Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Jak z Rumunami wygoniliśmy Stalina do Gruzji. Nowa powieść felietonisty „Zawsze Pomorze”

Stanisław Danielewicz, krytyk muzyczny, dziennikarz, muzyk, nauczyciel akademicki, felietonista tygodnika „Zawsze Pomorze” zadebiutował w roli powieściopisarza. W miniony poniedziałek, 20 czerwca, w Bibliotece Manhattan w Gdańsku promował „Political fiction. Romans ahistoryczny”.
Fot. Dariusz Szreter

To powieść z gatunku historii alternatywnych. Rozpoczyna się w nocy 17 września 1939 roku, kiedy Związek Sowiecki zaatakował broniącą się przed niemieckim napadem Polskę, na co wódz naczelny zareagował pamiętnym rozkazem: „Z bolszewikami nie walczyć”.

– Historia była obecna w moim życiu od najmłodszych lat – tłumaczył Stanisław Danielewicz. – Choćby dlatego, że mój ojciec był historykiem. Z wiekiem moje obserwacje są coraz dokładniejsze i skłaniają do zadawania sobie pytań: co byłoby gdyby? Co byłoby gdyby Piłsudski i Dmowski nie rywalizowali o względy tej samej kobiety? Co byłoby, gdyby Polacy 17 września jednak podjęli walkę?

Zdaniem autora sprawa rozstrzygnięcia takie konfliktu wcale nie musiała być. Kiedy czerwonoarmiści wkraczali na wschodnie ziemie Rzeczypospolitej mieli karabiny wiązane na sznurkach, wielu brakowało naboi. Kiedy dwa lata później hitlerowcy najechali ZSRR, wielu poddawało się, bo mieli dość komunizmu i liczyli, że Hitler ich wyzwoli, czego ten oczywiście nie zrobił. A co byłoby, gdyby to Polacy ich wyzwolili? – pyta Danielewicz.

Cieszę się, że ukończyłem powieść przed 24 lutego, po tej dacie niektóre kwestie opisałbym pewnie inaczej, ale prawda jest najważniejsza. I nawet jeśli nigdy do niej nie dojdziemy, jej poszukiwanie to szlachetne zajęcie

Stanisław Danielewicz

Ponieważ każdej historii alternatywnej potrzebny jest pierwiastek racjonalny, żeby móc się na nim oprzeć, Stanisław Danielewicz odwołał się do obowiązującego od 1921 roku sojuszu polsko-rumuńskiego, zobowiązującego oba państwa pomocy militarnej w razie agresji ZSRR na ich wschodnie granice. Rząd polski we wrześniu 1939 roku nie skorzystał z tej możliwości. U Danielewicza, dzięki brawurowej akcji porucznika Rejtana Szlacheckiego, Rumuni zostali sprowokowani do walki. Dzięki temu wojna została wygrana, Związek Sowiecki rozpadł się a Stalin uciekł do Gruzji.

Osią powieści jest postać najpopularniejszego przedwojennego polskiego pisarza Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. On to właśnie 17 września podmienił rozkaz Rydza-Śmigłego, odmieniając losy wojny. A po jej zakończeniu zabrał się do pisania powieści z gatunku political fiction: co byłoby, gdyby… to Stalin wygrał wojnę, a Polska stała się sowieckim satelitą.

Jest więc w „Political fiction” motyw powieści w powieści, jest wątek romansowy, nawiązania do awanturniczej prozy Sienkiewicza. Jest i wątek polsko-ukraiński.

– Cieszę się, że ukończyłem powieść przed 24 lutego, po tej dacie niektóre kwestie opisałbym pewnie inaczej, ale prawda jest najważniejsza. I nawet jeśli nigdy do niej nie dojdziemy, jej poszukiwanie to szlachetne zajęcie – mówił w rozmowie z czytelnikami Stanisław Danielewicz, zaznaczając przy tym, iż w jego opinii większość rzeczy nie jest ani całkiem czarna, ani całkiem biała, choć jakieś czarne i jakieś białe istnieją.  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama