Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Ciemności kryją ziemię”. Premiera w piątek na deskach Teatru Wybrzeże

Rozmowa z Tomaszem Fryzłem, reżyserem spektaklu „Ciemności kryją ziemię” według powieści Jerzego Andrzejewskiego. Premiera w piątek, 12 kwietnia w Teatrze Wybrzeże na scenie Stara Apteka
„Ciemności kryją ziemię”. Premiera w piątek na deskach Teatru Wybrzeże
W roli Ojca Tomasa de Torquemady – Mirosław Baka

Autor: Kalina Gawrysiak

W pana przedstawieniu ponoć słowo gra rolę główną. Małe słowo może być wielkim teatrem?

Słowo w teatrze zawsze jest dla mnie ważne. A w tym spektaklu jest ważne szczególnie. W „Ciemnościach kryją ziemię” za pomocą słów szkicujemy okoliczności i pejzaż świata piętnastowiecznej hiszpańskiej inkwizycji. Słowa mają też duże znaczenie dla bohaterów tej historii. Jedna z postaci mówi: „Słowo posiada moc działania, ale wtedy gdy jest działaniem”. Postaci działają i kreują swoje rzeczywistości poprzez słowa. Nieustannie negocjują i przedstawiają swoje racje. Słowa, które wypowiadają, składają się też na narracje w których żyją, w które wierzą lub chcą wierzyć. Nieustannie ustalają, jaka ta rzeczywistość jest i jak należy w niej żyć.

(fot. Kalina Gawrysiak)

Wyniesienie słowa na piedestał nie jest chyba dziś popularnym zabiegiem reżyserskim.

Myślę, że słowo nie straciło swego znaczenia w teatrze. Z racji większych możliwości multimedialnych, technicznych i wielu innych nowych sposobów bodźcowania wyobraźni oraz zmieniających się estetyk, słowo niekiedy schodzi na dalszy plan albo musi współistnieć z innym narzędziami opowiadania historii. Wciąż jednak jest obecne. Mnie najbardziej interesuje postać, która to słowo wypowiada. Intencja, która za danymi słowami stoi. Co dana postać chce tymi słowami sprawić. 

Czasem, niestety, tych słów wypowiadanych ze sceny nie słychać …

Mam nadzieję, że u nas będzie słychać wszystko. W spektaklu używamy mikroportów. Rozumiem, że nie wszystkim widzom takie rozwiązanie odpowiada. Myślę, jednak że mikroporty dają duże możliwości, pozwalając na intymny charakter scen. Aktor może pozwolić sobie na szept. Tematem może stać się też jego oddech, wzdychanie i inne pozasłowne reakcje.

(fot. Kalina Gawrysiak)

Mikroport nie zawsze załatwia sprawę. Bywa, że gdy aktor stoi tyłem do widowni, a na scenie jest wiele osób, nie wiadomo kto mówi…

To częsty problem, zwłaszcza na dużych scenach. Wszystko jednak zależy od akustycznego opracowania spektaklu. W Teatrze Wybrzeże pracują świetni akustycy. Nad naszym spektaklem akustycznie czuwa Marek Mankiewicz, wybitny specjalista od dźwięku.

Dlaczego chciał pan wystawić powieść Jerzego Andrzejewskiego?

To znakomita baza do opowieści o ludzkich relacjach, o władzy, hierarchii, manipulacji. O momentach, gdy w jakąś zbiorowość wkracza zło. Nasz spektakl to ta sama opowieść, którą snuł Andrzejewski. On opowiadał ją w innych czasach. Dziś ta historia przyjmuje inne znaczenia. Od jakiegoś już czasu chciałem zrobić spektakl na podstawie tej właśnie książki. Przede wszystkim z powodu fascynujących postaci i relacji, które między nimi zachodzą. Andrzejewski tworzy bazę do niemal laboratoryjnej możliwości podglądania ludzkich zachowań w sytuacjach władzy i w tych momentach, gdy hierarchia spotyka się z bardzo intymnymi uczuciami, takimi jak miłość, marzenia, pragnienie wolności.

To spektakl bez kobiet. Męska gra.

Świat przestawiony przez Andrzejewskiego to świat klasztoru i wojska w XV wieku. Świat bez kobiet. Opowiadamy z perspektywy męskich bohaterów. Chociaż niektóre tematy mogą być charakterystyczne przede wszystkim dla męskich wspólnot, to chciałbym, żeby ten świat był interesujący dla wszystkich i żeby widzowie, niezależnie od płci mogli się z niektórymi postawami utożsamiać, a w innych widzieć zachowania osób ze swojego dalszego lub bliższego otoczenia.

W roli Ojca Tomasa de Torquemady – Mirosław Baka. Niejako po przeciwnej stronie - w roli brata Diego, obsypany niedawno nagrodami teatralnymi Piotr Biedroń.

Postaci, które grają są budowane na kontraście, ale z czasem ten kontrast znika. Mirosław Baka gra wielkiego inkwizytora, który pewnego dnia przyjeżdża do miasta, gdzie przebywa Diego, żarliwy młody mnich, z całego serca nienawidzący Torquemady. Z czasem jednak zbliżają się do siebie… Dla mnie to ogromny zaszczyt przygotowywać spektakl z tak znakomitymi, doświadczonymi aktorami. Zespół gdańskiego teatru, to zespół niezwykle pracowity i otwarty na różne konwencje. To inspiruje.

Ci, którzy znają książkę, będą zaskoczeni realizacją?

Na pewno nie będą nią zaskoczeni na poziomie fabularnym. Zaskoczyć może natomiast sposób jej opowiadania. Sposób, w jaki przeprowadzamy widza przez ten świat. Zależy mi nie tyle na prezentowaniu zdarzeń, które dzieją się w tej historii, ile raczej na instalowaniu ich w wyobraźni widza. Nie ma na scenie dominikańskich habitów, klasztor jest tu tylko przestrzenią umowną, a świat opowieści jest w znacznej mierze projektowany przez aktorów i wypowiadane przez nich, zaadaptowane przez Piotra Fronia słowa. Zresztą dla Andrzejewskiego ta Hiszpania piętnastego wieku też była Hiszpanią i światem wyobrażonym.

***

"CIEMNOŚCI KRYJĄ ZIEMIĘ"

na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego

  • aktorzy: Mirosław Baka, Piotr Biedroń, Maciej Konopiński, Jakub Nosiadek, Grzegorz Otrębski, Cezary Rybiński, Jarosław Tyrański 
  • adaptacja i dramaturgia: Piotr Froń
  • reżyseria: Tomasz Fryzeł
  • scenografia i kostiumy: Anna Oramus
  • muzyka: Nikodem Dybiński
  • reżyseria światła: Klaudyna Schubert
(fot. Kalina Gawrysiak)

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama