W naszej pamięci zapisała się jego najsłynniejsza maksyma, że „warto być przyzwoitym”. On sam przez swoje długie życie udowadniał, że przyzwoitym można być nawet w bardzo nieprzyzwoitych czasach. A przeżył nie tylko II wojnę światową, ale też czas PRL-u i potem lata rodzącej się w Polsce demokracji. Mowa o Władysławie Bartoszewskim, który, gdyby żył, to 19 lutego skończyłby sto lat.
Senat RP ustanowił rok 2022 Rokiem Władysława Bartoszewskiego. Ale też w Trójmieście pamięć o Profesorze – jak go tytułowano – jest ciągle bardzo żywa. W Sopocie Władysław Bartoszewski ma swój pomnik, w samym centrum miasta, który odsłonięto w lipcu 2020 roku.
100. rocznica urodzin Władysława Bartoszewskiego
Władysław Bartoszewski był więźniem Auschwitz, żołnierzem Armii Krajowej w stopniu podporucznika, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnikiem Powstania Warszawskiego.
Ale pamiętamy go przede wszystkim jako człowieka wszechstronnego:
- humanistę,
- historyka,
- publicystę,
- dziennikarza,
- pisarza,
- wykładowcę.
Znaliśmy go także jako dyplomatę i polityka. Dwukrotnie sprawował urząd ministra spraw zagranicznych, był senatorem IV kadencji, a w latach 2007–2015 – sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Powiedzieć o kawalerze Orderu Orła Białego oraz człowieku uhonorowanym tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, iż był działaczem społecznym, to tak, jakby niewiele o nim powiedzieć.
Pierwszy pomnik Władysława Bartoszewskiego powstał w Sopocie
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski znał Władysława Bartoszewskiego osobiście. Poznał go dzięki Jackowi Taylorowi, który był wielkim przyjacielem Bartoszewskiego.
– Pan Władysław przyjeżdżał z żoną każdej wiosny na wakacje do Sopotu. Miał sentyment do naszego miasta, także dlatego, że tu przed wojną spędzał wakacje ze swoim ojcem. Jego pobyty były zawsze wypełnione spotkaniami z czytelnikami. To był taki wypoczynek przez pracę. Obserwowałem, jak podczas tych spotkań wywierał na publiczności wielkie wrażenie. Nie tylko tej dorosłej. Pamiętam, że kiedyś na takie spotkanie zabrałem swoje dzieci, które słuchały go z rozdziawioną buzią.
Na pytanie – co zostało z tych wielu myśli, które nam Władysław Bartoszewski pozostawił w spadku, prezydent Karnowski wymienia dwie: że warto być przyzwoitym i że nie warto nienawidzić nawet wrogów.
– Pamiętajmy, że on przeżył obóz koncentracyjny i potem pobyt w więzieniu stalinowskim, a, mimo to, nie czuł nienawiści do swoich oprawców – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Chociaż oceniał wszystko bardzo ostro, to jednak nie były to oceny przepojone nienawiścią. Był człowiekiem, który potrafił budować swoistą wspólnotę z Niemcami. Podobnie w relacjach z postkomunistami. To właśnie Profesor wiedział, jak postępować, by relacje Polaków z Żydami stawały się coraz lepsze. Wiedział, że nawet najtrudniejszy czas przemija i wtedy trzeba razem tworzyć życie.
Jacek Karnowski / prezydent Sopotu
Prezydent Karnowski dodaje, że Władysław Bartoszewski umiał też współpracować w Polsce zarówno z prawą stroną polityczną, jak i z lewą, z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Lechem Wałęsą oraz z Aleksandrem Kwaśniewskim. A nie byli to łatwi ludzie.
Jedną z form upamiętnienia Władysława Bartoszewskiego w Sopocie jest pomnik, ale też tu organizuje się konkurs esejów dla młodzieży, która w nich rozwija myśli profesora.
– Cieszę się, że to w Sopocie powstał pierwszy pomnik w Polsce upamiętniający Władysława Bartoszewskiego. Zasłużenie, bo on nasze miasto mocno popularyzował i odcisnął piętno na wielu mieszkańcach. Władysława Bartoszewskiego przypominają nam również jego książki, które zostawił. Szczególnie wszystkim polecam jego „Życie trudne, lecz nie nudne. Ze wspomnień Polaka w XX wieku”.
Prezydent Karnowski, na prośbę o swoje osobiste wspomnienie, przytacza historię, kiedy Władysław Bartoszewski poręczył za niego podczas procesu, choć bardzo wielu było przeciwko niemu.
– Ostatnie nasze spotkanie było jednak smutne. Władysław Bartoszewski wyjeżdżał z Sopotu zaniepokojony chorobą żony, a wkrótce sam zmarł, niestety – puentuje prezydent.
Napisz komentarz
Komentarze