Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Pomorze lat 50. na kolorowej fotografii

Francuski konsul zostawił nam prawdziwy skarb – o zdjęciach z albumu „Gdańsk lat 50. w obiektywie Marcela Grisarda” mówi Maja Bieńkowska z Gdańskiej Galerii Fotografii, oddziału Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Gdańsk i Pomorze w obiektywie Marcela Grisarda
Gdańsk i Pomorze w obiektywie Marcela Grisarda

Autor: Muzeum Narodowe w Gdańsku

Francuski dyplomata Marcel Grisard przyjechał do Gdańska w 1956 roku, by przez cztery lata pełnić tu urząd konsula.

Gdańsk nie był dlań typową lokalizacją. Ze względu na wykształcenie oraz znajomość języków orientalnych, zajmował wcześniej placówki na Bliskim Wschodzie.

Ale w powojennym Gdańsku zakochał się natychmiast.

Pokochał to miasto, ale i okolice. Lubił wędkować, więc często – z żoną i dwiema córkami – wyprawiał się na Kaszuby nad tamtejsze jeziora. Podziwiał przyrodę tych stron, przede wszystkim jednak ludzi. Choć wzajemny kontakt nie od początku był serdeczny. Wobec francuskiej, dobrze sytuowanej rodziny trzymano raczej dystans. Nie na długo, szybko zyskali tu wielu przyjaciół, a ich dom zawsze był pełen ludzi.

Konsul kochał wędkować, ale jeszcze bardziej fotografować.

A – mimo braku wykształcenia w tej dziedzinie – robił świetne zdjęcia. Będąc konsulem, miał dostęp do najlepszych materiałów fotograficznych, dzięki temu pozyskaliśmy jedne z pierwszych kolorowych zdjęć Gdańska z tamtego czasu.

Był uważnym, wrażliwym, pełnym entuzjazmu artystą. Zachwycały go przyroda, krajobrazy, czarowne światło, które na chwilę pojawia się w lesie, na polanie czy na polnej drodze... Potrafił je dostrzec, nim się zachwycić i uwiecznić je.

To, co jednak dla nas, gdańszczan, najbardziej niezwykłe to to, że dzięki Marcelowi Grisardowi możemy oglądać dziś barwne zdjęcia z czasu odbudowy miasta. Francuski konsul zostawił nam prawdziwy skarb, bardzo ważny fotograficzny dokument, zapis historii Gdańska. Na zdjęciach są powojenne zgliszcza, ale dostrzegamy też entuzjazm mieszkańców, którzy, jak domy, podnoszą się z ruin do życia.

Ważną bohaterką fotografii jest też młodziutka córka konsula Françoise. Dzięki niej możemy dziś oglądać te zdjęcia.

Ta niezwykła historia zaczęła się w 2014 roku, gdy prezentowaliśmy w Polskiej Bibliotece w Paryżu zdjęcia wileńskiego fotografa Stanisława Filiberta Fleury’ego. Wystawę obejrzała, pracująca na co dzień we Francji, polska dziennikarka Jolanta Barełkowska. Traf chciał, że przyjaźniła się z Françoise Grisard. Opowiedziała jej o naszej galerii i o tych fotografiach sprzed wieku, cudem odnalezionych. Okazało się, że i historia Françoise jest równie fascynująca. Francuzka opowiedziała dziennikarce o ojcu konsulu, o czasie gdy i ona – będąc nastolatką – mieszkała w Gdańsku, o tym, jak pokochała to miasto, jak za nim tęskniła... Pokazała zdjęcia, które zrobił na Wybrzeżu ojciec.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zima w Gdańsku w latach 50. Fotograficzne perełki w zbiorach Gdańskiej Galerii Fotografii

Przyjaźniła się wtedy z aktorami głośnego w tamtym czasie w Gdańsku teatrzyku Bim-Bom, m.in. ze Zbigniewem Cybulskim i Bogumiłem Kobielą. Zainspirowała ich. Tak powstał scenariusz słynnego filmu „Do widzenia, do jutra” w reżyserii Janusza Morgensterna.

Wszystko zaczęło się od przedstawienia, na które do słynnego teatru zaprosił ją ojciec. Była zachwycona! Po spektaklu poszli pogratulować aktorom, okazało się, że mówią po francusku. To był początek pięknej przyjaźni. O tym, że powstał film, a ona była dla twórców inspiracją, dowiedziała się później, w latach 90., kiedy to Janusz Morgenstern zaprosił ją na pokaz cyfrowej wersji filmu.

Gdy zdjęcia, które nam ofiarowała, pokazaliśmy na wystawie w 2019 roku w Gdańskiej Galerii Fotografii, pytaliśmy Françoise, który z aktorów Bim-Bomu był wybrankiem jej serca. Zachowała dyskrecję. Pewne jest natomiast to, że przyjaźnie z lat młodzieńczych nie zakończyły się wraz z wyjazdem rodziny Grisardów z Gdańska.

Na zdjęciach w albumie jest nie tylko Pomorze. To czuły zapis podróży po Polsce francuskiego dyplomaty i fotografa.

Konsul miał wyborne poczucie humoru! Na jednym ze zdjęć – samochód Grisardów, simca. Wzbudza większe zainteresowanie przechodniów niż pobliski Wawel!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaCzec Księgarnia Kaszubsko-Pomorska
Reklama