Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Paweł Maślona, reżyser zwycięskiego „Kosa”: Ten film jest dzieckiem swoich czasów

Jak mówiły scenarzystki „Imago" - Chajdas i Góra ten film ma boleć. I wielu boli. Ale jednak „Imago” podzielił publiczność. Jedni kupili obraz w całości, dla innych to kino pewnego chaosu i rozedrgania, które chwilami męczy.
Paweł Maślona, reżyser zwycięskiego „Kosa”: Ten film jest dzieckiem swoich czasów

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Film Pawła Maślony „Kos” wielkim zwycięzcą 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.

Tym razem werdykt jury został przyjęty przez publiczność w gdyńskim Teatrze Muzycznym euforycznie. I był zgodny nie tylko z nagrodą dziennikarzy, ale także z oczekiwaniami festiwalowej widowni. A taki triumwirat w Gdyni rzadko się zdarza. Bo tu, jak wiadomo, łaska pańska jurorów czasami na pstrym koniu jeździ.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. "Kos" ze Złotymi Lwami! Srebrne Lwy dla "Imago"

Kos” to największy zwycięzca. Ale nie jedyny.

Tyle co nic”... a prawie wszystko – tak można skomentować worek z nagrodami dla tego filmu. Niezwykle skromny, ale prawdziwy obraz polskiej wsi doceniło jury oraz publiczność festiwalowa. Grzegorz Dębowski za swój debiut fabularny pt. „Tyle co nic” otrzymał nagrodę za debiut reżyserski i za scenariusz, Złotego Pazura w kategorii „Inne spojrzenie”, a Artur Paczesny – odkrycie tego festiwalu nagrodę dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, choć w tej kategorii miał bardzo silną konkurencję z takimi gwiazdami kina jak Jakub Gierszał, Jacek Braciak i wielu innych.

Do grona zwycięzców festiwalowych doszlusował najbardziej trójmiejski film „Imago” w reżyserii Olgi Chajdas (wspólnie z aktorką Leną Górą napisała też scenariusz).

Imago” to postpunkowy dramat psychologiczny o młodej kobiecie, łaknącej lepszego życia pośród szarości PRL, opowieść o więzi matki i córki, głodzie wolności, seksie i medytacji. Historia rozpoczyna się w Trójmieście w 1987 roku, a kończy w roku 1989, po pierwszych wolnych wyborach w Polsce. Jak mówiły scenarzystki Chajdas i Góra ten film ma boleć. I wielu boli. Ale jednak „Imago” podzielił publiczność. Jedni kupili ten obraz w całości, dla innych to kino pewnego chaosu i rozedrgania, które chwilami męczy.

ZOBACZ TEŻ: Agnieszko, nie jesteś sama. Lawina wsparcia dla reżyserki w Gdyni

Bohaterka filmu to nie jest anonimowa postać, nie jest wymyślona, ale prawdę powiedziawszy zapomniana. W filmie wracamy do lat osiemdziesiątych. Gdańska Scena Alternatywna, postpunkowy zespół Pancerne Rowery i jako wokalistka ona – bezkompromisowa Ela „Malwina” Góra. Mama aktorki Leny Góry. Lena podzieliła się historią swojej matki z widzami. Dla niej ten film, jak mówiła, to forma terapii, która miała jej pozwolić na odcięcie pępowiny z rodziną, na pozbyciu się wstydu. To historia ciekawa, choć smutna. Bardziej bolesna, niż radosna.

„Doppelgänger. Sobowtór” Jana Holoubka też został doceniony za reżyserię, za zdjęcia, scenografię, za kostiumy, a Tomasz Schuchardt został nagrodzony za rolę drugoplanową w tym filmie.

Skoro są zwycięzcy to muszą być też pokonani. I w tej grupie znaleźli się „Chłopi” małżeństwa Welchmanów, film, który po wielkim sukcesie w Toronto przyjechał do Gdyni jako absolutny faworyt. Tymczasem „Kos” ich wykosił – jak żartowano. Chociaż nie do końca. Bo „Chłopi” wyjechali z Gdyni ze Specjalną Nagrodą Festiwalu oraz z równie ważną  Nagrodą Publiczności.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama