozmowę i wsparcie dla ludzi prowadzących swoje firmy oraz dających miejsca pracy. Powoływała się przy tym na przypadek pana Floriana.

– Tej sytuacji by nie było, gdyby rząd w porę zajął się problemem wzrostu cen energii. Te problemy nie zaczęły się wraz z wojną, która rozpoczęła się 24 lutego. My ostrzegaliśmy jeszcze w ubiegłym roku, że będzie problem ze wzrostem cen, i ten wzrost cen to jest polityka, to jest też konsekwencja polityki rządu. To jest też konsekwencja tego, że rząd, który w zeszłym roku zarobił 25 miliardów złotych na emisji praw do CO2 [chodzi zapewne o sprzedaż praw do emisji], „przejadł” te pieniądze, nie przeznaczył tych pieniędzy na transformację energetyczną, nie sprawił, że dzisiaj polskie gospodarstwa domowe, polskie firmy są bardziej wydajnie energetycznie – mówiła.

Posłowie apelowali do rządu pod upadającym sklepem w Nowym Porcie w Gdańsku

Jak wskazywali opozycyjni parlamentarzyści, rząd, zamiast zajmować się kłopotami z energią, „zajmował się sobą” i „meblowaniem wygodnych posadek dla kolejnych osób związanych z PiS”.

– Zwracamy się z bardzo poważnym apelem do rządu – żeby zszedł na ziemię, żeby pan premier Morawiecki, pan prezes Kaczyński, pan premier Sasin poszli do takiego sklepu w swojej okolicy, jak sklep „Florian”, i zapytali się, o ile wzrosła cena prądu? Jak wyglądają dzisiaj rachunki za prąd? Jak wygląda sytuacja po wzroście składki zdrowotnej – to też jest kolejny element, który dobija właśnie tych najmniejszych przedsiębiorców – podkreśliła posłanka Agnieszka Pomaska.

PRZECZYTAJ TEŻ: W Gdyni nie będzie sylwestra i jarmarku! Wszystko przez rządowe zmiany oraz szalejącą drożyznę

– To, co się teraz dzieje z kosztami działalności gospodarczej, jest doprawdy niespotykane – powiedział Florian Wojciechowski, właściciel działającego od 1994 roku sklepu spożywczego i wielobranżowego przy ul. Oliwskiej 66 w Nowym Porcie. – Ja działałem również w latach osiemdziesiątych, przy tej dużej inflacji [rok] 1989, to nie było nawet to, co teraz jest. Koszty energii wzrosły o 400 procent – dodał, wskazując, że likwidacja obniżki podatku VAT może jeszcze podnieść wysokość rachunków.

– Majowa opłata za okres dwumiesięczny wynosiła mnie 2386 zł 92 grosze. Na koniec sierpnia dostałem opłatę [rachunek] za energię: 8211,76 zł. Oprócz tego, jeszcze Energa łaskawie mnie obciążyła kwotą 160 złotych za spóźnienie 2-dniowe z zapłatą – powiedział.

Przedsiębiorca z portowej dzielnicy zwrócił uwagę, że podwyżki cen prądu to tylko jeden z wielu jego obecnych problemów. W budynku, gdzie mieści się sklep, używane jest bowiem ogrzewanie węglowe, którego koszt (4-5 ton na sezon) do 2021 roku, jak powiedział, wynosił ok. 700 zł [za tonę], podczas gdy obecnie na składach, gdzie kupował, węgla nie ma, a zapisy na jego zakup oznaczają koszty rzędu nie mniejszego niż 2,5 tys. zł za tonę. Polski Ład, w opinii Floriana Wojciechowskiego, zamiast obniżyć koszty prowadzenia działalności gospodarczej, podniósł je. Chodziło mu m.in. o wysokość składki zdrowotnej.

– Pracownicy zarabiają, to jest przykre, ale najniższą stawkę. Przecież oni przy tej inflacji powinni wiele więcej zarabiać, no ale, skąd ja mam im zapłacić? – pytał sklepikarz, który tłumaczył, że z 6 zatrudnianych osób już musiał zwolnić jedną, i złożył wypowiedzenie dotyczące najmu od magistratu lokalu przy Oliwskiej 66, które rozwiązuje umowę do końca roku.

– Jeśli nie zmienią się stawki, jeśli nie zostanie zmniejszona stawka za energię i inne koszty, to zamknę – zapowiadał, co odbić się ma nie tylko na życiu dotychczasowych pracowników, ale też dostawców i hurtowni. Tłumaczył, że z ok. 10 rodzinnych sklepów w dzielnicy zostały 3, a pozostałe, podobnie jak gastronomia, ograniczają dostawy – dodał.

PRZECZYTAJ TEŻ: W Słupsku drożej za wywóz śmieci o... 50 groszy od mieszkańca

Poseł Tadeusz Aziewicz (PO) prezentował tablice, wskazujące na wzrost marż wytwórców z branży energetycznej – państwowych koncernów, z 11 do 72 procent, jeśli chodzi o giełdowe ceny w kontekście węgla kamiennego. Z zademonstrowanych przez niego obliczeń wynika, że marża wzrosła z 51 zł za megawatogodzinę do... 1261 zł.

– Rząd ma narzędzia, żeby oddziaływać, interweniować, tak żeby umożliwić przetrwanie osobom ,takim jak pan Florian. Natomiast robi to z opóźnionym zapłonem, w chaosie, w sprzeczności różnego rodzaju poglądów i koncepcji, które artykułuje. Dobra terapia to jest taka terapia, którą przeżywa pacjent. Natomiast tutaj mam poważne obawy, że pacjent może nie dotrwać do zakończenia procesu, którym w tej chwili chwali się rząd – argumentował Tadeusz Aziewicz.

PRZECZYTAJ TEŻ: Pomorskie miasta bez umowy na prąd! Sytuacja jest podbramkowa

– Historia pana Floriana, niestety, nie jest historią pojedynczą. Tych historii mamy dziesiątki z miast, z mniejszych miejscowości, właściwie z całego regionu. Spotykamy się z ludźmi, którzy zamykają swoje małe firmy, często firmy rodzinne, które są u nich we wsi jednym z niewielu prywatnych pracodawców. Zamykają, bo ich zwyczajnie nie stać. Nie stać ich na prąd, nie stać ich na ogrzewanie, nie mogą godnie płacić ludziom – wymieniała Barbara Nowacka, posłanka, która startowała z listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej, ale nie należy do PO. – Kiedy słyszymy te wszystkie żenujące konflikty rządzących, te spory – kto, w której spółce Skarbu Państwa, czytamy o tych karuzelach ze stanowiskami, czytamy o niekompetentnych ludziach władzy, którzy zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy [złotych], to wydaje się, że ta władza kompletnie zapomina, po co jest.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama