Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Dramatyczne przeciążenie szpitala na Srebrzysku! Pacjentów dwa razy więcej niż łóżek!

W czwartek na 46-łóżkowym oddziale dziecięco-młodzieżowym Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku przebywało ponad 70 dzieci. Mimo skrajnego przeciążenia oddziału, psychiatrzy nie mieli gdzie odsyłać przywożonych przez karetki młodych ludzi, głównie po próbach samobójczych. - Lekarze przyjmują pacjentów w stanie zagrożenia życia - mówi dr Izabela Łucka, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dziecięcej.
Dramatyczne przeciążenie szpitala na Srebrzysku! Pacjentów dwa razy więcej niż łóżek!
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Dyspozytorzy wiedzą o braku miejsc. Karetki przywożą dzieci

Od dwóch lat nie było tak źle, jak teraz słyszę w szpitalu psychiatrycznym na gdańskim Srebrzysku. Liczba dzieci, przywożonych na oddział  w ostatnich dniach rośnie lawinowo.

O przeciążeniu oddziału poinformowano już dyspozytorów CPR. Jeśli jednak dziecko trafia po próbie samobójczej na izbę przyjęć, lekarz ma obowiązek je przyjąć. Najpierw szuka się wolnych miejsc w szpitalach w całej Polsce, ale w sytuacji gdy podobne problemy mają praktycznie wszystkie placówki, ostatecznie dostawia się kolejne łóżko na zatłoczonym oddziale.

Konieczna całodobowa opieka

Dyrektor szpitala, dr Mariusz Kaszubowski, przypomina, że łóżka nie leczą. A lekarzy brakuje. W całym kraju mamy około 550  psychiatrów dziecięcych, w tym niemalże co trzeci jest już w wieku emerytalnym.

To jest absolutny dramat przyznaje dr Izabela Łucka, wojewódzki konsultant w dziedzinie psychiatrii dziecięcej.  Oddział nie powinien mieć więcej pacjentów, niż miejsc. 

CZYTAJ TEŻ: Dzieci i młodzież nie nadążają za tym zwariowanym światem

W rozwiązaniu problemu nie pomoże niedawne otwarcie na gdańskim Srebrzysku oddziału dziennego dla dzieci i młodzieży z 15 miejscami. Dzieci są przywożone do izby przyjęć w stanie zagrożenia życia. Muszą być pod całodobową opieką, której oddział dzienny nie zapewnia.

Psychiatryczne SOR-y dla dzieci?

O niebezpiecznym przeciążeniu oddziałów psychiatrii dziecięcej  od lat lekarze mówią na różnych forach i szczeblach. I co z tego wynika?

Brak działania, brak odpowiedzi - odpowiada krótko dr Łucka. Rzecznik Praw Pacjentów napisał do mnie jedynie, że dużo robi, a reforma jest wdrażana.

 W obecnej sytuacji widać szczególnie, że nie ma procedur, które powinny być wdrażane w tak dużym kryzysie. Nikt odgórnie nie wskazał, gdzie powinno trafić dziecko, dla którego nie ma miejsca w szpitalu psychiatrycznym.

Dr Izabela Łucka jest laureatką plebiscytu Pomorzanin/Pomorzanka Roku 2022, organizowanego przez redakcję „Zawsze Pomorze”

Powinny powstać w innych placówkach, poza szpitalami psychiatrycznymi, odpowiedniki psychiatrycznych SOR-ów dla dzieci uważa dr Łucka. Część szpitali zatrudniła już konsultanta psychiatrę, do tego potrzebny jest liczny personel ratowniczy, kilku psychologów oraz możliwość konsultacji psychiatrycznej, pediatrycznej, ewentualnie toksykologicznej. Albo praca z psychologiem i rodziną będzie na tyle efektywna, że można wypisać dziecko i oddać je pod opiekę ambulatoryjną, albo pacjent będzie bezpiecznie czekać na wolne miejsce na oddziale psychiatrii dziecięco-młodzieżowej.

Praca z dziećmi zaburzonymi jest bardzo trudna i niewielu chce się jej podjąć, więc powołanie takich SOR-ów w szpitalach powinno być określone w rozporządzeniu na poziomie ministerialnym. Propozycję takiego właśnie rozwiązania problemu miał wielokrotnie wysyłać do resortu zdrowia pomorski lekarz wojewódzki, dr Jerzy Karpiński. Ostatecznie pomysł powołania psychiatrycznych SOR-ów przedyskutowano wraz z konsultantami krajowymi ds. toksykologii, pediatrii i psychiatrii na szczeblu ministerialnym.

Była nawet wstępna zgoda, ale ostatecznie zostaliśmy z niczym  podsumowuje dr Izabela Łucka. Jak zawsze.

Szkoła dokłada swoje. Rozmowa z Anną Czarnowską*

Jest źle?
Bardzo źle. Takiej sytuacji nie było u nas w ciągu dwóch ostatnich lat. To nie jest tylko kwestia braku miejsc na oddziale, ale przede wszystkim braku personelu medycznego, który musi zająć się dodatkowymi pacjentami.

Może powinny wzrosnąć stawki w psychiatrii dziecięcej, by więcej chętnych lekarzy szukało pracy w waszym szpitalu?
To też nie rozwiązuje sytuacji. Mamy około 555 psychiatrów dzieci i młodzieży w Polsce. Z tego część to osoby posiadające inne specjalizacje lub w wieku emerytalnym, które nie chcą pracować na szpitalnych oddziałach. Nie można liczyć że podejmą w szpitalu pracę z dziećmi i młodzieżą nawet po wzroście stawek.

Co z psychologami i psychoterapeutami?
Ich jest więcej, ale i tak na opłacaną przez NFZ wizytę u psychologa nieletni pacjent musi czekać pół roku, czasem nawet rok. O psychiatrze już nie wspominam, bo tu można mówić o kilkuletnich terminach. Konieczna jest naprawa systemowa, o czym mówi się od wielu lat. Trzeba kształcić więcej psychiatrów dziecięcych, umożliwiać chętnym rezydentury i wszelkie potrzebne specjalizacje.

Dramat rozgrywa się już teraz, a my mówimy o czymś, co da efekty za osiem lat?
Nawet za dziesięć lat. Dziś widzimy skutki zaniedbań systemowych, traktowania psychiatrii po macoszemu.

Dzieci przede wszystkim chcą być zauważone, słuchane przez najbliższe im osoby. Nie potrzebują ciągłego nacisku, na to, by być najlepszym w szkole i na dodatkowych zajęciach. Nie tędy droga! Dziecko szczęśliwe i spełnione może przynosić ze szkoły trójki, a nie tylko piątki i szóstki.

Doskonale pamiętam wiosenną prezentację platformy, która powstała w ramach projektu Lepsza Przyszłość. Przeciwdziałanie zaburzeniom psychicznym dzieci i młodzieży. Czat z psychologiem, interaktywna mapa miejsc, gdzie można na terenie naszego województwa szukać pomocy, możliwość wypełnienia wstępnego wywiadu diagnostycznego... Portal, który powstał dzięki pomocy unijnej, miał wypełnić lukę w systemie pomocy psychiatrycznej.
Nic nie wskazuje, by mimo działań podejmowanych w województwie pomorskim, szło ku lepszemu. Choć robimy naprawdę dużo. Na Pomorzu, jako Wojewódzki Szpital Psychiatryczny wyszliśmy do ludzi szkolimy policjantów, lekarzy, dyrektorów szkół, nauczycieli, pedagogów, psychologów, pracowników ośrodków pomocy społecznej, współpracujących z rodzinami. I od tych osób słyszymy coraz częściej o zaniku kompetencji rodzicielskich. Część z nich szuka własnymi kanałami informacji, jak stać się kompetentnym rodzicem, inni nie, bo nie mają na to chęci, czasu a coraz częściej siły pracując coraz dłużej i więcej. Dlatego należy jak najszybciej znaleźć środki na zorganizowanie tego typu szkoleń w całej Polsce. Trzeba podejść do tego systemowo, gdyż tylko takie działanie pomoże zmniejszyć ponure statystyki.

Dlaczego właśnie teraz tyle dzieci odczuwa załamanie psychiczne?
Mamy listopad i wyraźnie widać, że swoje dokłada szkoła. Dzieci przede wszystkim chcą być zauważone, słuchane przez najbliższe im osoby. Nie potrzebują ciągłego nacisku, na to, by być najlepszym w szkole i na dodatkowych zajęciach. Nie tędy droga! Dziecko szczęśliwe i spełnione może przynosić ze szkoły trójki, a nie tylko piątki i szóstki. Lepsze oceny nie powinny być priorytetem. A dziś wielu rodziców wymaga wiele od dzieci, nie interesując się tym, co córka czy syn myśli, przeżywa, czuje. Dzieci są pozostawione samym sobie.

Polska szkoła jest opresyjna. Mówią o tym sami nauczyciele.
Pedagodzy nie są winni. Na ich plecy narzucono różne procedury, materiały, wymagania. Nauczyciele nie mają nawet kiedy porozmawiać z uczniami na lekcji o higienie zdrowia psychicznego. Nie wspominając już o tym, że brakuje czasu na godziny wyrównawcze dla dzieci, chociażby z matematyki, gdzie nauczyciele nie nadążają z przerabianiem tematów, co z pełną odpowiedzialnością mówię jako matka jedenastolatka. Nie każde dziecko jest Einsteinem i niewielu wyłapuje materiał na lekcji. Nie wszystkich rodziców stać na korepetycje, nie każdy może sam pomóc w opanowaniu nowych zadań. To prowadzi do wykluczenia edukacyjnego ucznia. Dzieci nie wytrzymują tego nacisku.

*Anna Czarnowska jest rzeczniczką Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, z ramienia WSP prowadzi szkolenia m.in. dla policji i szkół.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama