Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Palma zamiast na Uniwerystet Gdański trafiła do magazynu

Słynny, gdański daktylowiec, który po wycięciu miał służyć studentom Uniwersytetu Gdańskiego, trafił ostatecznie na składowisko GZDiZ przy ul. Benzynowej. Zdaniem uczelni, powodem zwrotu kłodziny, był brak umowy z miastem na dysponowanie palmą do celów naukowych oraz ekspozycyjnych.
wycięta palma, Gdańsk

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

W grudniu 2021 r., ok. 180-letniego daktylowca usunięto z oliwskiej palmiarni po tym jak eksperci stwierdzili jego obumieranie oraz stwarzanie zagrożenia innym roślinom. Ustaleniem przyczyn zajmuje się obecnie m.in. prokuratura, badająca czy pogorszenie stanu drzewa nie było wynikiem zaniedbań ze strony służb miejskich. Po wycięciu, kłodzina trafiła na Wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego przy ul. Wita Stwosza. Miejscy urzędnicy informowali wówczas, że jest szansa ofiarowania palmie „drugiego życia”. Miało nim być wyeksponowanie w holu wydziału, obok szkieletu płetwala, oraz przekazanie studentom do badań. Tymczasem, pozostałości po daktylowcu ostatecznie znalazły się na składowisku GZDiZ przy ul. Benzynowej.

- W wystąpieniu pokontrolnym, konserwator zabytków jednoznacznie określił, że palma ma być wyeksponowana, jeśli nie w palmiarni, to w Parku Oliwskim – mówi miejski radny Przemysław Majewski z PiS. - To zbiegło się z wypowiedziami władz miasta, o tym, że jest im przykro z powodu uschnięcia, ale nie musimy się martwić, bo to co z niej zostało, będzie służyć studentom biologii. Być może był to zabieg „pijarowy”, by mieszkańcom łatwiej było pogodzić się z tą przykrą informacją. Jednak realia są takie, że dziś pozostałości po palmie stały się gorącym ziemniakiem, przerzucanym z rąk do rąk.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Słynna gdańska palma wycięta! Gigantyczny daktylowiec usunięty z oliwskiej palmiarni

Poproszono o zabranie palmy

16 maja, GZDiZ odebrało pozostałości drzewa z wydziału biologii. Biuro prasowe uniwersytetu informuje, że stało się tak, z powodu niedopełnienia formalności przez miasto.

- Uniwersytet Gdański nie otrzymał umowy z GDZiZ, na mocy której mógłby dysponować palmą do celów naukowych i ekspozycyjnych. W związku z czym dziekan wydziału prof. Dariusz Szlachetko poprosił GDZiZ o taką umowę – wyjaśnia Magdalena Nieczuja-Goniszewska, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Gdańskiego. - Ponieważ prośby nie przyniosły rezultatu, dziekan poprosił o zabranie palmy. Nie chcieliśmy bowiem ponosić odpowiedzialności także za jej magazynowanie, zwłaszcza jeśli nic nie mogliśmy z nią formalnie zrobić.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Jak sprawę daktylowca widzi miasto? GZDiZ informuje, że zabranie kłodziny z UG związane było z wytycznymi pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, który chciał, by w przyszłości można było ją oglądać w palmiarni. Z wypowiedzi rzeczniczki prasowej dyrekcji wynika, że ostatecznie powinna się tam znaleźć.

- Zgodnie z decyzją PWKZ, jej odziomkowy odcinek o długości 3 m, ma być wyeksponowany w obiekcie palmiarni – mówi Magdalena Kiljan, rzeczniczka prasowa Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Dotychczasowe warunki przechowywania na Uniwersytecie Gdańskim nie doprowadziły do odpowiedniego jej przesuszenia. Konieczna konserwacja zostanie przeprowadzona przez GZDiZ. Po przesuszeniu i uzgodnieniu sposobu ekspozycji z konserwatorem, zaproponujemy wskazanym także przez PKWZ jednostkom naukowym pozostałą część kłodziny do celów dydaktycznych, naukowych lub wystawienniczych.

ZOBACZ TEŻ: List Otwarty prof. Burkiewicza do GZDiZ w sprawie Parku Oliwskiego

Radny pisze interpelację

Dyrekcja nie precyzuje, dlaczego palmę przewieziono na uniwersytet. Przemysław Majewski chce, by głos w tej sprawie zabrały władze miasta, dlatego wystąpił z oficjalną interpelacją do prezydent Aleksandry Dulkiewicz. Mówi, że miasto powinno odnieść się do powstałego zamieszania oraz wytłumaczyć wcześniejsze deklaracje.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

- Chciałbym dowiedzieć się, w jaki sposób władze miasta kontaktowały się z uniwersytetem. Czy doszło do formalnego uzgodnienia, czy było to wyłącznie na zasadzie deklaracji ze strony władz miasta. Otwarte pozostają pytania o koszty utrzymania kłodziny, bo wydaje się, że dla uniwersytetu mógł to być jeden z powodów, dla którego nie było możliwe zabezpieczenie czy wyeksponowanie – mówi radny PiS. - Poza tym, mam obawy czy złożenie palmy w magazynie GZDiZ, nie spowoduje, że niedługo będzie w bardzo złym stanie. Daktylowiec powinien być dla turystów czy mieszkańców, swoistym pomnikiem. Na pewno powinien zostać odpowiednio wyeksponowany, najlepiej w Parku Oliwskim.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama