Czym jest dla pana rysowanie? To jak pisanie?
Rysuję od niepamiętnych czasów. To dla mnie opowiadanie historii. W młodości przekonywano mnie, że należy oczyszczać twórczość plastyczną ze wszystkiego, co literackie. Taka była wtedy moda. Żadnej fabuły. Żadnego obrazu zdarzeń. Żadnych sytuacji. Tylko gra barw i form na kartce papieru lub płótnie. Byłem niepokornym uczniem. Puszczałem stanowcze pouczenia moich nauczycieli mimo uszu i robiłem swoje.

Uczył się pan w Liceum Sztuk Plastycznych w Orłowie, szkole która w tym roku obchodzi jubileusz 80-lecia. Po niej miało być coś dalej? Dlaczego zmienił pan kierunek?
Między moimi rodzicami nie było zgody, co do moich losów. Matka, uzdolniona artystycznie, bardzo chciała, żebym rozwijał swój talent rysowniczo - malarski, więc zachęciła mnie, bym zdawał do szkoły w Orłowie. I udało się. Ale po maturze ojciec, ekonomista z zawodu, przeraził się słysząc, że chcę studiować sztuki piękne. Spytał: „Z czego ty utrzymasz rodzinę? W końcu, jeśli chcesz być malarzem, to sobie bądź - co niedziela. W tygodniu powinieneś mieć jakiś konkretny zawód, jak wszyscy”. Po tej rozmowie wstąpiłem na uniwersytet. Co jednak ojca nie uspokoiło, bo wybrałem studia humanistyczne. Chciał, żebym został ekonomistą, jak on. A ja studiowałem językoznawstwo i historię literatury. Kiedy zaś miałem czas, rysowałem m.in. do studenckiego pisma „Bakałarz”.
CZYTAJ TEŻ: Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis" dla Stefana Chwina!

Ma pan w rysowaniu swoje ulubione tematy.
Ulubionym jest Gdańsk. Niedawno narysowałem cykl gdańskich obrazów złotym tuszem na czarnym kartonie. Nazywa się „Legenda złotego miasta”.
Skąd tytuł?
Ze snu. Jakiś czas temu śniło mi się, że wędruję po jakimś starym mieście i mijam domy ze złoceniami na ciemnych fasadach. Niby był to Gdańsk, ale jakoś nie do końca taki jak dzisiaj. Kiedy we śnie podszedłem do kiosku, zobaczyłem w jednej z gazet leżących za szybą datę: 6 August 1876. Zawsze marzyłem, że po śmierci trafię do Gdańska z końca XIX wieku. I śniąc tam właśnie trafiłem. Wrażenie było tak silne, że narysowałem cykl obrazów przedstawiających dwoje młodych ludzi spacerujących nocą po ulicach złotego miasta, żeby nastrój tego, co zobaczyłem we śnie, nie umknął.
Gdańsk na pana rysunkach pełen jest aniołów.
Młodzi ludzie z anielskimi skrzydłami symbolizują dwie bratnie dusze: moją i mojej żony. Z nadzieją, że może kiedyś razem trafimy do takiego pięknego miasta jak to, do którego ja trafiłem we śnie.

Żona też tu, na ziemi, jest dla pana gdańskim aniołem. Lubi, gdy ją pan rysuje?
Na razie nie narzeka.
Stare dworce kolejowe na pana rysunkach to jak teatralna dekoracja.
Należę do tych, którzy są pod urokiem starej architektury kolejowej z Prus Wschodnich i Pomorza. To była bardzo piękna architektura. Miała swój charakter i nastrój. Jeszcze trochę tego zostało, na przykład dworzec w Malborku, Iławie czy w Świdwinie, most kolejowy w Tczewie, ale ogólnie wszystko niszczeje i znika. Na przykład tunel starego dworca w Oliwie, ważny dla mnie jako ślad mojego oliwskiego dzieciństwa. Więc staram się zachować pamięć o tamtym znikającym wschodnioprusko - pomorskim pięknie. Jego uchwyceniu i odtworzeniu poświęciłem cykl „Nocna podróż wschodniopruską koleją”.

Fascynuje pana Don Kichot.
Bardzo lubię tego gościa rysować. Może dlatego, że parę razy czułem się prawie tak jak on. Kiedy na przykład jako pisarz walczyłem o dobre sprawy, o których wiedziałem, że są z góry przegrane.
Swój rysunkowy alfabet prezentował pan m.in. w Wiedniu i Lipsku.
Ten projekt to echo mojego szkolnego wykształcenia. W Orłowie uczyliśmy się pisać wieloma alfabetami. Umiem pisać gotykiem i innymi krojami dawnego pisma, szwabachą, frakturą. Ale nauczyciele przekazali mi to najważniejsze: miłość do pięknego kroju litery, więc wciąż projektuję własne alfabety. Chętnie tworzę litery z gdańskich i pomorskich budowli oraz kaszubsko - pomorskich pejzaży. Jednym z takich alfabetów ozdobiłem uroczyste wydanie mojej gdańskiej powieści „Hanemann”, która właśnie obchodzi trzydziestolecie swego powstania.

























Napisz komentarz
Komentarze