Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Wyniki wyborów 2023. Co teraz z PiS? „Możliwa gwałtowna fragmentacja partii”

Jaka przyszłość czeka Prawo i Sprawiedliwość po przegranych wyborach do Sejmu? – Sytuacja, w której przywódca partii nie jest w stanie doprowadzić do zwycięstwa w postaci utworzenia rządu, to naruszenie jego pozycji. Do tego dochodzi wiek oraz ogólna wydolność intelektualno-zdrowotna Jarosława Kaczyńskiego. Utrata dynamiki przez szefa partii wodzowskiej jest zawsze dla takiej partii bardzo zła. Dla Kaczyńskiego, w jego obecnym stanie mentalnym oraz wolicjonalnym, raczej byłoby potrzebne szukanie sensownej sukcesji – mówi politolog prof. Wawrzyniec Konarski, rektor oraz wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Jarosław Kaczyński

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Kto ponosi odpowiedzialność za wyborczą porażkę PiS? Szef sztabu Joachim Brudziński, prezes Jarosław Kaczyński czy może premier Mateusz Morawiecki?

W każdej partii wodzowskiej, a PiS jest klasyczną partią wodzowską, w której kompetencje wodza wpisane są do statutu, odpowiedzialność za wszelkie pomysły ponosi wódz otaczający się grupą akolitów. To on jest spiritus movens wszelkich działań, również kampanijnych. Rozdzielanie ich na inne osoby jest zatem konsekwencją statusu Jarosława Kaczyńskiego w partii. Jeśli chodzi o rolę wizerunkową, została ona przypisana premierowi Morawieckiemu, który ewidentnie sobie z nią nie poradził. Mimo tego, że miał dziesiątki, jeśli nie setki, sygnałów wskazujących, że taka linia postępowania, przede wszystkim ataki ad personam wobec Donalda Tuska, jest nieskuteczna. Fakt, że Joachim Brudziński został wciągnięty w kampanię, również obciąża go winą za niepowodzenie. Ogarniał wszystko od strony organizacyjnej, ale oczywiście jest on uzależniony od tego, co powie prezes Kaczyński. Gdybym miał stosować jakąś gradację, to głównym winowajcą jest prezes partii jako koncepcjonista.

Nie można zanegować tego, że PiS po raz trzeci z rzędu okazał się najsilniejszą partią w polskim spektrum politycznym. Natomiast tu chodzi o poziom jakościowy tej sytuacji, w którym istnieje przełożenie pomiędzy uzyskaniem pozycji najsilniejszej partii a możliwością sformowania rządu, najlepiej rządu jednopartyjnego.

Dlaczego najlepiej? Ponieważ w polskich warunkach nie istnieje specjalna atencja dla rządów mniejszościowych.

Podczas głośnej narady na Nowogrodzkiej Jarosław Kaczyński miał wziąć na siebie odpowiedzialność za przegrane wybory. Czy, mimo to, należy spodziewać się zdegradowania w partyjnej hierarchii czołowych polityków PiS?

Każda przegrana partii, która oczekiwała zwycięstwa, wymaga znalezienia kozłów ofiarnych. Z pewnością Jarosław Kaczyński nie będzie chciał, by porażka kojarzona była wyłącznie z nim. Dlatego będzie szukać towarzystwa do współodpowiedzialności. To oznacza konsekwencje zarówno dla Joachima Brudzińskiego oraz premiera Morawieckiego.

Trudno sobie wyobrazić, by prezes PiS popełnił polityczne samobójstwo. Jego rezygnacja oznaczałaby dla partii fatalne konsekwencje. W każdej partii wodzowskiej odejście lidera, który nie przygotował zawczasu sukcesji, rodzi daleko idące skutki. Dzieje się tak, gdy mamy do czynienia z charyzmatycznym przywódcą. A dla najważniejszych rangą działaczy Jarosław Kaczyński wciąż kimś takim jest.

Bierze pan jeszcze pod uwagę, że PiS-owi uda się zwerbować ludowców i razem z Konfederacją utworzyć rząd?

Oczywiście, takie wysiłki będą podejmowane, tym bardziej, że PiS będzie wspierany przez prezydenta. Zgodnie z istniejącym zwyczajem oraz prawem, prezydent Duda może zaproponować utworzenie rządu partii Kaczyńskiego, natomiast jeżeli nie nastąpi pęknięcie w PSL, któremu stanowczo zaprzeczają jego liderzy, nie będzie na to szans. Z punktu widzenia czystej logiki postępowania, a także pewnej przyzwoitości, chociaż jest to pojęcie nieużywane w polityce, lata sekowania przez PiS, a także odebrania pozycji partii historycznej na Podkarpaciu, który był matecznikiem polskiego ruchu ludowego, nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jakaś grupa działaczy PSL udałaby, że nic się nie stało, i przeszła na stronę PiS. Trudno sobie wyobrazić, aby można było przejść do porządku dziennego nad dawnymi zaszłościami, tym bardziej, że ludowcy mają pozytywne doświadczenie ze współpracy z Platformą Obywatelską, gdy sprawowali wspólne rządy. 

Jak będą wyglądać najbliższe tygodnie? Wszystko wskazuje, że PiS zrobi wiele, by utrudnić przejęcie władzy w kraju.

Zapowiada się kilka torów działania ze strony partii Kaczyńskiego. Po pierwsze, będzie to tworzenie wrażenia, że wciąż stać ich na utworzenie rządu pod postacią uzależnienia PSL oraz Konfederacji, co, w mojej opinii, ostatecznie się nie uda.

Drugim torem będzie działanie stricte na kanwie przepisów prawa, tak jak stanowi Konstytucja. Będzie to swoisty polityczny strajk włoski, czyli niezwykle drobiazgowe przestrzeganie przepisów, po to by zużyć całą procedurę. I znów będzie to służyć tworzeniu wrażenia, że PiS jest zdolny utworzyć rząd, ale też temu, by zyskać możliwość w miarę bezbolesnego przejścia do opozycji.

PRZECZYTAJ TEŻ: Kto komisarzem w Sopocie? Radni zaapelowali do premiera

Prezydent Andrzej Duda jako strategiczny sojusznik PiS-u, i nie jest to mój oryginalny pogląd, da szansę swojej macierzystej partii, by mogła, w sensie dosłownym, usunąć z przestrzeni publicznej obciążające ją wstydliwe kwestie. Tak będzie, jeżeli Andrzej Duda wybierze konfliktowy model kohabitacji, co przecież nie jest warunkiem podstawowym dla tego typu sposobów funkcjonowania jakiegokolwiek systemu rządów. Pamiętajmy, że model kohabitacji, a więc odmienności ideologicznej głowy państwa oraz szefa rządu, funkcjonuje w wielu krajach i funkcjonował wcześniej w warunkach polskich bez większej kolizji. Na przykład w czasie prezydentury Lecha Wałęsy i rządów SLD-PSL czy prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego oraz rządów AWS. Jedyny przykład konfliktowej kohabitacji to złe relacje pomiędzy Lechem Kaczyńskim a rządem Donalda Tuska i nim samym.

Dla mnie sztandarowym przykładem prezydenta radzącego sobie z każdym układem rządzącym jest prezydent Austrii, który jest ekologiem i z powodzeniem funkcjonuje w sytuacji zmieniających się gabinetów. To samo dotyczy Portugalii czy Irlandii.

Andrzej Duda ma niepowtarzalną szansę, by swoją drugą kadencję zakończyć, szukając tego co łączy, a nie tego, co dzieli. Wtedy, mimo wielu negatywnych opinii na temat jego prezydentury, mógłby tak postrzegany swój wizerunek po prostu zatrzeć. Może sobie na to absolutnie pozwolić. Wyjść naprzeciw temu, o co sam apelował, czyli o zgodę narodową.

Obecność Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie daje PiS-owi gwarancję jedności? A może prezes utracił w oczach niektórych działaczy błysk nieomylnego lidera?

Sytuacja, w której przywódca partii nie jest w stanie doprowadzić do zwycięstwa w postaci utworzenia rządu, jest naruszeniem jego pozycji. Do tego dochodzi wiek oraz ogólna wydolność intelektualno-zdrowotna Jarosława Kaczyńskiego. Utrata dynamiki przez szefa partii wodzowskiej jest zawsze dla takiej partii bardzo zła.

Jednym z elementów spekulacji po wyborach jest to, że nie powstanie już jeden blok opozycyjny, czyli coś, co do tej pory nazywano Zjednoczoną Prawicą. Być może nastąpi stworzenie osobnej frakcji Suwerennej Polski, która w wyborach poradziła sobie całkiem nieźle (ziobryści zdobyli 18 mandatów – dop. red.). Zbigniew Ziobro, który na pewno ma wielu przeciwników, z premierem Morawieckim na czele, jest politykiem o wciąż wielkich aspiracjach oraz nadziejach na odegranie większej roli niż do tej pory. 

Osobiście sądzę, że im bardziej będzie wzrastać nieumiejętność przewodzenia partii przez Kaczyńskiego, także pod kątem decyzyjnym i werbalnego przekazu, oraz przestanie być wiarygodny w swoim przesłaniu publicznym, tym bardziej będą mnożyć się spekulacje, czy PiS nie wyewoluuje w stronę fragmentacji.

W przypadku silnego osłabnięcia pozycji lidera, taka fragmentacja może być gwałtowna i skutkować wyłonieniem różnych frakcji oraz frakcyjek. Części z nich może być blisko do ziobrystów. Gdyby jednak ta fragmentacja była ewolucyjna, Jarosław Kaczyński mógłby podjąć próbę znalezienia realnego sukcesora, czyli kogoś, kto byłby akceptowany przez różne frakcje w PiS-ie.

W najbliższej kadencji rozegra się walka o schedę po prezesie?

Myślę, że możemy się tego spodziewać. Jarosław Kaczyński wziął na siebie winę za wybory, a więc postąpił uczciwie wobec własnej partii. Pytanie, czy będzie to kompatybilne z wybronieniem pozycji pierwszego „poruszacza” w partii. Tego już nie jestem pewien.

Z pewnością, sama przegrana zawsze generuje poszukiwanie winnych. Ci działacze, którzy od pewnego czasu nie byli eksponowani publicznie, na przykład Antoni Macierewicz i jemu podobni, mogą zintensyfikować działania oraz, być może, znaleźć punkty wspólne z partią Ziobry. 

Także z konfederatami?

Politycy Konfederacji są na pewno bardzo rozczarowani wynikiem wyborów. Liczyli na więcej. Ziobro może być na nich atrakcyjnym partnerem, który zna się na grze parlamentarnej. Jeżeli uda im się także dotrzeć do tych grup polityków pisowskich, którym nie podobało się przywództwo Kaczyńskiego, ale nie mieli odwagi tego przyznać, może to skutkować utworzeniem radykalnej prawicowej partii politycznej z mocno antysystemowym przesłaniem.

PRZECZYTAJ TEŻ: Przegrani i debiutanci. Polityczny odwyk kontra lot ku władzy

Jaką opozycją będzie PiS? Przekaz o wszędobylskich zdrajcach ustąpi miejsca narracji trafiającej nie tylko do najtwardszych zwolenników partii?

Nie wiem, co wybierze PiS, natomiast gdybym był na ich miejscu, starałbym się odnowić aktywa partii oraz przygotować do roli konstruktywnej opozycji. Jeżeli powstanie rząd koalicyjny: KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica, nie będzie to gabinet aniołków. Tam również będą pojawiać się tarcia. W takiej sytuacji opozycja konstruktywna, a nie destrukcyjna, może paradoksalnie wpływać na jakość sprawowanych rządów. Inaczej rządzący mogą popaść w arogancję i utratę dystansu wobec samych siebie. Czy tak się stanie? Taka sytuacja jest jedną z możliwych do przyjęcia.

Dla Kaczyńskiego, w jego obecnym stanie mentalnym oraz wolicjonalnym, raczej byłoby potrzebne szukanie sensownej sukcesji, po to by dać partii jakąś szansę na utrzymanie jedności i zapobieżenie fragmentacji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama