Alina Yakovenko wraz z rodziną mieszkała we wschodniej części Ukrainy. Podejmując decyzję o ucieczce z ogarniętej wojną Ukrainy była w dziewiątym miesiącu ciąży. Uciekła na zachód Ukrainy, a następnie do Polski z czwórką pozostałych dzieci. Początkowo rodzina trafiła do Krakowa. Tam zaopiekowała się nią pewna pani profesor i to ona pomogła również im w przyjeździe na Pomorze, gdyż pani Alina chciała przyjechać jak najbliżej swojej siostry, która od kilku lat mieszka i pracuje w Chojnicach.
Będąca w dziewiątym miesiącu ciąży Ukrainka z czwórką dzieci oraz swoją mamą, która do nich dołączyła, trafiły do Nadleśnictwa Rytel, gdzie otrzymali mieszkanie na poddaszu. Synowie Maksym, Illia i Anton chodzą już do szkoły w Rytlu, a najmłodsza Arina została w domu z mamą i babcią
A mała Sofia urodziła się 6 kwietnia w chojnickim szpitalu. Niedawno pani Alina wróciła z córeczką do domu w Rytlu. Czekało na nią już łóżeczko i wózek, które zorganizowali pracownicy nadleśnictwa.
- Sofia jest pierwszym dzieckiem uchodźców z Ukrainy, które przyszło na świat i mieszka w naszej gminie. W nadleśnictwie zadbali o to, żeby siedmioosobowej rodzinie niczego nie brakowało. Warunki do mieszkania mają tu komfortowe – informują w czerskim urzędzie. Dlatego niemowlę i mamę odwiedził także burmistrz Czerska Przemysław Biesek-Talewski.
- Na początku widać było, że są zamknięci w sobie. Smutni. Jednak po jakimś czasie Alina zaczęła się już uśmiechać. Staramy się, żeby mogli u nas normalnie funkcjonować. Dostaną rowery. Będą sobie mogli robić zakupy. Będą samodzielni – mówi Wiesław Kiedrowski z Nadleśnictwa Rytel.
Ukraińców pod swój dach przyjęło też Nadleśnictwo Czersk.
- Sofia jest pierwszym dzieckiem uchodźców z Ukrainy, które przyszło na świat i mieszka w naszej gminie. W nadleśnictwie zadbali o to, żeby siedmioosobowej rodzinie niczego nie brakowało. Warunki do mieszkania mają tu komfortowe – informują w czerskim urzędzie. Dlatego niemowlę i mamę odwiedził także burmistrz Czerska Przemysław Biesek-Talewski.
- Na początku widać było, że są zamknięci w sobie. Smutni. Jednak po jakimś czasie Alina zaczęła się już uśmiechać. Staramy się, żeby mogli u nas normalnie funkcjonować. Dostaną rowery. Będą sobie mogli robić zakupy. Będą samodzielni – mówi Wiesław Kiedrowski z Nadleśnictwa Rytel.
Ukraińców pod swój dach przyjęło też Nadleśnictwo Czersk.
Napisz komentarz
Komentarze