Na razie brak oficjalnych wyliczeń, jednak już w miejscu rozpoczęcia VII Trójmiejskiego Marszu Równości – przed Teatrem Szekspirowskim, widać było, że pojawiło się kilka tysięcy demonstrantów. Licznie pojawiła się również policja, która na szczęście nie miała w sobotnie popołudnie wiele pracy w związku z manifestacją i jej przeciwnikami.
- Wierzę, że małymi krokami jesteśmy w stanie zmienić nasze miasto, naszą ojczyznę – powiedziała przed marszem Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - Wiem, że ja mam tę moc, wiem, że wy macie tę moc, a razem mamy ją jeszcze większą. Gdańsk miastem równości – zadeklarowała.
Wiceprezydenka Sopotu, Magdalena Czarzyńska-Jachim zaznaczyła z kolei: - Na poziomie krajowym Polska nie ma żadnej polityki imigracyjnej, antydyskryminacyjnej, równościowej. Te strategiczne dokumenty po prostu nie istnieją. Dlatego my, w naszych miastach musimy o to zadbać. Musimy wspólnie – razem budować miasta praw człowieka; każdego człowieka. Wierzę, że to się uda, choć to nie jest łatwe.
- Jako ambasadorce Republiki Irlandii w Polsce jest mi bardzo miło, że mogę być dziś z z wami na trójmiejskiej paradzie równości - mówiła po polsku ambasadorka Irlandii Emer O'Connell, przemawiająca w imieniu swoim oraz przybyłych na demonstrację, której nazwę lekko przekręciła ambasadorek i ambasadorów m.in. Holandii, Kanady, Szwecji, Niemiec i Stanów Zjednoczonych, która wyraziła solidarność z uchodźcami wojennymi z Ukrainy.
- Codziennie dzieją się straszne rzeczy. My wszyscy odczuwamy bezsilność. Każdego dnia jesteśmy zdominowani, zdominowane przez rządy tyranów, katów i oprawców – przekonywała nagrodzona brawami Karolina Kozakiewicz ze stowarzyszenia Tolerado – współorganizatorka Marszu. - Nie zapominajmy jednak, że pewnego dnia los się odwróci. Nie możemy zapominać, że zmiana leży w naszych rękach. Każdego dnia przyszłość leży w naszych rękach. Zmiany się dzieją. Jest nadzieja w was – tłumaczyła.
Po krótkiej mżawce, kolorowy korowód, w rytm elektronicznej muzyki z kilku udekorowanych platform na samochodach ruszył głównymi ulicami centrum Gdańska przechodząc obok Dworca Głównego na tereny postoczniowe, gdzie zakończył się piknikiem. Po drodze minął dwie pikiety zorganizowane przez bardzo nielicznych kontrdemonstrantów. Kilka osób z transparentem z przekreśloną tęczową flagą podpisaną „stop pedofilii” oraz rzekomymi odpowiedziami na pytanie „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci” (np. „4-latki: masturbacji”) stało pod Radą Miasta Gdańska, a naprzeciw dworca przez głośniki transmitowana była modlitwa. Nie doszło do żadnych incydentów, a bardzo nielicznych przeciwników, którzy pojawili się na trasie mniej więcej 2-godzinnego pochodu, który zakończył się piknikiem na terenach dawnej Stoczni Gdańskiej, po prostu minęły i przesłoniły tysiące maszerujących.
Na koniec wypada oddać głos organizatorom demonstracji ze Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT+ „Tolerado”, którzy jeszcze przed wydarzeniem rozesłali do mediów komunikat, w którym czytamy: - Marsz jest nie tylko okazją do zabawy – jest manifestacją polityczną konkretnych postulatów. Jednym z nich jest afirmacja pokoju. Stąd w kolumnie marszowej będzie też platforma ukraińska, w barwach Ukrainy. To dla nas ważne, także w kontekście tłumaczenia przez Rosję wojny w Ukrainie, jako walki z cywilizacją zepsucia, symbolizowaną przez uznawanie przez kraje Zachodu praw człowieka społeczności osób LGBT+.
Napisz komentarz
Komentarze