Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Film Filipa Bajona z 1979 roku na specjalnym pokazie

Reżyser i scenarzysta Filip Bajon odbierze w tym roku statuetkę Platynowych Lwów podczas finałowej gali 47. FPFF. To nagroda za całokształt twórczości. W dorobku laureata jest prawie 40 filmów fabularnych i dokumentalnych, spektakli i seriali. Wiele z nich otrzymywało nagrody także na gdyńskim festiwalu, m. in. „Aria dla atlety” z 1979 roku. Właśnie ten obraz zaprezentowano w piątek na specjalnym pokazie festiwalowym.
Filip Bajon
Filip Bajon

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Pierwowzorem bohatera tej poetyckiej opowieści, Władysława Góralewicza był Stanisław Jan Cyganiewicz, zapaśnik, mistrz świata w walkach francuskich i wolnoamerykańskich.

Film Bajona to reżyserski rozmach i poetyckie szaleństwo, a także wspaniałe kreacje aktorskie, choćby Krzysztofa Majchrzaka czy Romana Wilhelmiego. Zdjęcia były kręcone m.in. w Sopocie i Gdańsku.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Platynowe Lwy dla magnata polskiego kina Filipa Bajona

Z publicznością po pokazie spotkał się sam reżyser, który po latach obejrzał swój film razem z widzami, zaznaczając jeszcze przed emisją, że jest to po prostu dobre kino.

- Najpierw chciałem zrobić film o zapaśniku, najsilniejszym człowieku na świecie, który odniósł sukces – wspominał. - W czasie pracy nad scenariuszem wpadły mi w ręce pamiętniki Cyganiewicza. Zapiski dość banalne, ale na końcu Cyganiewcz pisze, że uwielbiał chodzić do opery… Pomyślałem, skoro zapaśnik uwielbiał chodzić do opery to ja mam film! Wiedziałem, że będzie to kino o pojedynku natury i kultury. Wiedziałem też, jak ten film będzie wyglądał. Zapasy, które były wtedy ustawiane, były czymś sztucznym, podobnie jak opera. Te dwa sztuczne światy połączone ze sobą, mogą dać, na to liczyłem, niebywały obraz filmowy! A ponieważ wtedy mogliśmy robić film dłużej niż dziś, w tym przypadku 64 dni zdjęciowe, to miałem możliwość pewne rzeczy ze swobodą wyreżyserować. Mieliśmy czas!

Scenariusz napisał szybko, ale gdy zdał sobie sprawę z tego, że będzie to jego pełnometrażowy debiut, tworzył kolejne i kolejne wersje. Scenopis powstawał przez dwa miesiące.

- Przeczytał go Stanisław Różewicz i ku memu zdziwieniu ...odrzucił! „Nie masz pieniędzy, by zrobić film tak długi!” - rzekł. - „Musisz napisać nową wersję scenopisu”. To była dla mnie lekcja reżyserii filmowej. Odparłem: „Panie Stanisławie, ja już nie mam siły!”. Spojrzał na mnie „zimnym” oczkiem i rzucił: „Jak nie masz siły, to nie zrobisz filmu”. Bo każdy reżyser, nawiązując dziś do tytułu mojego filmu, jest takim atletą…

Pytany o serialową wersję jego filmu „Kamerdyner”, poinformował, że jest już gotowa, to pięć odcinków. Nie jest jednak znana data telewizyjnej emisji. Prawdopodobnie pojawi się w programie jeszcze w tym roku.

Na Youtube FPFF natomiast, zaraz po festiwalu zostanie opublikowany „Masterlass: Alfabet Filipa Bajona”W ramach specjalnego spotkania z Laureatem Platynowych Lwów stworzony został alfabet jego twórczości. Dorobek Filipa Bajona jest niezwykle różnorodny, więc - jak zapewnili twórcy tego materiału - tematów do opowieści nie zabraknie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama