Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Makurat Serwis Audi w Gdańsku

Minister zdrowia obiecuje skrócenie kolejek do specjalistów. Lekarze: Nie ma szans

Już za tydzień pacjentów POZ czeka rewolucja – mówi minister zdrowia. Badania z zakresu kardiologii, diabetologii, chorób płuc oraz endokrynologii będzie mógł zlecać nie specjalista, a lekarz pierwszego kontaktu, on też ma konsultować leczenie ze specjalistą, bez wysyłania nas w kolejki. Placówki POZ uważają te plany za nierealne. – Gotowych jest na to zaledwie kilkadziesiąt przychodni w Polsce – przestrzega dr Andrzej Zapaśnik, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie, prezes Przychodni BaltiMed w Gdańsku.
lekarz

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Pojawiła się nadzieja, że przynajmniej części pacjentów zostaną oszczędzone wędrówki od lekarza do lekarza. Do tej pory lekarz pierwszego kontaktu, który nie mógł postawić pełnej diagnozy i podjąć, np. w przypadku astmy czy cukrzycy, szybkiego leczenia, był zmuszony wysyłać pacjenta w kolejkę do specjalisty. Tam, po odczekaniu – czasem nawet kilku miesięcy – chory dostawał najpierw skierowanie na badania, a potem wracał z wynikami do poradni po wskazówki dotyczące leczenia.

Od 1 października krótsze kolejki do specjalistów?

Pod koniec przyszłego tygodnia sytuacja ma się zmienić. Od 1 października wchodzą w życie nowe przepisy w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej. Wprowadzają one tzw. opiekę koordynowaną w podstawowej opiece zdrowotnej i zwiększają listę badań, na które skieruje nas lekarz pierwszego kontaktu.

Opieką koordynowaną objęto najczęściej występujące choroby przewlekłe. Są to:

  • nadciśnienie tętnicze,
  • choroba niedokrwienna serca,
  • niewydolność serca,
  • migotanie przedsionków,
  • cukrzyca,
  • astma,
  • przewlekła obturacyjna choroba płuc (POCHP),
  • niedoczynność tarczycy,
  • oraz guzki tarczycy.

PRZECZYTAJ TEŻ: Awantura o L4 w ramach teleporad. Będą kary dla lekarzy?

Teraz przychodnie dostaną pieniądze, by bezpośrednio kierować chorych na badania, a następnie umożliwią im konsultacje specjalistyczne z:

  • kardiologiem,
  • diabetologiem,
  • pulmonologiem,
  • alergologiem
  • czy endokrynologiem,

bez konieczności kierowania ich do poradni. Osoby cierpiące na choroby przewlekłe zostaną objęte opieką koordynowaną i będą miały dostęp do kompleksowych świadczeń.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zgłosiła się do szpitala po próbie samobójczej. Lekarze: nie wymagała hospitalizacji

Jak zwykle jednak, diabeł tkwi w szczegółach. Okazuje się, że potrzebę wprowadzenia opieki koordynowanej widzi zaledwie 29 proc. procent lekarzy rodzinnych, ankietowanych przez Federację Porozumienie Zielonogórskie. Nawet ci, którym pomysł się spodobał, twierdzą, że nie ma szans na wprowadzenie zmian w najbliższym czasie. Argumentują, że w przychodniach brakuje lekarzy, więc ich dodatkowe obciążanie byłoby błędem. Brakuje też specjalistów. Ponadto wyceny świadczeń diagnostycznych, oferowane przez NFZ, są zbyt niskie i nikomu nie będzie się opłacało zlecać badań.

Opieka koordynowana i większa lista badań, na które skieruje lekarz POZ. „Połowa środowiska nie wie, o co chodzi”

Rozmowa z dr.  Andrzejem Zapaśnikiem, ekspertem Federacji Porozumienie Zielonogórskie, prezesem  Przychodni BaltiMed w Gdańsku.

Ile polskich przychodni od przyszłego tygodnia zaoferuje pacjentom opiekę skoordynowaną?

Zaledwie kilka procent. Czyli kilkadziesiąt w całym kraju.

Buntujecie się przeciw pomysłowi resortu zdrowia?

Skądże! Założenia opieki koordynowanej są właściwe, sami nad nimi pracowaliśmy i uważamy, że to właściwy kierunek zmian. Federacja Porozumienie Zielonogórskie ma jednak zastrzeżenia do sposobu wdrożenia projektu. Znaczna większość placówek nie jest przygotowana do objęcia pacjentów opieką koordynowaną od 1 października.

Minister nie może odgórnie zarządzić zmian?

Rozpoczęcie opieki nie jest obligatoryjne. Osobiście, jako że jestem przygotowany od lat,  zamierzam złożyć dokumenty aplikacyjne. Natomiast większość środowiska nie wie, o co chodzi. Przeprowadziliśmy ankietę wśród członków naszej federacji. Na około 2 tys. członków niemalże połowa – 980 podmiotów, odpowiedziała na pytania w sprawie opieki koordynowanej. Okazało się, że połowa ankietowanych nie wie, o co chodzi, a 71 proc. nie widzi potrzeby wprowadzania tej opieki u siebie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Lekarka z Chojnic przed sądem i protest antyszczepionkowców

Skąd taki brak entuzjazmu?

Nawet ci, którzy chcieliby wziąć udział w projekcie, nie mają ku temu narzędzi. Pojawia się pytanie – jak mają nawiązać współpracę ze specjalistami i zacząć robić badania, których na co dzień nie robią (np. echo serca, próby wysiłkowe, holter, biopsja guza tarczycy). Pomysł, by środowisko POZ samo zorganizowało system opieki, nie jest najlepszy. Poradzą sobie z tym duże ośrodki w większych miastach. Jednak małe podmioty, odległe od miast, nie dadzą rady. Stąd nasz postulat środowiskowy, by NFZ wziął na siebie odpowiedzialność za zapewnienie dostępu do trudniej osiągalnych badań.

Wzorem może być działanie przy Pakiecie Onkologicznym. Tu też można zrobić taki Pakiet Opieki Koordynowanej i zakontraktować, przez NFZ, z chętnymi placówkami AOS usługi diagnostyczne i konsultacyjne. Liczenie na to, że sami lekarze rodzinni z małych praktyk to zrobią, nie ma racji bytu. Większość nie jest przygotowana. Dlatego uważam, że teraz tak naprawdę wchodzimy w okres pilotażu. Następny rok dopiero pokaże, ile podmiotów będzie w stanie zorganizować u siebie opiekę skoordynowaną.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka