Ustawa o asystencji osobistej. Dlaczego budzi kontrowersje?
Rada Ministrów we wtorek, 28 października przyjęła projekt ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami. Ujednolica on dostęp do usług asystenckich, umożliwiając bezpłatne korzystanie ze wsparcia osobom z niepełnosprawnością w wieku od 13 do 65 lat. Wsparcie asystenta ma zostać indywidualnie dopasowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Stworzono także szereg wymogów, jakie powinien spełniać asystent.
Chociaż środowisko osób z niepełnosprawnościami od dawna czekało na uregulowanie kwestii asystencji osobistej, już teraz pojawia się wiele głosów wskazujących na niedoskonałości rządowego projektu. Poprosiliśmy o opinię Katarzynę Hebę, niewidomą adwokatkę, prowadzącą własną kancelarię w Gdańsku. Mecenaska działa na rzecz likwidacji barier i zwiększania szans dla osób z niepełnosprawnościami. Jest ambasadorką Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, przewodniczącą Wojewódzkiej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych na Pomorzu oraz prezeską Fundacji im. Hellen Keller.
Dlaczego nowa ustawa o asystencji osobistej jest potrzebna? Głos eksperta
Od kiedy korzysta Pani z asystencji osobistej?
Od 2021 roku, a więc od momentu, kiedy w Polsce ruszył program asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami. Uznałam, że dość już pomagania ze strony moich koleżanek i kolegów działających w ramach wolontariatu. Wprawdzie robili to z przyjemnością, ale pojawiła się sposobność wykorzystania programów dedykowanych osobom z niepełnosprawnościami. Dzięki nim asystent osobisty otrzymuje wynagrodzenie za pracę. Jest to umowa-zlecenie i na jej podstawie, po rozliczeniu karty realizacji usług, wynagrodzenie trafia do asystenta.
Program ten zmieniał się na przestrzeni lat. Na początku liczba godzin była przypisana do konkretnego miesiąca, czyli można było mieć 30-60 godzin asystencji. w zależności od stopnia niepełnosprawności. Potem uznano, że różne są sytuacje życiowe i w jednym miesiącu możemy potrzebować więcej wsparcia, a w innym mniej. Rozbito więc te godziny na cały rok.
Skoro system działa już od lat, to po co ustawa?
Obecnie są dwie formy wspierania usług asystenckich. Pierwsza to program dedykowany organizacjom pozarządowym, które składają wnioski projektowe i otrzymują dofinansowanie bądź też nie.
Drugą jest program dla samorządów. W moim przypadku miasto Gdańsk składa zapotrzebowanie do wojewody, potem wojewoda do ministerstwa. I tam są rozdzielane środki. Po otrzymaniu odpowiedniej puli pieniędzy godzin „asystenckich” miasto Gdańsk rozdziela je na organizacje pozarządowe.
Potrzebne jednak były rozwiązania systemowe gwarantujące ciągłość programów. Tak naprawdę nigdy nie ruszały one od stycznia. Zdarza się, że asystenci pracują kilka miesięcy pro publico bono, czekając na wynagrodzenie. Ustawa pozwoli na stałe finansowanie.
A jednak nie wszyscy są zadowoleni z projektu rządowego. Gdzie jest haczyk?
Z jednej strony w projekcie czytamy, że osoba z niepełnosprawnością może sama wskazać asystenta, a chwilę później pojawia się zapis, że to organ prowadzący wybiera asystenta. Czyli – mogę wskazać konkretną osobę, a i tak nie wiem, czy organ prowadzący ją zaakceptuje.
Niedociągnięć jest więcej. Po wejściu w życie ustawy trzeba będzie się kierować tzw. punktacją funkcjonalności. Asystencję dostaną osoby, które będą miały powyżej 80 punktów. Oznacza to, że osoby niewidzące lub niedowidzące będą pozbawione asystencji, gdyż już teraz nie otrzymują w świadczeniu wspierającym 80 punktów.
Bez sensu...
Rozumiem, że trzeba było przyjąć jakiś pułap, ale należy to inaczej rozwiązać. Może zmniejszając liczbę godzin asystencji?
Inna sprawa, że jeszcze mniej punktów otrzymuje osoba aktywna zawodowo, której asystent tym bardziej może być potrzebny. Dyskusyjny jest też cenzus wiekowy uprawniający do korzystania z pomocy asystenta do 65. roku życia. Zakładam, że rząd ma pomysł, jak to później zorganizować. Seniorzy też bywają aktywni zawodowo, a jeśli nie, to i tak potrzebują wsparcia w zakupach, podczas wizyty u lekarza itd.
Co dalej z niedociągnięciami?
Wymagają prac parlamentarnych. Warto zauważyć, że mamy jeszcze dwa projekty ustawy – prezydencki oraz klubów Lewicy i Polski 2050. Uważam, że trzeba się uczciwie pochylić nad trzema projektami i wypracować najlepsze rozwiązanie.
Trzeba wyraźnie powiedzieć – to jest projekt ponadpolityczny, bo niepełnosprawność nie ma barw politycznych. I Polska jako kraj, który ratyfikował konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, zobowiązała się podejmować wszystkie możliwe działania, żeby osoba z niepełnosprawnością miała prawo do niezależnego życia.
Może to brzmi górnolotnie, ale proszę popatrzeć na zapisy konwencji. W każdym artykule czytamy, że państwa – strony – zobowiązują się do edukacji włączającej, dostępu do wymiaru sprawiedliwości czy opieki zdrowotnej. I do zapewnienia możliwości pracy na otwartym rynku. Więc jeżeli się zobowiązują, tym samym muszą asystencję zapewnić w taki sposób, żeby rekompensowała ona niepełnosprawność. Dlatego uważam, że ponadpolitycznie należy wypracować bardzo dobry projekt ustawy.

























Napisz komentarz
Komentarze