Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Rugby. Przegrali z Rumunami, ale wstydu nie ma

Reprezentacja Polski w rugby przegrała w Gdyni z Rumunia 8:20 w pierwszym meczu Rugby Europe Championship sezonu 2024. Taka porażka jednak ujmy naszym rugbistom nie przynosi.
Rugby. Przegrali z Rumunami, ale wstydu nie ma
Polacy w Gdyni nie dali rady Rumunom, ale zagrali lepiej niż przed rokiem

Autor: Wojciech Szymański | PZR

Dokładnie rok temu polscy rugbiści, debiutując w rozgrywkach Rugby Europe Championship, wysoko przegrali w Bukareszcie z Rumunią 27:67. Potem była klęska z Portugalią w Gdyni 3:65, ale tydzień później biało-czerwoni pokonali na tym samym stadionie Belgów 21:15. Ta wygrana dała naszym rugbistom 3. miejsce w grupie i prawo gry w półfinale z Niemcami, którzy w równoległej grupie zajęli 4. miejsce.

PRZECZYTAJ Byłe gwiazdy walijskiego rugby mają pomóc reprezentacji Polski

Tym razem Polska nie dała rady naszym zachodnim sąsiadom i przegrała 18:23, a to oznaczało, że nasza reprezentacja musiała w finałowym turnieju w Amsterdamie walczyć o 7. miejsce z Belgią. Po dramatycznym meczu Polacy przegrali 17:18 i zajęli w sezonie 2023 ostatnie 8. miejsce. Żeby utrzymać się w REC, czyli drugim po Pucharze Sześciu Narodów, europejskim poziomie rozgrywek, Polacy w sezonie 2024 muszą zając co najmniej 6. miejsce, choć i to nie gwarantuje utrzymania.

Osiągnięcie tego celu byłoby ogromnym sukcesem polskiego rugby. Tyle, że sobotnie wyniki meczów Belgia – Portugalia i Holandia – Hiszpania, każą z dużym dystansem podchodzić do jego realizacji w tym sezonie. Belgowie w sobotę sensacyjnie pokonali rewelację fazy grupowej jesiennego Pucharu Świata, czyli Portugalię 10:6, a Holendrzy przegrali z Hiszpanią tylko 18:20. Obie grupy REC wydają się być jeszcze bardziej wyrównane niż przed rokiem. Mecz z Rumunami w Gdynia miał po części dać odpowiedź na pytanie, czy nasza reprezentacja dołączy do tych drużyn, które realnie mogą myśleć o utrzymaniu się w tych rozgrywkach.

Do niedzielnego meczu z Rumunią Polacy przygotowywali się w Gdyni.

- W czasie tego zgrupowania zrobiliśmy chłopakom dwudniową przerwę, by mogli spędzić trochę czasu z rodzinami i odpocząć. Wróciliśmy do treningów w środę. Skład różni się nieco w porównaniu z ubiegłym rokiem, bo pojawiło się kilka nowych twarzy, ale też niektórzy zawodnicy nie mogli do nas dołączyć. Czekamy jednak na najbliższy mecz z niecierpliwością, w pełni świadomi, jakim wyzwaniem będzie starcie z Rumunami, którzy niedawno grali w Pucharze Świata – powiedział trener naszej kadry Walijczyk Christian Hitt.

PRZECZYTAJ Polscy rugbiści pracują nad siłą i szybkością

Nowe twarze, o których wspomina trener to, między innymi Lucas Niedźwiecki i jego brat Alex, rugbiści na co dzień występujący w Australii. Wszyscy ich dziadkowie byli Polakami, którzy dotarli do Australii i Nowej Zelandii w różnym czasie i na różne sposoby. Dziadek od strony ojca, Kazimierz oraz jego brat Jan byli w grupie 733 dzieci z Pahiatua – w większości sierot, które zostały ewakuowane z ZSRR wraz z Armią Andersa i popłynęły do nowego domu w Wellington. Tam Kazimierz zaczął grać w rugby i był przymierzany do występów w All Blacks – reprezentacji Nowej Zelandii. W przypadku Lucasa i Alexa Niedźwieckich najwyraźniej geny dały o sobie znać.

Mimo, że Polacy nie byli faworytem tego meczu, to podchodzili do starcia z Rumunią optymistycznie.

- Czujemy się zdecydowanie pewniej niż przed rokiem. Wiemy co nas czeka, ale oglądając nasze mecze uważam, że już dojrzeliśmy do tego poziomu. Lepiej poruszamy się po boisku, jesteśmy też lepiej przygotowani motorycznie, więc nie możemy się doczekać tego sprawdzianu. Przed własną publicznością chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a będzie to na pewno mocne przetarcie na początek sezonu – powiedział reprezentacyjny łącznik młyna Dawid Plichta.

Rumuni w 32-osobowym, szerokim składzie opublikowanym przez federację, zgłosili do tegorocznych rozgrywek aż 22 graczy, którzy walczyli na francuskich boiskach w Pucharze Świata ze Szkocją, Irlandią, RPA i Tonga. W ich kadrze zaszło dużo zmian z trenerem na czele. W Gdyni Rumunię prowadził francuski szkoleniowiec David Gerard, który w przeszłości jako zawodnik zdobywał dwukrotnie Puchar Heinekena ze słynną drużyną Tuluzy.

W Gdyni od rana padał deszcz i wiał dość silny wiatr, ale w czasie meczu aura była łaskawsza. Na trybunach stadiony w Gdyni mimo niedzielnego wieczoru było sporo kibiców spoza Trójmiasta, ale kompletu nie było. Polacy od początku grali ambitnie, choć popełniali dużo błędów. Rumuni, choć dużo silniejsi fizycznie, nie wszystkie – na nasze szczęście – potrafili wykorzystać.

W drugiej części nasi zagrali lepiej, co spowodowało, że byli skuteczniejsi w obronie, starali się „otwierać” grę i w samej końcówce spotkanie zdobyli przyłożenie na które zasłużyli. Nie pozwolili za to na ani jedno przyłożenie Rumunom.

W porównaniu do meczu sprzed roku kadra na pewni wypadła lepiej, chociaż nie do końca wiemy na ile silną będzie w tym sezonie kadra Rumunii.

Polska – Rumunia 8:20 (3:17)

Punkty dla Polski:

  • Jordan Tebbatt 5
  • Wojciech Piotrowicz 3.

Punkty dla Rumunii:

  • Cristian Stratila 5,
  • Alexandru Savin 5,
  • Tevita Manuma 5,
  • Tudor-Andrei Boldor-Boghita 5.

Polska: Jakub Wojtkowicz, Grzegorz Buczek, Thomas Fidler, Mateusz Bartoszek, Michał Krużycki, Vaha Halaifonua, Alexander Niedźwiecki, Piotr Zeszutek (kapitan), Mateusz Plichta, Wojciech Piotrowicz, Robert Wójtowicz, Peter Hudson, Nicolas Saborit, Stasio Maltby, Patryk Reksulak.
Rezerwowi: Jakub Burek, Craig Bachurzewski, Adam Lewandowski, Max Loboda, Jordan Tebatt, Kacper Palamarczuk, Dawid Plichta, Lucas Niedźwiecki

Rumunia: Alexandru Savin, Ovidiu Cojocaru (kapitan), Alexandru Gordas, Ionut-Lucian Muresan, Stefan Iancu, Vlad Neculau, Kamil Sobota, Cristian Stratila, Florin Surugiu, Tudor-Andrei Boldor-Boghita, Tevita Manumua, Jason Tomane, Paul Graure, Cosmin Iliuta, Paul Popoaia
Rezerwowi: Vasile Bardasu, Iulian-Ionut Hartig, Costel Burtila, Florian Rosu, Dragos Ser, Alin Conache, Ovidiu Neagu, Gabriel Pop.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama