Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Gdańska stocznia zbuduje trzy promy dla polskich armatorów

Polscy armatorzy w końcu będą mieli nowe promy? Gwarantować je mają zapisy umowy podpisanej w piątek, 26 listopada w Gdańsku. Według nich, Gdańska Stocznia Remontowa zbuduje 3 jednostki Ro-Pax dla spółki Polskie Promy. Wraz z umową podpisano także list intencyjny, który opcjonalnie daje zielone światło budowie czwartej jednostki.
Nowe promy mają kursować na trasie Świnoujście-Ystad. Dwa z nich trafią do Polskiej Żeglugi Bałtyckiej (Fot. Patrycja Cybulska)

Udziałowcami Polskich Promów Skarb Państwa i Polska Żegluga Morska. Spółka została powołana, w celu wymiany floty polskich przewoźników promowych. W komunikacie podano, że dwie nowe jednostki mają pływać w barwach Unity Line – spółki zależnej PŻM.

– Częścią umowy jest list intencyjny, zawierający opcję budowy czwartego promu – poinformował Krzysztof Gogol, rzecznik prasowy PŻM.

Polska Żegluga Bałtycka, działająca pod marką Polferries, podała w mediach społecznościowych, że trzecia jednostka, z opcją czwartej, będzie przeznaczona dla PŻB.

Rzecznik PŻM poinformował także, że promy będą nowoczesne, proekologiczne i niskoemisyjne.

– Jednostki napędzane czterema silnikami LNG typu Dual-Fuel ze wspomaganiem bateryjnym (hybryda), zasilane skroplonym gazem ziemnym oraz paliwem typu diesel, używanym do inicjacji zapłonu. Zamiast konwencjonalnych śrub napędowych, każdy prom będzie wyposażony w dwa pędniki azymutalne na rufie oraz w dwa stery strumieniowe na dziobie, co znakomicie usprawni manewrowanie w portach – powiedział Krzysztof Gogol.

Promy wybuduje Gdańska Stocznia Remontowa. Grupa starała się już o to zanim zaczęła się budowa „promu widmo” dla PŻB, jednak jej oferta została odrzucona z powodu wysokiej ceny.

Jednostki będą miały 195,6 m długości, 31,6 m szerokości, długość linii ładunkowej to 4100 m. Prędkość maksymalna statków wyniesie 19 węzłów. Na ich pokładzie będzie mogło podróżować 400 pasażerów i 50 członków załogi.  

Materiały prasowe

Gdańska Stocznia Remontowa to „największa spółka polskiej grupy stoczniowej Remontowa Holding, posiadającej bogate doświadczenie w projektowaniu, budowie, przebudowie i wyposażaniu niskoemisyjnych jednostek różnych typów, o napędach gazowych i elektrycznych” – podano w komunikacie.

Stocznia od 2009 r. dostarczyła łącznie 19 nowych statków napędzanych LNG, w tym 15 promów, armatorom z Norwegii, Danii, Kanady i Szwecji. Przebudowała również trzy duże promy Ro-Pax dla szwedzkich i kanadyjskich armatorów. Prace polegały na wymianie systemów napędowych na nowe, zasilane LNG i metanolem.

Promy dla polskich armatorów. Obietnice staną się faktem?

– Mimo niewątpliwych i wiadomych problemów rożnej natury. Mimo niesprzyjających warunków i nieprzychylnych ludzi totalnie chorych z nienawiści do Polski i Polaków – udało się w końcu po olbrzymiej batalii na różnych polach zakończyć temat budowania promów! – napisał w mediach społecznościowych wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.

Budowę promów dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej i Polskiej Żeglugi Morskiej zapowiadał też w poniedziałek, 22 listopada w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki podczas wizytacji stoczni Grupy Remontowa Holding.

– Można zbudować prom szybciej, tam, gdzie skoncentrowane są kompetencje, umiejętności. Nie przesądzając, oczywiście, niczego, jestem pełen optymizmu, że w polskich stoczniach będą mogły być zbudowane promy – powiedział.

Dodał, że finansowanie na takie jednostki zostało już „zalokowane”. Ta kwota to około 1 mld zł.

Sprawa budowy promów dla polskich armatorów ciągnie się jednak już od kilku lat. 23 czerwca 2017 r. na pochylni Wulkan Nowy w Szczecińskim Parku Przemysłowym uroczyście położono słynną stępkę pod budowę promu pasażersko-samochodowego (Ro-Pax) dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. W Szczecinie miała go wybudować Morska Stocznia Remontowa Gryfia.

– Tak jak polscy armatorzy potrzebują, według różnych szacunków, od 6 do 10 nowych promów, aby skutecznie konkurować z zagranicznymi firmami, tak polska gospodarka potrzebuje inteligentnej reindustrializacji. Widzimy w tym procesie miejsce dla polskiego przemysłu okrętowego. Zapowiedziana w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju produkcja wyspecjalizowanych jednostek o wysokiej wartości dodanej staje się faktem. Batory znów wypływa na szerokie wody – mówił w czerwcu 2017 r. ówczesny wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

Nieistniejące już Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej informowało wówczas, że „zgodnie z przyjętym harmonogramem pierwsze prace związane z budową sekcji Stocznia rozpocznie na przełomie 2017 i 2018 r. Następnie w czerwcu 2018 r. ruszą prace na pochylni. Wodowanie jednostki planowane jest na rok 2019, a przekazanie armatorowi – na rok 2020”.

Później rząd podawał, że będą opóźnienia w realizacji całego przedsięwzięcia. Sprawie przyjrzała się nawet Najwyższa Izba Kontroli. Powstał raport, w którym dotychczasowa realizacja kontraktu została oceniona negatywnie.

Przyjęcie przez MSR samodzielnie zobowiązań dotyczących zaprojektowania, wybudowania i dostawy promu było działaniem o wysokim ryzyku niewywiązania się z Kontraktu i narażenia Spółki na roszczenia z tego tytułu oraz na inne koszty na etapie przygotowawczym projektu. MSR nie dysponowała bowiem zapleczem technicznym dla realizacji Kontraktu (brak pochylni, hal kadłubowych i magazynowych), organizacyjnym (brak pracowników mających odpowiednie doświadczenie), jak również finansowym (trudna sytuacja finansowa stoczni będącej w trakcie realizacji Programu Naprawczego) – czytamy w raporcie NIK.

NIK wskazała także, że realizacja kontraktu „przez trzy lata ograniczyła się do opracowania Projektu Kontraktowego oraz częściowego przygotowania Projektu Technicznego (w ok. 30%), a także zbudowania sekcji Promu, które na tym etapie nie miało uzasadnienia ekonomicznego i technologicznego”.

W 2021 r. promu jak nie było, tak nie ma.

– W tym roku powinien zostać zwodowany prom zapowiadany przez polityków PiS. Tymczasem dziś, po 5 latach od położenia tak zwanej stępki, minister Gróbarczyk znów ogłasza, że będzie budował promy! Tym razem już nie w Szczecinie, ale w Gdańsku. Te zapowiedzi to kolejny dowód na to, że obietnice o budowie w naszym mieście wielkich statków były perfidnym politycznym oszustwem. Przypomnę, że w ostatnich latach na prom widmo wydano aż 14 mln zł, choć nie zrobiono nawet jego projektu, co potwierdziły wyniki kontroli NIK. Teraz zmieniana jest cała koncepcja, a promy mają zostać wybudowane przez prywatną stocznię z Trójmiasta. Szkoda tylko, że przez tych „politycznych fachowców” z PiS straciliśmy 5 lat – napisał w mediach społecznościowych Arkadiusz Marchewka, poseł PO ze Szczecina.

Podkreślił, że konkurenci polskich armatorów kończą obecnie budowę nowoczesnych promów, które wkrótce wejdą do eksploatacji.

Do sprawy budowy promów odniósł się także Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

– Tym razem po raz pierwszy od początku 2016 do budowy biorą się profesjonaliści z branży morskiej, a nie politycy-amatorzy otoczeni wazeliniarzami udającymi branżę okrętową – napisał w mediach społecznościowych.

Na Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, która odbyła się 28 października 2021 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Grzegorz Witkowski mówił, że dostawy pierwszych promów mają zostać zrealizowane w 2024 r., „według własnego projektu koncepcyjnego Polskiej Żeglugi Morskiej. Podkreślił także, że parametry budowanych jednostek będą dostosowane do żeglugi na linii Świnoujście-Ystad.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama