Edukacja zdrowotna zamiast wiedzy o życiu w rodzinie
Nowy rok szkolny przyniósł ważną zmianę w programie nauczania. Edukacja zdrowotna zastąpiła wiedzę o życiu w rodzinie (WDŻ). Początkowo przedmiot miał być obowiązkowy, jednak pod naciskiem polityków PSL zdecydowano, że to rodzice decydują o udziale swoich dzieci. Termin na podjęcie decyzji minął 25 września.
CZYTAJ TEŻ: Barbara Nowacka ws. edukacji zdrowotnej: Dla mnie ważniejsza jest opinia nauczyciela i rodzica niż opowieści biskupów
Zajęcia różnie przyjmowane w szkołach
W niektórych szkołach na zajęcia zapisali się niemal wszyscy uczniowie, w innych – edukacji zdrowotnej praktycznie nie będzie. Rodzice podchodzą do sprawy w odmienny sposób.
– W naszej szkole są całe klasy, które się wypisały. Nie wiem jeszcze, jak to wygląda w ujęciu całościowym, ale nie rozumiem tego zamieszania. Moje córki chodzą – mówi pan Michał, ojciec dwóch uczennic podstawówki.
– Pierwsze lekcje były na boisku szkolnym, bo było ciepło. Kolejne zapowiadają się dobrze. Na zebraniu nauczycielka dokładnie nam powiedziała, na co chce położyć nacisk i niewiele tam było o seksie, czego się wiele osób obawia. Za to wspomniała, że w ramach nauki zdrowego odżywiania dzieci będą robiły gofry – relacjonuje.
Obawy przed tematyką seksu i gender
Część rodziców obawia się, że przedmiot będzie obejmował zagadnienia związane z seksem, gender czy współżyciem. W internecie krążą nawet gotowe formularze rezygnacji z zajęć.
Minister edukacji Barbara Nowacka podkreśla jednak, że edukacja zdrowotna nie jest ideologią, a obejmuje m.in. tematy takie jak:
- zdrowie psychiczne,
- umiejętność samobadania,
- cyberhigiena,
- zdrowe nawyki żywieniowe.
– Trzeba chronić szkołę przed tymi, którzy próbują zrobić z edukacji zdrowotnej ideologię. Zdrowie nie jest ideologią. Cyberhigiena nie jest ideologią. Umiejętność samobadania nie jest ideologią. Zdrowie psychiczne nie jest ideologią – mówiła podczas konferencji w Sejmie Barbara Nowacka, ministra edukacji narodowej.
Dlaczego edukacja zdrowotna nie jest obowiązkowa?
Szefowa MEN w wywiadzie dla TVN24 wyjaśniła, że decyzja o dobrowolności zajęć wynikała z potrzeby unikania politycznego konfliktu.
– Czasami trzeba zrobić krok w tył, żeby uniknąć awantur – mówiła Nowacka.
Jednocześnie nie wykluczyła, że w przyszłości przedmiot stanie się obowiązkowy. Decyzja ma zapaść po roku, kiedy swoje opinie przedstawią rodzice, uczniowie i nauczyciele. Jak podkreśliła szefowa MEN, zależy jej przede wszystkim na tym, aby wokół szkoły zapanował spokój i nie było napięć politycznych.
Co dalej z edukacją zdrowotną w szkołach?
Na razie zajęcia mają charakter dobrowolny, jednak Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada analizę pierwszych doświadczeń. Jeśli opinie będą pozytywne, edukacja zdrowotna może w kolejnych latach zostać wprowadzona jako przedmiot obowiązkowy.
























Napisz komentarz
Komentarze