Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rigoletto na campingu. Premiera w Operze Bałtyckiej

Symbolem dzisiejszych, popandemicznych czasów, jest przemieszczanie się, droga, a więc kamper, camping. Stąd taka, a nie inna sceneria - mówi Romuald Wicza-Pokojski, reżyser "Rigoletta" w Operze Bałtyckiej. Premiera już w sobotę, 3 czerwca
Rigoletto na campingu. Premiera w Operze Bałtyckiej

Autor: Krzysztof Mystkowski | KFP

Zabiera nas pan, miast do pałacu księcia, do przyczepy campingowej?

Tak, inscenizacja „Rigoletta” jest i powinna być współczesna. Tematy, które poruszamy w naszym przedstawieniu dotyczą każdego czasu i każdej społeczności, także mikrospołeczności współczesnych nomadów. Symbolem dzisiejszych, popandemicznych czasów, jest przemieszczanie się, droga, a więc kamper, camping. Stąd taka, a nie inna sceneria. Odwołujemy się do czasów nam bliskich, bo to, o czym zamierzamy opowiedzieć, dotyczy nas, żyjących dzisiaj.

Kim ten książęcy błazen Rigoletto dzisiaj zatem jest?

To pytanie, które może dotyczyć każdego bohatera tej opowieści. Zawsze jest jakiś książę, który sprawuje władzę, jest też i jakiś błazen, który ma czelność mówienia innym co myśli, podburzania, krytykowania. To, co jest głównym przesłaniem tego wielkiego dzieła może wyrazić przysłowie „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Często czynimy zło wobec innych, będąc przekonanym, że nas ono nie dotknie, że nas ono nie spotka. To też opowieść, która stawia pytanie: Dlaczego bawisz się czyimś losem, czyimiś emocjami? Nic dobrego z tego nigdy nie wynika. To zawsze kończy się fatalnie. Mamy zatem Rigoletta, ojca, który chce uchronić córkę przed złym światem, światem, którego szczerze nienawidzi. Ale chroniąc zadaje jej krzywdę. Kształtuje w niej nieodporność na zło, naiwność wobec świata. Tym samym zsyła na nią nieszczęście. To wielki traktat o moralności. Opowieść o  poświęceniu i tęsknocie, ale również o odrzuceniu i zemście. Zależy mi, żebyśmy tę gorzką refleksję o świecie i naturze ludzkiej odnieśli do naszego mikroświata, byśmy się w tym dziele przejrzeli, jak w lustrze.

Ale to też historia o miłości…

Córka Rigoletta w pełnej czystości serca kocha tego swojego księcia, mimo wszystko…

Jakakolwiek byłaby wymowa inscenizacji, wszyscy i tak czekają na „La donna e mobile”.

Jedna z najsłynniejszych arii operowych. Często z radością wykonywana, a to przecież jest bardzo gorzki tekst, w którym książę przerzuca odpowiedzialność na kobiety. Kobieta zmienną jest, cóż on ma na to poradzić… Stara się temu tylko sprostać. W kwestii dramaturgii spektaklu jesteśmy zgodni z  tym, co zapisał kompozytor i o czym mówi libretto. Bo też w strukturze tego wybitnego dzieła nie ma co zmieniać. Gramy od pierwszej do ostatniej nuty, tak jak zostało to zapisane. Wychodzimy z założenia, że skoro kompozytor tak zapisał, to raczej wiedział, co robi... Muzyka ta wciąż fascynuje, przesłanie - wciąż jest aktualne. Precyzyjnie staramy się oddać myśl Verdiego. To szacunek wobec autora.

Ale i ukłon w stronę widza.

Wszystkie hity tej opery u nas są, do tego kunsztownie wyśpiewane i zagrane. Widzowie mogą spodziewać się uczty.

Dla dyrygenta, Yaroslawa Shemeta to pierwsze w karierze „Rigoletto”?

Tak, bo też nie wiem kiedy zdążyłby – jak  na tak młody wiek i artystyczną  intensywność - tego dokonać po raz kolejny.

Wracając do „La donna e mobile”. Dlaczego wciąż nas tak uwodzi?

„Rigoletto” to muzyka pełna kontrastów i emocji. Muzyka, w której jest wszystko. To  mistrzostwo Verdiego, w którego warto się wsłuchać.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama