Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdynia: Bezdomny kijem broni koczowiska. Niespokojnie w parku przy ulicy Spokojnej

Rodzinny park znajduje się przy ul. Spokojnej w Gdyni. W okolicy przybywa bloków mieszkalnych, to więc miejsce bardzo chętnie odwiedzane przez szukających wytchnienia i spokoju. Park jest dziełem Aleksandry oraz Wiesława Karpisiaków, radnych dzielnicy Mały Kack, którzy włożyli w jego powstanie mnóstwo czasu, pomyślunku i fizycznego wysiłku, przeznaczonego na porządkowanie terenu. Niestety, w samym środku parku tkwi koczowisko bezdomnego człowieka, który niszczy teren, znosi śmieci, obraża i wyzywa ludzi. Ostatnio polała się już krew. Czy gdyńscy urzędnicy i radni są bezradni wobec mężczyzny panoszącego się w parku?
koczowisko w Parku Rodzinnym w Gdyni
Koczowisko w Parku Rodzinnym w Gdyni

Autor: Piotr Piesik | Zawsze Pomorze

Rodzinny Park przy ul. Spokojnej w Gdyni nie taki spokojny

Ulica Spokojna, dzielnica Mały Kack. Dojeżdżając do końca asfaltowej jezdni, z jednej strony mamy rozbudowujące się wciąż osiedla bloków mieszkaniowych, z drugiej – cmentarz. Jest jeszcze ściana zieleni, w niej zaś alejka z bramą, na której napisano: „Park Rodzinny”. Widok nieco idylliczny, choć może to być mylące.

– Park budujemy już szósty rok. Jesteśmy z mężem autorami pomysłu na to miejsce. Kiedyś były tu ogródki działkowe. Wokół dużo osiedli, więc doszliśmy do wniosku, że taki park będzie przysłowiowym strzałem w dziesiątkę – mówi Aleksandra Karpisiak, emerytowana nauczycielka, radna dzielnicy Mały Kack. – Jesteśmy tutaj co najmniej dwa razy dziennie. Porządkujemy teren, wycinamy krzaki, tniemy gałęzie, zbieramy śmieci. Pomagają nam przyjaciele. Korzystamy z budżetów obywatelskich oraz częściowo z pieniędzy Rady Dzielnicy Mały Kack. Udało się już zrobić bardzo dużo i na pewno byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie jeden człowiek, który urządził sobie koczowisko w samym środku parku, i nikt nie może sobie z nim poradzić.

PRZECZYTAJ TEŻ: Miejsce dla osób bezdomnych. Mogą skorzystać z pomocy lekarskiej i się ostrzyc

Aleksandra i Wiesław Karpisiakowie, twórcy Parku Rodzinnego w Gdyni

Bezdomny zamieszkuje Park Rodzinny w Gdyni. Skład śmieci i koczowisko

Z opowiadania Aleksandry Karpisiak kształtuje się obraz niezwykle uciążliwego osobnika, który zaczyna być wręcz niebezpieczny. Jak relacjonuje radna, mężczyzna dewastuje wyposażenie parku, wyrzuca fekalia i śmieci na alejki, znosi odpady. Niemal w centrum parku, w nisko położonej części, ogrodził kawał terenu resztkami folii, siatki, słupkami wyraźnie pochodzącymi ze śmietników. Znosi tam różne przedmioty, w ostatnim czasie nawet stawia drewniane słupy, jakby planował budowę jakiegoś schronienia.

Jest bardzo agresywny. My z nim nie rozmawiamy, nie zaczepiamy go, natomiast on nas wyzywa. Niedawno zaszedł mnie od tyłu i uderzył kijem w dłoń, wytrącając telefon. Zgłosiłam sprawę dzielnicowemu policji, który poradził mi złożyć zawiadomienie w sądzie po wpłaceniu kaucji. Mężczyzna z parku chodzi z psem, a wcześniej z dwoma psami, które szczuł na dzieci. Jakoby jest bezdomny i nie można mu nawet dostarczyć dokumentów. Byliśmy z tą sprawą chyba już u wszystkich, pisaliśmy do prezydenta Szczurka, do Straży Miejskiej, do policji. Bez skutku.

Aleksandra Karpisiak / radna dzielnicy Mały Kack w Gdyni

Wspomniane koczowisko rzeczywiście wygląda na miejsce, do którego ktoś stale znosi rozmaite przedmioty. Widać coś w rodzaju namiotu z folii. Niestety, nie udało nam się nigdzie spotkać samozwańczego gospodarza tego miejsca, nazwijmy go dla potrzeb artykułu „panem X”.

Park Rodzinny w Gdyni. Dziewięć hektarów ku pożytkowi mieszkańców

Poza koczowiskiem, Park Rodzinny robi duże wrażenie. Aż dziw bierze, jak w takiej bliskości osiedli mieszkaniowych udało się zachować 9 hektarów dorodnej zieleni z pięknym drzewostanem. Z bloków przychodzą ludzie szukać tutaj spokoju, odpoczynku, relaksu i owoców. Wielu wyprowadza psy, korzystając ze specjalnie wyznaczonego i ogrodzonego wybiegu.

PRZECZYTAJ TEŻ: Po co bezdomnemu kapcie, czyli cztery przystanki Autobusu SOS Towarzystwa Pomocy Świętego Brata Alberta

– To znakomity pomysł, fantastyczne miejsce. Przychodzę tu bardzo często. Wielkie wyrazy uznania dla tych, którzy ten park urządzili i nim się opiekują – mówi nam właściciel dużego labradora. Przyjechał ze Szwecji, mieszka niedaleko.

Spotykamy też dwie młode panie, idące parkową alejką z dziećmi. Nie mogą się nachwalić radnych Karpisiaków za ich energię, pomysłowość, dbanie o teren parku.

Park Rodzinny z jednej strony dowodzi, że dzięki budżetom obywatelskim da się zbudować coś naprawdę pożytecznego, z czego chętnie korzystają mieszkańcy. Z drugiej, pokazuje, jak wiele można zdziałać energią i wysiłkiem dwojga ludzi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Tłumy na festynie rycerskim w Parku Oruńskim

Wszystko zaczęło się całkiem niedawno, kiedy w gdyńskim budżecie obywatelskim za rok 2018 przegłosowano projekt parku ze strefą rekreacji, streetworkout oraz wybiegiem dla psów, który powstać miał na terenie dawnych ogródków działkowych przy ulicy Spokojnej. Już wtedy pojawił się problem z zajmowaniem tego terenu przez bezdomnego, którego nie dało się usunąć. Co więc zrobiono? Zmieniono lokalizację pierwszego etapu parku.

Najważniejsze, że wszystko ruszyło. Lista wykonanych prac jest wręcz imponująca: trasa rolkowa, strefa piknikowa, stojaki na rowery, stoły, ławki, kosze na odpadki, strefa seniora, amfiteatr, brama-witacz przy wejściu do parku, słupy do zawieszania hamaków, stół do ping-ponga, piłkarzyki, kosz do streetballa, linarium, nawet tzw. tyrolka do zjazdów!

PRZECZYTAJ TEŻ: Park Miejski w Tczewie przejdzie rewitalizację. Na przetarg wpłynęło sześć ofert

Twórcy parku tak pisali w maju 2022 roku do prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka:

„Panie Prezydencie, jesteśmy autorami koncepcji Parku Rodzinnego przy ul. Spokojnej w Małym Kacku. Park powstaje z 5 wygranych już dużych i 3 małych funduszy Budżetów Obywatelskich (2018-2021) oraz Rady Dzielnicy o łącznej wartości ponad 2 milionów złotych. Do tego należy doliczyć ogromny wkład pracy własnej, przy czym obydwoje mamy powyżej 70 lat”.

Radni nie spoczywają jednak na laurach i deklarują chęć dalszej rozbudowy parku.

Park Rodzinny w Gdyni. Radny zaatakowany kijem

Przeszkadza w tym eskalacja konfliktu wokół parku. Niedawno polała się tam krew. Cytujemy fragment zgłoszenia o przestępstwie, które Wiesław Karpisiak złożył w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni:

„Dnia 3 sierpnia 2023 roku ok. godz. 10.40 wjechałem samochodem w drogę gruntową na terenie Parku Rodzinnego przy ul. Spokojnej, celem kontroli stanu hamaków i czystości na terenie Parku. Na drodze, z przeciwnej strony, szedł z psem p. X – nielegalnie zajmujący fragment działki miejskiej. Zatrzymałem się ok. 2 m przed nim, mając nadzieje, że zejdzie na bok i mnie przepuści. Nie wysiadałem z samochodu, ale miałem uchylone okno przy kierowcy. Zostałem zaatakowany przez p. X słownie, używał niecenzuralnych wyzwisk i gróźb karalnych. Następnie p. X podszedł do samochodu i kijem, którym się podpierał, przez uchylone okno zaatakował mnie tym kijem. Pierwsze uderzenie sparowałem ręką, a następne trafiło w moją głowę. Koniec kija trafił w okulary, które pogięło i rozbiło, powodując ranę łuku brwiowego i oka lewego”.

radny Wiesław Karpisiak zaatakowany kijem

Wezwanym na miejsce zdarzenia policjantom agresor wyjaśnił, że działał w obronie własnej, ponieważ... radny go obrażał.

Wiesław Karpisiak skierował dokument również do Straży Miejskiej, prezydentów Gdyni, MOPS, ZDiZ. Odpowiedział mu wiceprezydent Michał Guć:

– Uprzejmie informuję, że w zakresie odpowiedzialności karnej gmina oraz prezydenci nie mają uprawnienia do działania. Jest to sprawa z art. 217 Kodeksu karnego.

PRZECZYTAJ TEŻ: Policjanci uratowali mężczyznę przed śmiercią z wychłodzenia

Czy gdyńscy urzędnicy i radni są bezradni wobec mężczyzny panoszącego się w parku?

– Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego. W zakresie bezumownego korzystania z nieruchomości gminnej, Wydział Nieruchomości zweryfikuje stan faktyczny i, w razie konieczności, podejmie stosowne działania – dodał wiceprezydent Guć.

Bezdomny zamieszkuje Park Rodzinny w Gdyni. Czy nic nie można zrobić?

Poprosiliśmy o opinię Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni, czyli jednostkę miasta zajmującą się podobnymi terenami. Jak odpowiedziała nam rzeczniczka ZDiZ Magdalena Wojtkiewicz:

Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni zna sprawę osoby bytującej na terenie parku rodzinnego przy ul. Spokojnej i wielokrotnie inicjował działania, mające na celu rozwiązanie problemu osoby, która bytuje we wspomnianym miejscu. (…) ZDiZ wielokrotnie podejmował też próby uporządkowania konstrukcji zbudowanej przez osobę bezdomną, jednak były one bezskuteczne. ZDiZ nie ma możliwości usunięcia koczowiska, które jest obecnie zajmowane przez osobę tam bytującą. Wspomniana osoba nie posiada tytułu prawnego do nieruchomości, wzywana była do oczyszczenia gruntu i wydania go Gminie, bez powodzenia.

PRZECZYTAJ TEŻ: Bezdomny koczuje na ławce obok UM w Malborku. Jak mu pomóc? Na siłę nic nie można zrobić...

Wydział Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji Urzędu Miasta Gdyni, który po bezskutecznych próbach niedopuszczenia do osiedlenia się osoby fizycznej na ww. działce (wielokrotne wzywanie do usunięcia ruchomości), zarządzeniem nr 464/19/VIII/P Prezydenta Miasta Gdyni z dnia 19.02.2019 r. sprawę skierował na drogę postępowania sądowego o wyegzekwowanie wydania ww. gruntu, stanowiącego własność Gminy Miasta Gdyni. Sąd nie mógł nadać sprawie o wydanie przedmiotowego gruntu biegu, albowiem osoba bytująca na ww. nieruchomości nie posiada adresu, na który mogłaby być dostarczona korespondencja sądowa. Po nieskutecznych próbach doręczenia oraz ustalenia adresu do doręczeń postępowanie decyzją Sądu Rejonowego w Gdyni zostało zawieszone, następnie umorzone – wskazała rzeczniczka ZDiZ.

Podsumowując, obowiązujące przepisy i decyzja Sądu uniemożliwiają Gminie Miasta Gdyni skuteczne oczyszczenie przedmiotowego terenu. Wydział Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji analizuje jednak inne możliwości rozwiązania przedmiotowego problemu.

Magdalena Wojtkiewicz / rzeczniczka Zarządu Dróg i Zieleni w Gdyni

– Przecież mój mąż mógł stracić oko! Ten człowiek jest niebezpieczny dla innych, kiedy to zrozumieją władze miasta, policja, wszystkie odpowiedzialne instytucje? Czy musimy czekać, aż stanie się coś naprawdę tragicznego, na przykład napadnięte zostanie dziecko? Wtedy dopiero posypią się pytania, dlaczego nikt wcześniej nie zrobił tego, co powinien? – pyta Aleksandra Karpisiak.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama