Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dlaczego nie ma apteki w Brętowie? W tle globalna polityka

Na pozór lokalny problem - brak apteki w jednym z gdańskich osiedli - ma drugie, a może i trzecie dno. Okręgowa Izba Aptekarska zablokowała powstanie apteki przy ul. Góralskiej w Gdańsku, która miałaby działać na zasadzie współpracy franczyzowej z dużą zagraniczną siecią apteczną. Rzecznik GOIA mówi podejrzeniu złamania prawa farmaceutycznego i wskazuje na kolejne wyroki sądów, potwierdzające racje aptekarzy.
Dlaczego nie ma apteki w Brętowie? W tle globalna polityka

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Brak apteki i irytacja mieszkańców

Do pomorskich mediów, w tym także redakcji Zawsze Pomorze trafił list o problemach mieszkańców jednej z dzielnic Gdańska.

- Gdańska dzielnica Brętowo to jedna z „czarnych plam" na mapie miasta pod względem istniejących aptek - czytamy. -  Ponad 7,5 tys. tamtejszych mieszkańców, w tym 31 proc. osób powyżej 60. roku życia, nie może swobodnie zaopatrywać się w niezbędne leki ani skorzystać z porady farmaceutycznej.

Sytuacja miała się zmienić po planowanym otwarciu nowej, wyremontowanej apteki przy ul. Góralskiej 13 . 

- 19 marca właściciele otrzymali decyzję Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego (WIF) o wydaniu zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej - informuje autorka listu. -  Niestety, do postępowania w sprawie wydania owego zezwolenia na prawach strony została dołączona Gdańska Okręgowa Izba Aptekarska (GOIA). GOIA w piśmie do WIF zanegowała zasadność wydania zezwolenia. Innymi słowy, zablokowała planowane otwarcie placówki. Obecność w postępowaniu GOIA powoduje, że wydane zezwolenie nie jest ostateczne. GOIA może się odwołać od decyzji WIF i spowodować, że sprawa trafi do Głównego Inspektora Farmaceutycznego, u którego średni czas rozpatrywania odwołania trwa ponad rok. Oznacza to, że mimo gotowości apteki do pracy, właściciele mogą być zmuszeni do oczekiwania na decyzję przez kolejny rok, a mieszkańcy Brętowa nadal nie będą mieć dostępu do apteki blisko miejsca zamieszkania.

CZYTAJ TEŻ: Darmowe leki dla seniorów. Które? Sprawdź listę preparatów

Z listu dowiadujemy się, że w sprawie apteki interweniowali także lokalni radni – m.in. Rada Dzielnicy Brętowo w przesłanym piśmie do WIF podkreślała zaniepokojenie, a wręcz zniecierpliwienie mieszkańców w związku z zaistniałą sytuacją, a "ruch GOIA może wywołać jeszcze głębszą irytację mieszkańców, dla których opóźnianie otwarcia placówki jest nieuzasadnione."

Apteka dla aptekarza i luki w prawie

- Nastąpiło podejrzenie złamania prawa - twierdzi rzecznik GOIA, Andrzej Denis, dodając, że podobne sprawy rozpatrywały już polskie sądy, za każdym razem przyznając rację samorządowi aptekarskiemu.

Chodzi tu o ustawę, nazwaną potocznie "Apteka dla aptekarza". W 2017 r. znowelizowano prawo farmaceutyczne, wprowadzając zasadę, że apteki mogą prowadzić tylko farmaceuci, a każdy właściciel może nie mieć więcej, niż cztery apteki. Miało to utrudnić przejmowanie rynku przez sieci. Aptekarze argumentowali, że wiele krajów europejskich, w tym Niemcy, Francja, Austria, Hiszpania, Włochy, Dania i Belgia w podobny sposób chronią strategiczny dla państwa rynek sprzedaży leków.

Ustawa miała jednak luki, które wykorzystywały sieci apteczne. Jak mówił jesienią ub.r.  na łamach "Rzeczypospolitej" Marek Tomków, obecny prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, powstawały spółki słupy, by przejmować apteki. -  Na przykład dwoje farmaceutów składało się po 50 zł. - tłumaczył. - Majątek ich spółki wynosił 100 zł, ale otwierali aptekę wartą 12 mln zł. Potem przejmowała ją sieć.

(fot. Canva | Zdjęcie ilustracyjne)

Tajna umowa

Zapisy ustawy budziły i tak duże kontrowersje. Nie brakowało nacisków międzynarodowych, a - jak przed miesiącem ustaliła Wirtualna Polska - w sprawę zaangażowała się nawet amerykańska ambasada, broniąc interesów swoich obywateli, którzy zainwestowali pieniądze w polskie apteki.  

Okazało się, że poprzedni rząd zawarł tajną umowę z Amerykanami, którzy grozili Polsce powództwem w ramach międzynarodowego arbitrażu. Wiceminister zdrowia, Maciej Miłkowski wysłał więc pismo twierdzące, że między obiema stronami zostało zawarte porozumienie co do tego, jakie umowy franczyzy udzielane spółkom polskich farmaceutów są dopuszczalne.  

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Coraz drożej w aptekach! Leki drożeją z dnia na dzień. Potwierdzają to farmaceuci

Jednak zdaniem cytowanego przez wp.pl prof. Marka Bidzińskiego z Uniwersytetu SWPS, podsekretarz stanu nie był osobą właściwą do interpretacji, czy konkretny podmiot przestrzega prawa farmaceutycznego, czy nie. Od tego jest inspekcja farmaceutyczna, a następnie sądy.

Sądy: nie ma zgody na obchodzenie przepisów

Ostatecznie ustawa "apteka dla aptekarza" została uszczelniona jesienią ub. roku. Obecnie niedozwolone jest przejęcie kontroli nad apteką, jeżeli w jej wyniku członkowie grupy kapitałowej prowadziliby łącznie więcej niż cztery apteki ogólnodostępne. Wojewódzki inspektor farmaceutyczny ma prawo cofnąć zezwolenie na prowadzenie apteki, gdy jej przejęcie nie będzie zgodne z prawem. Grozi za to kara od 50 tys. zł do 5 mln zł. Inspektorzy farmaceutyczni mają też prawo zamykać apteki, jeśli franczyzodawca (czyli duża sieć) sprawuje kontrolę nad farmaceutą prowadzącym aptekę.

Potwierdzają to kolejne wyroki sądów. I tak 20 lutego Dolnośląska Izba Aptekarska wygrała przed WSA sprawę o przeniesieniu pozwolenia na prowadzenie apteki w Legnicy. I choć zgodę na to wyraził Główny Inspektor Farmaceutyczny, sąd zgodził się z samorządem aptekarskim, że była to próba przejmowania apteki przez zależne spółki osobowe, składające się z farmaceutów.

A jak będzie w Gdańsku?

Mgr Anna Szydłowska, która wraz z koleżanką-farmaceutką chce otworzyć aptekę przy ul. Góralskiej wyjaśnia, że udostępniając pełną dokumentację przy podaniu o wydanie zezwolenia do Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego wskazały wszystkie dokumenty, które je wiążą z jedną z sieci aptecznych.

- Współpracujemy z nimi na podstawie franczyzy - mówi farmaceutka. - Jesteśmy spółką dwóch farmaceutów. WIF, analizując również zastrzeżenia Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej, odsunął je. Analizując również pełną dokumentację wydał nam to zezwolenie.GOIA chce administracyjnie to otwarcie zablokować i skierować do Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Problem jest w rozumieniu i analizie relacji franczyzobiorcy i franczyzodawcy.Gdańska Okręgowa Izba Aptekarska wskazuje na głęboką zależność, my - przedstawiając nasze dokumenty i nasze racje - tłumaczymy na czym polega współpraca franczyzowa. Spełniamy wszystkie wymagania prawa farmaceutycznego. Nie stanowimy zagrożenia konkurencyjnego dla innych aptek i wychodzimy naprzeciw potrzebom mieszkańców.  

O potrzebach mieszkańców mówi także Michał Pietrzykowski, prezes Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.

- Gdańska Okręgowa Izba Aptekarska uważa za wskazane powstanie apteki w rozpatrywanej okolicy - podkreśla. -. Na taką potrzebę wskazują również mieszkańcy, niemniej nie może to oznaczać, że apteka ta może być prowadzona w sposób sprzeczny z przepisami prawa, do czego może dojść w przypadku udzielenia zezwolenia.

SPRAWDŹ TAKŻE:   Weryfikacja recept na leki przeciwbólowe „to jest loteria fantowa”

Prezes dodaje, że Gdańska Okręgowa Izba Aptekarska swoje stanowisko wyraziła w toku postępowania administracyjnego, jeszcze przed wydaniem decyzji udzielającej zezwolenie na prowadzenie apteki i stanowisko to jest znane podmiotowi ubiegającemu się o jego udzielenie. Stanowisko to poparte jest licznym orzecznictwem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego, które wielokrotnie potwierdzały, że w podobnych okolicznościach faktycznych podmioty ubiegające się o udzielenie zezwolenia lub o przeniesienie zezwolenia wskutek związania się wieloma umowami różnego rodzaju z franczyzodawcą lub z podmiotami z nim powiązanymi naruszają przepisy obowiązującego Prawa farmaceutycznego.

A co ze szczegółami dotyczącymi gdańskiej sprawy?  

- Nie chcąc się narażać na kierowane pod adresem Izby wezwania ze strony podmiotu ubiegającego się o udzielenie zezwolenia jak i grupy kapitałowej, do której w przekonaniu tutejszej Izby podmiot ten należy, bez zgody tych podmiotów nie chcielibyśmy podawać szczegółów stanu faktycznego, na podstawie którego uważamy, że doszło do naruszenia przepisów Prawa farmaceutycznego - oświadcza Michał Pietrzykowski.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
stop faszyzmowi 05.04.2024 22:21
Amerykanie traktują nas dużo gorzej niż na przykład Rosjan. Oni nas nienawidzą. Ta apteka nie może powstać. Niech tam powstanie polska apteka.

Brętowianin po 70-ce 20.04.2024 17:52
Stop głupocie! Ta apteka JUŻ powstała! O jakąkolwiek (!!!) aptekę na brętowskim osiedlu Niedźwiednik mieszkańcy dopominali się przez ponad dwa lata. GOIA o tym doskonale wiedziała, a jednak dotychczas nie znalazła żadnego farmaceuty, który chciałby tu taką "polską", tj. płacącą Izbie składki, aptekę otworzyć. Mgr Szydłowska nie przejęła żadnego lokalu aptecznego; pani mgr przez niemal 0,5 roku ten lokal TWORZYŁA, od zera, z będącego prywatną, cudzą własnością lokalu, zbudowanego przed laty pod kątem potrzeb oddziału banku PKO BP. Obserwujący przebudowę mieszkańcy Niedźwiednika, zwłaszcza niezmotoryzowani seniorzy, stale dopytywali, kiedy nastąpi otwarcie. I gdy wreszcie lokal (za z pewnością niemałe pieniądze) został przez inwestorkę w pełni dostosowany do wymogów, jakie musi spełniać apteka, GOIA - działając na zasadzie psa ogrodnika - zauważyła, że ktoś śmie w 7,5-tysięcznym Brętowie otworzyć aptekę, i to bez jej błogosławieństwa! Nieważne są potrzeby tysięcy mieszkańców, ważne są interesy GOIA! Siedziba GOIA mieści się w Gdańsku nad apteką, funkcjonującą - o, zgrozo! - pod szyldem "Gemini". Czyżby to tu był pies (ogrodnika) pogrzebany? To stąd bierze się ta niechęć GOIA do takich szyldów? Niech się zatem GOIA rozwiąże, przy okazji ułatwiając życie nam, gdańszczanom.

Reklama
Reklama
Reklama