Męskie Granie - nowe rozdanie
Od jakiegoś czasu zwracam uwagę, że koncept Męskiego Grania nieco się wyczerpuje. W tym roku jednak organizatorzy postanowili podważyć głosy wszystkich wątpiących. Ten objazdowy festiwal, który już 16. rok przemierza Polskę, ma szansę na drugą młodość i to niekoniecznie z młodymi wykonawcami. Widać to gołym okiem po piątkowych koncertach. Wydaje się, że Męskie Granie 2025 w pewnym stopniu pokazuje, w którą stronę będzie impreza zmierzała w kolejnych latach.
CZYTAJ TEŻ: Festiwalowe lato w Gdańsku. Męskie Granie, Rockowizna i Zorza przy Polsat Plus Arenie
Organizacyjnie dostaliśmy to, co już sprawdziło się w ostatnich latach - sporo gastronomii, sporo stoisk z piwem, mini miasteczko z różnego rodzaju gadżetami, silent disco, instaspoty, foodtrucki ulokowane przede wszystkim pod Polsat Plus Areną (co się zje, to się spali na schodach). Największą zmianą i plusem zarazem jest powiększenie Sceny Ż. To już nie mały namiot, a naprawdę pełnoprawna estrada, która daje dużo większe możliwości techniczne.

Legendarne piosenki i trójmiejska świeżość
Muzycznie było różnorodnie, ale też trochę nierówno. Rogucki & Normalni Ludzie zagrali bardzo… dziwne piosenki. Przytłaczające, mroczne - pasujące do tych ciężkich chmur zawieszonych nad Letnicą. Na pewno dobrze, że „Roguc” wrócił do pełni sił wokalnych - to zapewne cieszy fanów Comy, którzy nie mogą się doczekać zbliżającej się trasy łódzkiego zespołu.
Mela Koteluk – powrót pełen spokoju i klasy
Na mniejszej scenie świetna była Mela Koteluk, która nic się nie zmieniła. I bardzo dobrze. Wciąż jej muzyka jest kojąca, przestrzenna i przede wszystkim „jakaś”. W przeciwieństwie do wielu obecnych polskich gwiazd nie stara się upodabniać do tego nudnego grania wszystkiego na jedną modłę. Fajnie, że wróciła.
Cinnamon Gum – trójmiejski funk, który nie nudzi
Nie można także zapominać o trójmiejskiej formacji Cinnamon Gum. Widziałem ich już trzeci raz w tym roku i wciąż się nie nudzą. Projekt Macieja Milewskiego jest jedną z najlepszych i - mimo że czerpie głównie z amerykańskiego funku lat 70. - najświeższych brzmień jakie pojawiły się na rodzimym rynku w ostatniej dekadzie. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał, musi koniecznie nadrobić. Ale ostrzegam - ta muzyka jest uzależniająca.

Igo i Lady Pank – dwie strony festiwalowej klasyki
Igo… Igo, wiadomo, jak to Igo - co chwilę „Gdańsk, jak się bawicie!?”, „Gdańsk, jesteście tutaj!?”. No byli. Fajny ma chłopak głos, ale nieodgadniona jest dla mnie kariera jaką zrobił. W mojej ocenie - poza kilkoma wyjątkami - jest po prostu mocno nijaki. Trochę jak tofu - jak nie przyprawisz, nie zjesz. Ale ludzie bawili się świetnie, a to jest najważniejsze.
Nie rozumiem także fenomenu i skali wielkości Lady Pank. W ogóle mam spore uczulenie na zespoły, których lata świetności przypadały na lata 80. - Lady Pank, Perfect, Maanam, Brygada Kryzys, Oddział Zamknięty… mogę tak wymieniać jeszcze długo. Ale to, co panowie Panasewicz i Borysewicz z ekipą odstawili w Gdańsku - czapki z głów. Na Męskim Graniu wystąpili ze swoją pierwszą płytą, czyli usłyszeliśmy przebój za przebojem.
Dinozaurom daleko do wymarcia - są w rewelacyjnej formie i gdyby nie festiwalowe wymogi, graliby pewnie jeszcze ze dwie godziny, a publiczność szalała razem z nimi. To są te momenty, kiedy nawet jeśli nie lubisz, to doceniasz, ponieważ wielu dzisiejszych wykonawców może się tylko i wyłącznie uczyć - jak grać koncerty i jak pisać utwory, które przeżyją kolejne pokolenia.
Zismann x Staniu – przyszłość polskiej sceny?
Niedługo później, na najmniejszej - mikrej wręcz - scenie Radia 357 pojawił się lokalny duet Zismann x Staniu. Szkoda że widziała go zaledwie garstka ludzi, ponieważ większość poszła na Melę Koteluk. Żałujcie - tyle wam powiem. Tak bowiem wygląda nadzieja i przyszłość polskiej muzyki. Naturalność, energia, radość z grania, całkowite wymykanie się jakimkolwiek konwencjom. Naprawdę mam nadzieję, że im się uda osiągnąć sukces.
Dzień zakończył natomiast koncert z cyklu Męskie Granie Przestawia. To pomysł, który polega na tym, że dwóch wykonawców z różnych pokoleń wspólnie rearanżuje swoje piosenki. W tym roku wybór padł na Krzysztofa Zalewskiego i T.Love. Strzał w dziesiątkę. Kapitalne aranże, zaraźliwa energia, świetny dobór utworów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Bilety na Open'er Festival są drogie? Szef Alter Artu: Nie są. I trzeba o tym mówić
„King”, „Annuszka”, „Potrzebuję wczoraj”, „Bóg” czy „Polsko” - na zmianę stworzony na potrzeby tego koncertu zespół grał utwory jednego i drugiego wykonawcy. Zalewski w życiowej formie, a Muniek ewidentnie potrzebował jakiegoś twórczego kopa, ponieważ odżył - dawno nie widziałem go w tak dobrej kondycji. Bardzo dobry pomysł, bardzo wykonanie. Ale przede wszystkim kapitalna chemia pomiędzy muzykami - to jest główny klucz do sukcesu.
Męskie Granie 2025. Kto zagra w Gdańsku w sobotę?
W sobotę przede wszystkim publiczność będzie czekać na koncert tegorocznej Orkiestry Męskiego Grania, ale to nie wszystko. Przede wszystkim Paktofonika z live bandem, The Dumplings, Mrozu Unplugged, Baasch, Błażej Król czy Wiktor Dyduła. Festiwal w tym roku nie zawodzi line-upem na jego gdańskiej odsłonie. Każdy znajdzie coś dla siebie - są i współcześni popualni wykonawcy, są nowe - warte uwagi twarze - są także wielcy oraz wielkie piosenki. Jest dobrze.
























Napisz komentarz
Komentarze