Pożar hali w Gdańsku. Setki strażaków z całego Pomorza w akcji gaśniczej
1500 rowerów Mevo w spalonej hali. Ile zostało zniszczonych i co dalej z całym systemem?
Co z jakością powietrza? Kłęby toksycznego dymu unosiły się nad miastem kilkanaście godzin
Trwa dogaszanie pożaru hali w Gdańsku! Potężne straty, setki strażaków w akcji. Przyczyny sprawdzą policja i ABW
Pożar hali na gdańskiej Przeróbce jest już opanowany. Teraz liczone są straty i badane przyczyny pożaru. Ale Gdańska to może być też strata jednego z unikatowych zabytków, jakim była ta hala.
Przetrwały wojnę, zniczyły je czasy pokoju
Paradoks polega na tym, że ta zabytkowa hala przetrwała w dobrym stanie II wojnę światową, ale zniszczył ją pożar w czasach pokoju.
Marcin Tymiński, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku tłumaczy, że budynek dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego przy ul. Siennickiej na Przeróbce, w której wybuchł pożar, pochodzi z początku XX wieku. I jest unikatowym, chociażby ze względu na rozmiary, zabytkiem na terenie Gdańska.
Obiekty Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego swój początek miały w 1912 roku i rozbudowywano je do 1920 roku. W tamtym czasie był to największy obiekt tego typu na terenie Pomorza, który służył do remontu wagonów i lokomotyw. Na przykład hala napraw wagonów ma rozmiary 251 na 103 metry, zaś napraw lokomotyw około 166 metrów na 102 metry. W czasie II wojny światowej w tych zakładach produkcja też szła pełną parą. Tyle, że przejęli ją Niemcy, którzy w tym miejscu remontowali swój sprzęt kolejowy, a nawet produkowali wzmocnione wagony, na które wstawiano potem działa przeciwlotnicze.
(84).png)
Wielkie dziedzictwo przemysłowe
Hale przetrwały wojnę i zachowały się w oryginalnym stanie. To wielkie dziedzictwo przemysłowe, niemal nietknięte zębem czasu, trafiło do rejestru zabytków jako cenny relikt 14 marca 2002 roku.
Wpis obejmuje łącznie 11 obiektów, łącznie z bramą wjazdową i murem na teren dawnych zakładów. Ochronie podlegają hale napraw lokomotyw i wagonów, kuźnie, wieża ciśnień, kotłownia, portiernia, budynek dyrekcji, stołówka, sklep zakładowy oraz mur z bramami i kioskiem.
Właściciel odpowiedzialny za stan zabytku
Na pytanie kto jest odpowiedzialny za stan zabytkowego obiektu Marcin Tymiński odpowiada, że właściciel. W tym przypadku jest to prywatna firma.
- Konserwator kontroluje obiekt oraz wydaje decyzje w przypadku, kiedy właściciel chce zmienić wygląd obiektu zarówno wewnątrz jak i zewnątrz. Kiedy chce przeprowadzić jakieś prace remontowe albo przemalować obiekt na inny kolor. Był przypadek, kiedy jeden z właścicieli chciał pomalować na kolor niebieski. Trzeba było wtedy wydać decyzję, że kolor jednak musi być zgodny z oryginałem – przypomina Marcin Tymiński.

Konserator zabytków nie jest strażą pożarną
Na pytanie - a co jeżeli w hali znajdowało się między innymi 1500 rowerów miejskich, w tym 1300 elektrycznych, oraz 1000 akumulatorów? Czy konserwator ma związane ręce?
- Hipotetycznie konserwator może powiedzieć, że taki zestaw zagraża substancji zabytkowej. Wydaje nakaz usunięcia tego sprzętu, ale właściciel może pójść do sądu i bronić się, że konserwator przekroczył swoje kompetencje, bo ten sprzęt w żaden sposób nie zagraża zabytkowi. I z bardzo dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że właściciel będzie miał rację. Bo konserwator nie może działać w sprawach przeciwpożarowych i nie może decydować co zagraża przeciwpożarowo, a co nie. Od takich ocen i decyzji jest straż pożarna. I to ona sprawdza bezpieczeństwo przeciwpożarowe – mówi rzecznik konserwatora.
Na razie Marcin Tymiński bardzo ostrożnie dodaje, że skoro z danych wynika, iż spłonęła połowa obiektu, to być może będzie możliwa rekonstrukcja tego zabytkowego obiektu. Pod warunkiem, jak zastrzega rzecznik, że mury będą w dobrym stanie. Ale to są jeszcze spekulacje i nadzieje, że zabytek uda się w jakiś sposób uratować.
Napisz komentarz
Komentarze