„Fantazja i Fortuna”. Sprawdzian dla tancerzy
„Fantazja i Fortuna” w Operze Bałtyckiej to widowisko zrealizowane do utworów, które, choć nie powstały z myślą o wystawieniach baletowych, na scenie tańca – jak pokazuje historia baletu – sprawdzają się znakomicie, na pewno niezmiennie inspirują. „Symfonia fantastyczna” Hectora Berlioza oraz „Carmina burana” Carla Orffa, bo o nich mowa, to wyzwanie dla choreografów, ale przede wszystkim próba dla tancerzy. Sprawdzian ich możliwości nie tylko technicznych, także aktorskich.
, Filip Michalak (Hector)_K. Mystkowski KFP.jpg)
Dwa odrębne przedstawienia
To dwa odrębne przedstawienia. Idea, która je łączy, jest podobna, inna – realizacja. „Fantazja” to „epizod z życia artysty” oszalałego z miłości do kobiety. Dzieje jego obsesji, od marzenia, przez pożądanie, po upadek. Choreografka Izabela Sokołowska-Boulton konsekwentnie buduje nastrój, stopniuje napięcie. Nie ma przerysowania w opowiadaniu historii ani tym bardziej w budowaniu postaci. Jest pomysł, jest taniec (tego wszak w teatrze tańca oczekujemy przede wszystkim), niebanalne, chwilami poruszające zabiegi scenograficzne i animacyjne (Damian Styrna), wreszcie kostiumy (Katarzyna Konieczka) które – szczęśliwie – zgrabnie uzupełniają opowieść, nie dominują. Im mniej oczywiste – tym ciekawsze.
Ta część widowiska to jednak zdecydowanie aktorski popis związanego z Operą Bałtycką od 27 lat Filipa Michalaka, ten dojrzały tancerz zespołu Opery Bałtyckiej, nie po raz pierwszy daje się zauważyć i zapamiętać. W roli Hectora ujmuje tak doborem środków wyrazu, jak i interpretacją. Bez szarżowania, a jednak z wyrazem, to gra na kontrastach, od czułości po szaleństwo. Od tragedii po komedię. Rola Filipa Michalaka to żarliwa opowieść. Wirtuozeria.
, Milena Crameri (Harriet) K. Mystkowski KFP.jpg)
Ale choreograficznym wyzwaniom poddają się i inni tancerze, każdy opowiada tu własną historię, kreśli własny styl, stanowiąc jedno. Ujmuje dbałość o niuanse, te sceny zwłaszcza, gdy najmniejszy ruch, gest znaczy. Przyciągają uwagę Milena Crameri w roli Harriet i Gento Yoshimoto jako Alter ego Hectora. Wszyscy zasługują na uznanie.
Inna jest konwencja drugiego przestawienia. Spektakl „Fortuna” zrealizowany został do słynnej kompozycji Carla Orffa „Carmina burana”. To utwór rozbudowany na orkiestrę, chór i głosy solowe, sceniczna kantata do tekstów z XIII wieku, znany tytuł zdaje się zapowiadać niezwykle dynamiczny charakter widowiska. W założeniu choreografów, Izabeli Sokołowskiej-Boulton i Wojciecha Warszawskiego, miała to być opowieść o człowieku poddanym zmiennym rytmom natury, emocjonalnym burzom, ale i zrządzeniom Losu. A zatem znów historia oparta na kontrastach, od radości, jaką niesie życie, po ból przemijania. Na scenie soliści (Joanna Moskowicz, Michał Sławecki, Adam Kutny), Chór Opery Bałtyckiej oraz Operowy Chór Dziecięcy i Chór Dziecięcy „Canzonetta” Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. F. Nowowiejskiego w Gdańsku.
Głosy brzmią znakomicie, dostajemy – jakby nie patrzeć – monumentalny spektakl operowy, niestety, taniec zdaje się być tu głównie ilustracją. Spodziewałam się raczej energetycznej uczty tanecznej, bo i jest to muzyka, której trudno nie ulec. Jednak w takim układzie o żarliwość w tańcu trudno. Jest poprawność, ale czy jest pomysł? Czy jest teatr?

Za pulpitem dyrygenckim stanął Yaroslav Shemet. Przygotowanie chórów: Agnieszka Długołęcka-Kuraś.
Brawa należą się twórcom widowiska za opowieść uniwersalną, tancerzom za ich pasję, która niewątpliwie udzieliła się premierowej widowni. Czy tak będzie podczas kolejnych przedstawień? Warto się przekonać.
Napisz komentarz
Komentarze