Wystawa „Nasi chłopcy” w ogniu krytyki. Pomorska Rada Kultury reaguje
Jako przedstawiciele i przedstawicielki Pomorskiej Rady Kultury wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec upolitycznienia wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” prezentowanej w Muzeum Gdańska – czytamy w piśmie, podpisanym przez 27 osób. Pomorska Rada Kultury, w skład której wchodzą m.in. przedstawiciele środowisk twórczych, pomorskich instytucji kultury, uczelni wyższych, zajęła stanowisko w sprawie głośnej wystawy, pokazywanej w Galerii Palowa w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku.
Nie jest to temat łatwy, ale ważny – dotyczy setek tysięcy osób, które po wojnie przez dekady milczały ze wstydu lub strachu. Wydawało się, że jedna z najdotkliwszych niemieckich zbrodni wojennych, jakim był przymusowy pobór polskich obywateli do niemieckiego wojska, przez ostatnie dwadzieścia lat został już obszernie przedstawiony i przepracowany tak przez naukowców, jak i przez media oraz opinię publiczną - piszą członkowie Pomorskiej Rady Kultury
PRZECZYTAJ TEŻ: Historyk o „Naszych chłopcach". "Trzeba bronić prawa do mówienia swoim głosem o swojej historii"
O czym naprawdę opowiada wystawa w Muzeum Gdańska?
Wystawa „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” od pierwszego dnia budzi skrajne emocje - pokazując historię mieszkańców Pomorza Gdańskiego, którzy podczas II wojny światowej trafili do Wehrmachtu. Pokazuje wojenną drogę od wciągnięcia na niemiecką listę narodowościową, potem wcielenia do niemieckiego wojska, wysłanie na front, próby dezercji czy przyłączenia się do walki przeciw Niemcom, aż po powojenne wstyd, strach i milczenie – zarówno samych „chłopców”, jak i ich rodzin i potomków.

Dlaczego "Nasi Chłopcy" oburzają krytyków?
Tymczasem w interpretacji części recenzujących wystawę - choć wielu jej nie widziało – pojawiają się oskarżenia o dobrowolność służby w wojsku III Rzeszy i gloryfikowanie nazizmu. Tak oceniali ja w mediach społecznościowych czołowi politycy PiS , a kilka dni po otwarciu ekspozycji pod gdańskim Ratuszem Głównego Miasta pomorscy działacze i politycy PiS zorganizowali demonstrację, domagając się m.in. zamknięcia wystawy.
Historie swoich rodzin i doświadczenia wojenne wujów czy dziadków – podobne do tych, pokazywanych na wystawie, zaczęło z kolei przedstawiać wielu nie tylko Pomorzan, ale także .in. ze Śląska czy z Mazur. O swoich dziadkach pisał m.in. pisarz Szczepan Twardoch czy reporterka Stasia Budzisz. Można też podpisać list pod petycją w obronie wystawy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: ZKP broni wystawy „Nasi Chłopcy”. „Pomorzanie w Wehrmachcie to ofiary wojny”
Sprzeciw wobec upolityczniania tematu wystawy i wykorzystywania tragedii mieszkańców Pomorza do obecnej walki politycznej, w liście otwartym wyrażają też przedstawiciele środowisk naukowych i kultury, broniąc również autorów wystawy „Nasi chłopcy”.
Publikujemy treść pisma, podpisanego przez członków Pomorskiej Rady Kultury:
Jako przedstawiciele i przedstawicielki Pomorskiej Rady Kultury wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec upolitycznienia wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” prezentowanej w Muzeum Gdańska. Wystawa opowiada o przymusowych wcieleniach Pomorzan do Wehrmachtu po 1939 roku. Nie jest to temat łatwy, ale ważny – dotyczy setek tysięcy osób, które po wojnie przez dekady milczały ze wstydu lub strachu. Wydawało się, że jedna z najdotkliwszych niemieckich zbrodni wojennych, jakim był przymusowy pobór polskich obywateli do niemieckiego wojska, przez ostatnie dwadzieścia lat został już obszernie przedstawiony i przepracowany tak przez naukowców, jak i przez media oraz opinię publiczną.
Ze zdziwieniem obserwujemy gwałtowne reakcje osób, środowisk, oskarżające twórców wystawy o fałszowanie najnowszej historii naszego kraju. Na twórców wystawy spadła lawina oszczerstw, kłamstw i nieuzasadnionej agresji. Odmawia się im nie tylko fachowych kompetencji, ale i prawa do polskiej tożsamości. Tymczasem ekspozycja została przygotowana we współpracy z renomowanymi instytucjami naukowymi i jest oparta na faktach. Każda wystawa, dotykająca zwłaszcza tak ważnego, ale i kontrowersyjnego tematu, powinna budzić dyskusje i pytania. Każda podlegać też powinna krytyce. Dyskusje powinny jednak opierać się na faktach, a krytyka powinna być merytoryczna. Kultura i sztuka powinny stanowić przestrzeń wolności twórczej, dialogu i niezależnej refleksji nad rzeczywistością. Tymczasem obserwujemy próby wykorzystania wystawy do realizacji partyjnych celów politycznych, co godzi w podstawowe wartości, jakimi mają się kierować instytucje kultury: niezależność, pluralizm i szacunek dla różnorodności poglądów. Nie zgadzamy się na wykorzystywanie przestrzeni kultury i sztuki do propagandy partyjnej. Nie zgadzamy się na przemoc skierowaną wobec twórców wystawy. Apelujemy o zaprzestanie ingerencji polityków w kształt i przekaz wystawy. Kultura to przestrzeń wspólna, nie polityczna własność.
Pomorska Rada Kultury jest ciałem opiniodawczo-doradczym przy marszałku województwa pomorskiego, w zakresie spraw związanych z szeroko pojętą działalnością kulturalną w województwie pomorskim. Działa od 2018 roku. Pismo w obronie wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” podpisali:
Adam Bondarenko, Sulisława Borowska, Damian Domański, prof. dr hab. inż. arch. Jacek Dominiczak, Barbara Frydrych, Zbigniew Gach, Natalia Gromow, Beata Jaworowska, Tomasz Kopoczyński, Jolanta Krawczykiewicz, dr Katarzyna Kulikowska, Dagny Kurdwanowska, prof. dr hab. Ryszard Minkiewicz, prof. dr hab. Beata Możejko, prof. dr hab. Cezary Obracht-Prondzyński, Adam Orzechowski, dr Aleksandra Paprot-Wielopolska, dr Katarzyna Pastuszak, Jolanta Rożyńska, dr Przemysław Ruchlewski, Leszek Sarnowski, Andrzej Stelmasiewicz, prof. ASP dr hab. Adam Świerżewski, Olgierd Walicki, Grażyna Wera-Malatyńska, dr Romuald Wicza-Pokojski, dr Iwona Zając, Marta Zwarycz.
























Napisz komentarz
Komentarze