Nielegalne składowisko Remigiusza M.
Korzenie tej sprawy sięgają połowy 2019 roku, jednak głośno zrobiło się na ten temat w lutym 2020 r., gdy na sesji Rady Gminy Czarna Dąbrówka, sołtys podzielił się swoimi obawami związanymi z funkcjonowaniem lokalnej hali magazynowej. Kontrola przeprowadzona przez Urząd Gminy w Czarnej Dąbrówce przy udziale Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska potwierdził czarny scenariusz. Wewnątrz, nielegalnie przechowywane były hektolitry odpadów przemysłowych w formie ciekłej w beczkach i pojemnikach różnej wielkości. Okazało się, że substancje pochodziły z produkcji w fabrykach i zakładach chemicznych, petrochemicznych, farbiarskich, lakierniczych, motoryzacyjnych oraz z produkcji materiałów wybuchowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Potężny pożar w Lęborku! Płonie składowisko
- Z uzyskanych w sprawie opinii biegłych sądowych, w tym biegłego z zakresu chemii oraz biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, iż ujawnione odpady poprodukcyjne były odpadami o właściwościach niebezpiecznych dla życia i zdrowia człowieka oraz dla środowiska naturalnego w tym dla wody, powietrza, powierzchni ziemi, a także świata roślinnego i zwierzęcego, a ich składowanie odbywało się nie tylko bez wymaganych prawem zezwoleń, ale i w sposób, który groził pożarem oraz wybuchem – wspomina prokurator Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku. - Jak ustalono, część pojemników, w których znajdowały się odpady poprodukcyjne były nieszczelne i wydostawały się z nich niebezpieczne substancje gazowe i ciekłe. Z dokonanych wyliczeń wynika, iż w ujawnionych w hali produkcyjnej w Czarnej Dąbrówce pojemnikach oraz beczkach Remigiusz M. przechowywał około 60 000 litrów niebezpiecznych odpadów poprodukcyjnych - dodaje.
Według relacji śledczych, mężczyzna, przesłuchany w charakterze podejrzanego ostatecznie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa, choć początkowo częściowo potwierdził swoją winę i złożył odpowiednie wyjaśnienia. 47-latek był w przeszłości był karany sądownie (w tym za przestępstwo przeciwko mieniu), a na wstępnym etapie postępowania został tymczasowo aresztowany.
ZOBACZ TEŻ: Pożar składowiska w Lęborku. Akcja gaśnicza zakończyła się w nocy
Kolejnym etapem sprawy był akt oskarżenia wobec Remigiusza M., który jesienią 2021 roku trafił do Sądu Okręgowego w Słupsku, gdzie wciąż toczy się proces. Zdaniem prokuratury, mężczyzna dopuścił się, zagrożonego karą od pół roku do 8 lat więzienia, nielegalnego składowania odpadów poprodukcyjnych stanowiących zagrożenie dla ludzi oraz środowiska naturalnego. Z ustaleń oskarżenia wynika, że M. był faktycznym, „cichym” właścicielem spółki prawa handlowego zajmującej się handlem materiałami budowlanymi. Ta działalność gospodarcza miała przykryć nielegalne składowanie na masową skalę odpadów, którym dzisiejszy 47-latek trudnił się od połowy sierpnia 2019 roku w Czarnej Dąbrówce. 2 miesiące wcześniej miał wydzierżawić w tym celu od jednego z mieszkańców halę magazynową, a wcześniej szukać budynku na tyle dużego, by można było tam wjechać samochodem ciężarowym typu TIR.
Problem usunięcia odpadów
Szacowany koszt usunięcia odpadów to około 8 milionów złotych. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Słupsku nałożyło obowiązek uprzątnięcia hali na właściciela nieruchomości, który zdecydował się podnająć ją Remigiuszowi M. Wynajmujący halowe powierzchnie 47-latkowi mężczyzna nie zgodził się na to, a decyzję SKO zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku i – jak zaznacza rzecznik słupskiej Okręgówki – przekonywał, że nie ponosi odpowiedzialności i nie jest już właścicielem terenu, bowiem oskarżonym w tej sprawie został Remigiusz M.
POLECAMY TAKŻE: Nielegalnie wylewali chemikalia. Proceder trwał kilka lat?
- Prokurator w postępowaniu wnosił o oddalenie skargi wskazując, że to posiadacz odpadów jest obowiązany do niezwłocznego usunięcia odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania oraz, że zgodnie z przepisami prawa domniemywa się, że władający powierzchnią ziemi jest posiadaczem odpadów znajdujących się na nieruchomości – tłumaczy prok. Paweł Wnuk. - Skarżący za pomocą nieważnych bądź budzących wątpliwości umów cywilno-prawnych próbował uniknąć odpowiedzialności za to, co się działo na jego działkach, bowiem miał wiedzę o zeskładowanych odpadach i nie zawiadomił o tym stosownych organów – zastrzega.
Jak słyszymy, w ustnym uzasadnieniu orzeczenia Wojewódzki Sąd Administracyjny podzielił stanowisko oskarżenia i organów administracyjnych. Warto jednak pamiętać, że od wyroku WSA przysługuje jeszcze skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego, do której prawo wciąż ma właściciel hali w Czarnej Dąbrówce.
Napisz komentarz
Komentarze